Polska Reprezentacja Polski

25.06.2015 07:05

Dla kogo biją serca biało-czerwonych? Piękne i bestie

Jedną nogą już jesteśmy w finałach Euro 2016, a taka impreza to także doskonała okazja, by zaprezentować piękniejszą stronę każdej reprezentacji. I wygląda na to, że pod tym względem, „nasze kadrowiczki” mają szansę odnieść większy sukces niż ich chłopy.

Z życia Ekstraklasy: Prawa telewizyjne sprzedane, lato gorące i dwa nowe kanały – KLIKNIJ!

Nie ma wątpliwości, że dzięki wynikom w kwalifikacjach ME nastała moda na reprezentację Polski. To ewidentna zasługa Adama Nawałki i jego piłkarzy, a z kolei na ich dyspozycję wpływ mają… kobiety. A zatem poznajmy się.

Facet od mycia szyb

Najlepiej zacząć od tyłu, to znaczy od bramki. Numerem 1 jest w niej od kilku miesięcy Łukasz Fabiański. Gra regularnie w Swansea, był jednym z najlepszych bramkarzy ostatniego sezonu Premier League. Otrzymał szansę od Nawałki i na razie jej z rąk nie wypuścił.

To człowiek spokojny, ułożony, stateczny (- Idealny kandydat na męża – lubił mówić przed laty sam o sobie obecny golkiper Łabędzi), od dwóch lat mąż Anny Grygiel. Ślub wzięli w kościele w Szamotułach – rodzinnej miejscowości panny młodej, nawiasem mówiąc tego samego dnia co Radosław Majewski. Z Anią znają się niemal od zawsze. To miłość jeszcze ze szkoły średniej. Poznali się, gdy Łukasz po szkolnych korytarzach paradował z wielkim srebrnym łańcuchem na szyi zwieńczonym krzyżem z napisem 2Pac oraz datami narodzin i śmierci rapera – wielkiego idola Fabiana.

Dziewięć lat temu spotkaliśmy się z nimi na warszawskiej starówce przygotowując materiał z cyklu „Życie prywatne”. Oto co wtedy powiedziała nam Ania: – Znamy się od pierwszej klasy liceum. Łukasz jest niesamowicie skromnym chłopakiem, zwykłym, prostolinijnym (wówczas był jeszcze bramkarzem Legii, o Arsenalu Londyn nie myślał – przyp. red.), któremu sława w głowie nie przewróciła. To jeszcze chłopak, czasem nawet dziecko, ale to jest właśnie słodkie. Materiał na męża? Mimo swojej młodzieńczości jest konkretny i odpowiedzialny. Poradziłby sobie ze wszystkim…

Na pewno poradził sobie w Premier League, nawet jeśli kilka lat za długo pozostawał na ławce Arsenalu. Tego problemu nie miał Artur Boruc, bo właściwie wszędzie bardzo szybko stawał się „jedynką”. Wcześniej też założył rodzinę, ale z czasem związek Arcziego z Katarzyną się rozpadł. Bramkarz, wówczas Celticu Glasgow, ostatecznie otrzymał rozwód, a brukowce rozpisywały się o liczonej w miliony części majątku jaką musiał zostawić żonie i synowi. Nową wybranką serca Boruca została Sara Mannei.




Nim zaczęła się spotykać z bramkarzem reprezentacji Polski mało kto ją kojarzył. Dziś prowadzi m.in. bloga o modzie, program telewizyjny „Shopping Queen” w Polsat Cafe, była gościnnie jurorką w programie „Project Runway”, jednym słowem – celebrytka.

Jak się poznali? – Spotkaliśmy się w Warszawie. Przed klubem wpadł na mnie jakiś barczysty facet. Nie przeprosił, co mnie rozzłościło i zaczęłam się z nim kłócić. To był kolega Artura. Sam Artur poprosił mnie o numer telefonu. Przedstawił się jako chłopak, który pojechał do Irlandii myć szyby. Nie chciałam mu dać numeru, ale wzięłam jego. Nie wiem dlaczego potem zadzwoniłam – opowiadała w magazynie „Show” zapewniając, że wcale nie rozpoznała w nim bramkarza reprezentacji.

Wspólnie z Arturem lubią chodzić po sklepach, zwłaszcza odzieżowych, razem ćwiczyć (piękna figura Sary to ponoć zasługa reżimowych treningów zaordynowanych przez golkipera Bournemouth), kochają wakacje na Mykonosie oraz – ponoć – strzelanie. Zakochana para dorobiła się już córeczki (mają też dzieci z poprzednich związków), a rok temu wzięła piękny, kameralny ślub na romantycznej greckiej plaży… – Doskonale wiem, że jestem zamożna dzięki mężowi – przyznała bez ogródek Sara w programie Kuby Wojewódzkiego.

