Przejdź do treści
Deklasacja na Anfield. Liverpool rozbił Arsenal

Ligi w Europie Premier League

Deklasacja na Anfield. Liverpool rozbił Arsenal

Arsenal rozegrał trzy mecze ligowe i doznał już drugiej kolejnej porażki. Tym razem srogiej lekcji futbolu udzielili „Kanonierom” piłkarze Liverpoolu, którzy odnieśli pewne zwycięstwo (4:0). Wygrana podopiecznych Juergena Kloppa nie przez moment nie podlegała dyskusji i przy lepszej skuteczności mogli oni wygrać jeszcze wyżej.

Cech robił co mógł, ale nie uchronił Arsenalu przed wysoką porażką (fot. Łukasz Skwiot)


Starcie na Anfield było zapowiadane jako szlagier trzeciej kolejki. Mecze Liverpoolu i Arsenalu od lat elektryzują kibiców w całej Anglii, a w ostatnich sezonach można w nich było obejrzeć mnóstwo goli (wyniki 3:3 lub 3:4 – red.). Niestety, w niedzielę na wysokości zadania stanęli jedynie gospodarze. 


Co ciekawe, Arsene Wenger kompletnie zaskoczył wystawionym składem, ponieważ posadził na ławce Alexandre’a Lacazette’a czy Seada Kolasinaca. Francuz został za to skrytykowany jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: – Wielcy piłkarze powinni grać w wielkich meczach, szczególnie jeśli wydajesz na nich tak duże pieniądze – powiedział Thierry Henry, ekspert „Sky Sports”.

Arsenal od początku grał bardzo słabo, natomiast z Liverpool z pomysłem, konsekwencją i momentami sporym rozmachem. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym dla gości była okazja Mohameda Salaha, który z kilku metrów uderzył wprost w Petra Cecha. Kolejnych ostrzeżeń „The Reds” już nie wysyłali i przeszli do egzekwowania swoich należności.

W 17. minucie wynik otworzył Roberto Firmino, który wykorzystał dośrodkowanie Joe Gomeza i wbiegając w pole karne, głową skierował piłkę do siatki. 

Gospodarzom cały czas jednak było mało i skoro mieli na widelcu tak słabo dysponowanego przeciwnika, to postanowili z tego skorzystać. W 40. minucie to Firmino asystował, a na listę strzelców wpisał się Sadio Mane, który popisał się mierzonym strzałem w kierunku dalszego słupka.




Arenal nie miał kompletnie żadnego pomysłu na grę i nic w tym temacie nie zmieniło się również po przerwie. Dla Liverpoolu była to oczywiście woda na młyn. W 57. minucie fatalny błąd Hectora Bellerina wykorzystał Mohamed Salah, który przejął piłkę na połowie rywala i popędził na bramkę Cecha. Egipcjanin zrobił to co do niego należało i w sytuacji sam na sam z golkiperem zdobył gola. 3:0. Nokaut na Anfield!

Gospodarzom wciąż było mało i na niespełna kwadrans przed końcem spotkania podwyższyli oni prowadzenie na 4:0. Szybki kontratak, dobre dośrodkowanie Salaha na głowę Daniel Sturridge i piłka po raz czwarty wpadła do bramki Arsenalu.



***

W równolegle rozegranym meczu Tottenham Hotspur zremisował na Wembley z Burnley (1:1). Gola dla „Kogutów” strzelił Dele Alli, który po wykonanym rzucie rożnym zachował najwięcej zimnej krwi pod bramką rywala i z bliska skierował piłkę do siatki.

Kiedy wydawało się, że kolejnych bramek w Londynie już nie zobaczymy, goście odpowiedzieli. W doliczonym czasie gry do remisu doprowadził Chris Wood i niespodzianka w stolicy stała się faktem. 


gar, PiłkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024