Defensywny problem reprezentacji Polski
Polska pokonała Andorę (4:1) i zapewniała sobie udział w barażach o mistrzostwach świata. Paulo Sousa był zadowolony z gry swojego zespołu, jednak ten po raz kolejny nie był w stanie zachować czystego konta.
Kolejny mecz, kolejny stracony gol (fot. Piotr Kucza / 400mm.pl)
Spośród dziewięciu do tej pory rozegranych spotkań eliminacyjnych, biało-czerwoni w aż sześciu pozwalali rywalom na zdobycie przynajmniej jednego gola. O ile w starciach z Anglią czy Węgrami nie jest to niczym wstydliwy, to już straty bramek w meczach z San Marino czy właśnie Andorą wielkiej chwały naszym piłkarzom nie przynoszą.
Jeśli dodać to tego fakt, że w tym roku Polska traciła również gole we wszystkich trzech spotkaniach grupowych na mistrzostwach Europy, a także w obu meczach towarzyskich podprowadzających pod ten turniej, to malujący się obraz nie prezentuje się zbyt dobrze.
Podopieczni Sousy byli w stanie zagrać na zero w tyłach jedynie w starciach z Andorą (3:0), San Marino (5:0), a także Albanią (1:0). I tyle.
Sam selekcjoner dostrzega problem, ale utrzymuje również, że reprezentacja cały czas się rozwija i idzie do przodu. – Takie sytuacje mogą się zdarzać, ale powinniśmy być bardziej skoncentrowani i umieć je przewidywać – skomentował gola straconego w meczu z Andorą dla „Łączy nas piłka”.
– Strzeliliśmy trzy gole na Węgrzech i nie wygraliśmy. Z Anglią bramki straciliśmy po rzucie karnym i w 86. po rożnym. Dzisiaj też faul był niepotrzebny. Rozwijamy się, strzelamy dużo goli, ale musimy to poprawić. Nasz zespół cały czas rośnie i z dobrą grą będziemy na dobrej drodze – dodał.
gar, PiłkaNożna.pl