Duża część fanów Wojciecha Szczęsnego, a na pewno ta wiekowo zbliżona do bramkarza Arsenalu, nie musiała przepuszczać nazwiska Mariny Łuczenko przez sito wyszukiwarki, kiedy w 2013 roku urodzona na terenie dzisiejszej Ukrainy piosenkarka związała się z piłkarzem. W wieku dwóch lat przeprowadziła się do Polski i już jako kilkulatka mogła pochwalić się pierwszymi sukcesami na scenie. Na koncie ma role filmowe, serialowe (m. in. w „39 i pół”), tytułową w „Romeo i Julia” – w musicalowej adaptacji Janusza Józefowicza na deskach Studia Buffo i nie trzeba przedstawiać jej fanom serii „Taniec z gwiazdami”. Muzyka? Zdecydowanie częściej można było ją usłyszeć na falach Eski niż Rock Radia a po wydanym w 2011 roku autorskim albumie „Hard Beat” zamilkła, od czasu do czasu gościnnie występując z innymi artystami. W sieci pojawił się też kawałek, gdzie śpiewa do akompaniamentu Wojtka, który zaczął bardziej przykładać się do lekcji fortepianu od czasu zawarcia tej znajomości.



Co ważne dla fanów Szczęsnego Marina rozumie dzisiejszą siłę social mediów i para nie czuła krępacji aby podzielić się ze światem zdjęciami ze wspólnego świętowania Walentynek, kulis urodzin piłkarza czy wspólnych wypadów. Zrobiła też furorę na corocznych gwiazdkowych przyjęciach zawodników Kanonierów. To nie te z cyklu kiedy Wojtek z Jackiem Wilsherem ruszali w miasto i mieli problemy po zdjęciach ze wspólnego powrotu w taksówce, tylko angielska tradycja z obowiązkowym udziałem całej drużyny. Ciekawe kiedy i czy w ogóle Marina zacznie walczyć o podbicie brytyjskiego rynku muzycznego?

Trudne początki

Kamil Glik wyrósł na ostoję reprezentacji. Jego pozycja w europejskiej piłce rośnie z sezonu na sezon. Po najlepszym roku w karierze defensor Torino jest jednym z najbardziej smacznych kąsków na światowej giełdzie obrońców. Kto wie, czy właśnie to nie on ustanowi nowy, polski rekord transferowy, szacowany przynajmniej na 10 milionów euro. Tak czy owak trudno wyobrazić sobie kadrę bez stopera rodem z Jastrzębia-Zdroju. A skoro tak, to pewne miejsce w gronie naszych WAG’s musi mieć Marta Glik.

Z obecnym mężem zna się już około 20 lat, mieszkali na jednym osiedlu, chodzili razem do podstawówki, gimnazjum i liceum. Od ponad 10 lat są już ze sobą. Ale nie od razu było różowo, bo w pewnym momencie, jeszcze w szkole, Marta wręcz Kamila… nie cierpiała. Dziś niemal cały wolny czas pochłania jej opieka nad malutką Wiktorią. W domu czuje się bardzo dobrze, zwłaszcza w kuchni. Uwielbia gotować, ale choć na co dzień w Turynie obwiązuje Kamila dieta (o ulubionym śledziu w śmietanie lepiej zapomnieć), to typowo śląskie potrawy jak rolada i kluski muszą od czasu do czasu wjechać na stół, zwłaszcza, że i żona za nimi przepada.
Z Ewą Łukasz Piszczek tworzy rodzinę (uzupełnioną o córeczkę Sarę) od sześciu lat, ale znają się również od czasów szkolnych. Poznali w liceum, mieli po 17 lat. Dziś wiodą spokojne, dostatnie życie w domu pod Dortmundem. Ewa ponoć świetnie gotuje, więc znajomi chętnie wpadają do nich na kolacje. Poświęciła karierę zawodową, zajmuje się córką.

Skoro jest Piszczek, musi być i Kuba Błaszczykowski. Nie tylko dlatego, że razem grają w Borussii Dortmund, a ich żony się kumplują. Obu panów łączą po prostu bardzo bliskie relacje. Nie przypadkiem Juergen Klopp, były już trener BVB, nazwał ich kiedyś Bolkiem i Lolkiem.

Agatę Gołaszewską Kuba poznał, gdy uczyła się w częstochowskim liceum. Gdy miała studniówkę, on akurat przechodził do Wisły, więc już był kimś. Podjeżdżał po nią pod szkołę samochodem, a to robiło wrażenie na kolegach i koleżankach. Szybko zostali parą, na dobre i na złe, choć na początku byli na dwóch różnych frontach, bo Kuba grał w częstochowskim KS, a Agata kibicowała konkurencyjnemu Rakowowi.

