Dramat człowieka i wielkie pieniądze w tle
Szanse na znalezienie Emiliano Sali żywego są już iluzoryczne. Akcja poszukiwania zaginionego samolotu z piłkarzem Cardiff City na pokładzie została zakończona, co oznacza, że odpowiednie służby doskonale zdają sobie sprawę z tego, że próżno spodziewać się w tej sytuacji cudu.
Dramat człowieka i walka o duże pieniądze (fot. Franck Dubray / Reuters)
Śmierć napastnika to oczywiście ogromny dramat ludzki, dla jego rodziny i przyjaciół. Całość ma jednak swoje drugie oblicze, a chodzi rzecz jasna o stratę jaką poniósł klub Sali, a więc Cardiff City. Walijczycy kupili piłkarza kilka dni przed katastrofą i może zdarzyć się tak, że nie odzyskają zainwestowanych pieniędzy.
Różne źródła różnie donoszą o kwocie, którą Cardiff wyłożyło za swój rekordowy transfer, ale najczęściej można usłyszeć o 20 milionach funtów. Lokalne media informują, że ubezpieczenie wypadkowe, które zostało oczywiście zawarte w momencie, gdy piłkarz złożył podpis po umową, może pokryć co najwyżej połowę zapłaconej przez klub kwoty.
W Cardiff wstrzymują się na razie od formalnych działań i czekają na oficjalne stanowisko organów, które ostatecznie stwierdzą, czy Salę należy uznać za zmarłego. Nie można jednak wykluczyć, że klub będzie na drodze sądowej walczył o zwrot wszystkich pieniędzy, które wydał na transfer.
Wiadomo, że jak na razie, popularni „Bluebirds” wstrzymali się z wypłaceniem Nantes drugiej raty na wykupienie Sali. Mimo tego, że sprawa jest niezwykle delikatna, to należy się spodziewać, że im więcej czasu upłynie od zdarzenia, to tym częściej na pierwszy plan wychodzić będą pieniądze.
Dla obu klubów – Nantes i Cardiff, wspomniane 20 milionów funtów to znacząca kwota.
gar, PiłkaNożna.pl