Dostał w tył od gwiazdy i sam stał się bohaterem
W sobotę w podmadryckim Valdebebas doszło do kolizji samochodowej. Ignacio Fernandez, menedżer sklepu meblarskiej z Galicji, krążył swoim starym audi po miasteczku szukając miejsca, w którym odbywały się targi dekoracyjne, na które przyjechał. Wjechał na rondo i nagle poczuł, jak inny samochód uderza w tył jego auta. Wyskoczył gotowy do awantury, ale gdy zobaczył, że winowajcą jest Zinedine Zidane, od razu złagodniał.
Nie minęło kilka dni, a Ignacio miał za sobą wywiady dla radiowej stacji COPE (wystąpił w popularnej audycji „El Partidazo”), radia „Marca” i dziennika „La Voz de Galicia”. „Od razu jak go zobaczyłem to się uspokoiłem, bo zrozumiałem, że nie będzie żadnych problemów, sprawca wszystko zapłaci. Powiedziałem, że wolałbym go poznać w innych okolicznościach, ale i te nie są złe.” – opowiadał.
Zidane spieszył się na trening, zgodził się tylko na wspólne selfie, wziął od Ignacio numer telefonu („swojego mi nie dał, na co liczyłem” – żalił się Galisyjczyk) i obiecał, że wszystko załatwi jego ubezpieczyciel. Nie spodobała mu się uczyniona naprędce przez poszkodowanego sugestia, że zamiana samochodami załatwi temat…
Leszek Orłowski
„Piłka Nożna”