W 2007 roku Błaszczykowski wyjechał z Krakowa do Dortmundu. Agata razem z nim. Zaręczyli się, trzy lata później wzięli ślub, a dziś mają już dwie córki – Oliwię i Lenę. Wyglądają na rodzinę idealną. Ponoć jedyne czego Agata nie może darować mężowi, to zamiłowania do gier na konsoli i komputerze…

Zostańmy przy komputerach. – Korespondentka z Kisłowodzka w Kraju Stawropolskim – przedstawia się na Twitterze Paulina Komorowska, żona Marcina, obrońcy Tereka Grozny. Jest źródłem wiedzy o tym, co dzieje się w dalekiej Czeczenii, bacznym obserwatorem i dobrym komentatorem rosyjskiej codzienności (często pytana m.in. o obowiązującą teraz w tamtej części świata modę) oraz jedną z najsympatyczniejszych w gronie dam polskich piłkarzy – w mniej i bardziej formalnych rozmowach nie spotkaliśmy choćby jednego głosu, który miałby jakiekolwiek „ale” wobec tej pani. Wschodni kierunek uzupełnia partnerka Macieja Rybusa – Natalia Czubaj, która jednak zdecydowanie rzadziej bawi w Kisłowodzku, gdzie mieszkają zawodnicy Tereka. To jedna z kilku modelek w naszej drużynie wybranek serca reprezentantów. Na dodatek z sukcesami: tytułem I vice miss fotomodelek Łodzi 2007, II vice miss Warszawy 2007 i półfinalistką Foto Models Poland 2008.

Urszula to imię mamy Sebastiana Mili, ale także żony, z którą ma córeczkę Michalinę. Poznali się przypadkiem, w kolejce w warszawskim Empiku. – Kupowałem płyty DVD, Ula stała przy kasie z naręczem książek, które jej się rozsypały. Wiedziałem, że to jest mój moment – opowiadał nam kilka lat temu obecny pomocnik Lechii Gdańsk. Pojechała za Sebastianem do Wiednia. Piłkarz Austrii nie afiszował się ze swoją wybranką, miał za sobą już jedno bolesne rozstanie. – Jak się dowiedziałem, że ta fajna dziewczyna chodzi do katolickiej szkoły, to trochę zesztywniałem… – żartuje.

Ula jako germanistka (także po studiach pedagogicznych), która w dodatku długo mieszkała w Niemczech, wzięła Sebastiano ostro w obroty i zapanowała nad jego niemieckim.

– Uwielbiam w nim, że jest taki słodki i dobry, i każdemu śpieszy z pomocą. Jest nie do zniesienia tylko w samochodzie, kiedy stoi w korku. Krzyczy, przeklina, wydziera się na innych kierowców – opowiadała nam. I Właśnie kiedy siedzieliśmy z Ulą i Sebastianem we wrocławskiej restauracji, a małej Michasi nie było jeszcze w planach, to gdy zgadało się o dzieciach było najweselej:

– Planujecie już dzieci?
– Jeszcze nie, ale domyślam się, że Sebastian chciałby mieć całą drużynę piłkarską, czyli dwunastkę…
– No, czy ona nie jest słodka?! Nic z tej piłki nie rozumie.

Na pewno jednak od tego czasu zrozumiała wystarczająco dużo. Najwięcej, gdy tłum skandował nazwisko męża, a Seba po wbiciu gola Niemcom na Stadionie Narodowym specjalnie dla niej i córki pokazał wymowne serduszko…

Wywiad z Milikiem

Jessica Ziółek studiuje dziennikarstwo w Katowicach, zajmuje się modelingiem, a na co dzień jest dziewczyną Arkadiusza Milika – kluczowego zawodnika reprezentacji. Rok młodsza od napastnika Ajaksu Amsterdam robi błyskawiczną karierę wśród polskich WAG’s. Wystąpiła w programie „Sekrety chirurgii” w TVN Style, gdzie przed kamerami przeszła operację plastyczną nosa. Ma za sobą kilka sesji zdjęciowych dla portali i magazynów modowych.



Nie zaniedbuje jednak innych swoich zainteresowań. W rozmowie z portalem tojakobieta. pl zdradziła: – Dziennikarstwo zrodziło się u mnie w wieku 15 lat. Lubiłam przeglądać portale, pisać artykuły. Jak miałam 16 lat powiedziałam: zostanę dziennikarką! Widzę siebie po stronie zadającej pytania… Podobno jestem dobrym słuchaczem i dużo pytam, myślę, że te cechy pomogą mi w tym zawodzie.

