Derby Madrytu w finale Ligi Mistrzów. Real odprawił Obywateli!
W finale Ligi Mistrzów sezonu 2015/2016 dojdzie do powtórki z rozrywki. Podobnie jak dwa lata temu, zmierzą się w nim zespoły z Madrytu: Atletico i Real. W środę drugi z nich wyeliminował Manchester City (1:0).
Gareth Bale miał duży udział przy bramce na 1:0
Kibice Atletico we wtorek świętowali odprawienie Bayernu Monachium. Po spotkaniu
Arturo Vidal nie mógł się pogodzić z odpadnięciem. Chilijski pomocnik Bawarczyków zasugerował, że do finału awansowała drużyna grająca brzydki futbol.
Na środę zaplanowano rewanżowy mecz drugiej półfinałowej pary. Na własnym terenie zawodnicy Realu chcieli pokonać Manchester City. W pierwszym składzie znalazł się oszczędzany ostatnio (ze względu na problemy zdrowotne)
Cristiano Ronaldo. I to właśnie na niego liczyli fani Królewskich, a także sam trener
Zinedine Zidane. W końcu nic tak by ich nie ucieszyło, jak ewentualne utarcie nosa lokalnemu rywalowi w finale Champions League.
Początek dzisiejszego meczu nie był szczególnie interesujący. Obie drużyny grały dość zachowawczo, a piłka rzadko dolatywała do pól karnych. Szczęścia nie miał kapitan MC
Vincent Kompany, który w 8. minucie padł na murawę bez kontaktu z przeciwnikiem. Sztab medyczny udzielił mu pomocy, ale okazało się, że obrońca nie jest w stanie kontynuować gry. W jego miejsce na boisku pojawił się
Eliaquim Mangala.
Pierwszą groźną sytuacje piłkarze stworzyli po niecałym kwadransie. Wówczas z dość trudnej pozycji uderzał Ronaldo, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Niewiele później gospodarze być może mieliby sposobność do wyjścia na prowadzenie, ale sędzia
Damir Skomina nie zauważył przewinienia obrońców Obywateli na
Luce Modriciu.Jednak już w 20. minucie kibice Królewskich mogli świętować. Z ostrego kąta
Gareth Bale próbował dośrodkować, ale piłka odbiła się od nogi obrońcy MC i przelobowała
Joe Harta. 1:0 dla madrytczyków! Samobójcze trafienie zapisano na konto
Fernando.
Wkrótce po pierwszym golu była i pierwsza żółta kartka. Za faul na
Marcelo został nią ukarany
Kevin De Bruyne. Obrońca Królewskich zresztą był faulowany dość często. Po innym przewinieniu na nim w pole karne dośrodkował
Toni Kroos. Do piłki dopadł
Sergio Ramos i umieścił ją w siatce. Sędzia gola nie uznał, bo na spalonym znajdował się
Pepe.Goście mogli niewiele przed przerwą doprowadzić do wyrównania. Z kilkunastu metrów bardzo groźnie uderzał
Fernandinho, ale piłka tylko odbiła się od zewnętrznej strony słupka i wypadła za linię końcową. Po dwóch doliczonych minutach sędzia poprosił piłkarzy o zejście do szatni.
Po pierwszej połowie wiadomo było, że dogrywki na Santiago Bernabeu nie będzie. Kibice Obywateli i tak jednak oczekiwali, że ich pupile ruszą do ataku. W końcu nawet jedna bramka mogła dać ekipie z Manchesteru awans do finału Champions League. Na początku drugiej części spotkania przewagę jednak w dalszym ciągu miał Real.
Królewscy dość często znajdowali się z piłką w polu karnym podopiecznych
Manuela Pellegriniego. W 52. minucie Harta powinien był pokonać
Luka Modrić. Chorwat jednak z pojedynku z bramkarzem MC wyszedł ze spuszczoną głową. Gdyby pomocnik Królewskich zdobył gola, prawdopodobnie byłoby już „po meczu”.
Pierwszą zmianę trener Zidane przeprowadził 10 minut po wznowieniu gry. Wówczas plac boju opuścił
Jese, a do walki został oddelegowany
Lucas. Jednak to nie on był głównym aktorem następnych akcji Realu. W ciągu minuty Ronaldo dwa razy strzelał wprost w ręce Harta. U Portugalczyka widać było niesamowitą motywację.
Po 60 minutach trener Pellegrini stwierdził, że nastał czas, by wzmocnić ofensywę. Bezproduktywnego
Yayę Toure zastąpił
Raheem Sterling, mający przyspieszyć akcje Obywateli. Efektu raczej to nie przyniosło. Tym bardziej, że niebawem Ronaldo trafił do siatki. Portugalczyk piłkę do bramki… wrzucił, ponieważ zdawał sobie sprawę, że złapano go na spalonym. Konsekwencji udało mu się uniknąć.
Wyglądało na to, że gospodarze kontrolują przebieg spotkania. Manchester City nie był w stanie rozwinąć skrzydeł. Jednak Królewscy dla pewności chcieli zdobyć jeszcze jednego gola. Mieli z tym spore problemy.
Ekipa gości z rzadka pojawiała się w okolicach pola karnego Królewskich. W jednej z takiej sytuacji
Lucas Vazquez wyciął Sterlinga, za co w pełni zasłużenie dostał żółtą kartkę. Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry groźny strzał oddał
Sergio Aguero, ale futbolówka przeleciała tuż nad poprzeczką.
Do ostatniego gwizdka arbitra wynik nie uległ już zmianie. 28 maja na San Siro w Mediolanie zmierzą się ze sobą drużyny Atletico i Realu!
tboc, PiłkaNożna.pl