Jakub Kiwior w meczu z Holandią został rzucony na głęboką wodę, ale debiutant reprezentacji Polski stanął na wysokości zadania i zdał egzamin.
Czesław Michniewicz na mecz z Holandią posłał do boju eksperymentalny duet stoperów złożony z Jana Bednarka i debiutującego w narodowych barwach Jakuba Kiwiora w zastępstwie za odpoczywającego Kamila Glika.
Trudno wyobrazić sobie bardziej wymagający debiut. Oranje to 10. reprezentacja na świecie. Dodatkowo w jej ataku występują gwiazdy FC Barcelony i Tottenhamu Hotspur jak Memphis Depay i Steven Bergwijn.
A mimo to Kiwior nie pękł. Przez 90 minut zaliczył aż 8 wybić i 3 przechwyty. Żaden z polskich defensorów przez całe spotkanie na rotterdamskim De Kuip nie zanotował równie dobrych statystyk w obronie.
Owszem, można się przyczepić, że to on minimalnie złamał linię spalonego przy drugim golu dla Holendrów, jednak w większym stopniu winny straty bramki był Bartosz Bereszyński, który całkowicie odpuścił krycie Denzela Dumfriesa.
22-latek ma powody do satysfakcji z powodu indywidualnej postawy. Niewykluczone, że to właśnie gracz włoskiej Spezii Calcio zastąpi w reprezentacji starzejącego się i zbliżającego coraz bardziej do piłkarskiej Kamila Glika, który długo wydawał się niezastąpiony.
jbro, PilkaNozna.pl