Od dziecka interesowała się także foto-modelingiem. Podbierała ubrania siostrze, przebierała się, uwielbiała, gdy robiono jej wówczas zdjęcia. Dziś ma za sobą pokazy i sesje, doszła do finałowej trójki Top Model Internetu, ale wcale nie ukrywa, że modę traktuje jako pasję, natomiast dziennikarstwo ma być sposobem na życie.

Panie naszych reprezentantów nie chcą być tylko ozdobą swoich mężów i nie rezygnują z życia zawodowego. Kilka pewnym krokiem wychodzi z cienia partnerów i chociaż trudno znaleźć na naszym podwórku przykład zbliżony do najbardziej znanego dziś małżeństwa celebrytów w które uwikłany jest piłkarz, czyli gwiazdy muzyki Shakiry i obrońcy Barcelony Gerarda Pique, to niektóre nie są znane tylko jako żony swoich mężów. W tej kategorii prym wiedzie Anna Lewandowska.

Karate po polsku

– Pańska dziewczyna Ania to pierwsza miłość? – Pierwsza na pewno pod tym względem, że bardzo poważna. Znamy się już od dłuższego czasu, mieszkaliśmy razem przed przeprowadzką do Poznania, teraz również mieszkamy razem – mówił w 2009 roku na naszych łamach jako kolejny bohater cyklu „Życie prywatne” Robert Lewandowski o Annie, wówczas jeszcze Stachurskiej. Uczucie przetrwało próbę czasu i w wakacje 2013 roku para wzięła ślub. Uroczystość dla dużej części środowiska kolorowych czasopism w Polsce, a przede wszystkim dla paparazzich, była wydarzeniem sezonu.

Ania wśród pierwszych dam polskiej reprezentacji jest jedyną mogącą przebić męża w dokonaniach sportowych. To trzykrotna medalistka mistrzostw świata i sześciokrotna Europy w karate, w tym dwukrotnie sięgała po złoto, a wliczając tytuły młodzieżowe ma w dorobku aż sześć mistrzostw Polski. To także kadrowiczka, do tego absolwentka warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego (pracę magisterską obroniła w pierwszym terminie!) i specjalistka do spraw żywienia – nie można zarzucić, że w życiu chce jechać tylko na sławie męża.



Pracę na własne nazwisko, a właściwie imię, zaczęła od bloga „Healthy Plan by Ann”. W dwa lata stała się największym obok Ewy Chodakowskiej strażnikiem wagi, pielęgnacji urody, formy i zdrowia polskich babć, matek i córek. Po miesiącach pracy internetowy dziennik przekształcił się w dużą firmę z pierwszym tytułem („Żyj zdrowo i aktywnie z Anną Lewandowską”) na rynku wydawniczym. To na pewno nie koniec. Od niedawna pokazuje się także na antenie TVN Meteo Active, zapracowała na własne kontrakty reklamowe i w dorobku ma już wiele kilogramów zrzuconych przez swoje fanki. Ostatnio też coraz odważniejszym krokiem wchodzi w świat mody. A wracając do karate… podobnie jakco przed rozmowami o Robercie. Ale nie brakuje też humorystycznych momentów. Gdy RL9 szykował się już do przenosin do Bayernu Monachium jeden z fanów Borussii Dortmund, któremu się to nie spodobało, krążył w grupie innych niezadowolonych blisko domu pary i po zwróceniu mu uwagi wymyślił bajeczkę, że Lewy użył wobec niego przemocy fizycznej. Później na łamach tabloidów tłumaczył się, że przestraszył się gdy drzwi otworzyła Ania, bo przecież to mistrzyni karate.
Pani Lewandowska gdy pojawia się blisko kadry często spędza czas z partnerkami Boruca i Szczęsnego. Prywatnie jest bardzo blisko Ani Peszko, żony Sławka, jednego z najbliższych kumpli Roberta. To skrzydłowy był świadkiem na ślubie kapitana naszej reprezentacji, ale obie panie często chwalą się wspólnymi wypadami a nawet wakacjami.

Zazwyczaj takie teksty są publikowane w formule rankingu. Bez grama złośliwości podkreślamy rolę piękniejszej strony naszej kadry w ociepleniu klimatu wokół reprezentacji dlatego odeszliśmy od tej formuły i na koniec zostawiliśmy tę o której póki co wiadomo najmniej. Celia Jaunat to 25-letnia francuska modelka i partnerka Grzegorza Krychowiaka. Od pewnego czasu regularnie pojawia się w Polsce i podobno jedna ze stacji telewizyjnych ma pomysł na zaistnienie tej pięknej kobiety w naszych mediach. Niedawno gościła w „Dzień Dobry TVN” gdzie oprócz zrobienia porcji pierogów dla Grzesia opowiadała o życiu z piłkarzem i o tym, że jej rodzice nie mieli o przedstawicielach tego zawodu zbyt dobrego zdania…

Możliwość komentowania została wyłączona.