W meczu na drugoligowym szczycie Polonia Bytom wygrała z Wieczystą Kraków, na cztery kolejki przed końcem ma nad nią aż dziewięć punktów przewagi i tylko kataklizm może odebrać jej awans do pierwszej ligi. Milionerzy z Krakowa przegrali trzeci mecz z rzędu, a w ostatnich siedmiu zdobyli tylko cztery punkty.
Na kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego na jedynej trybunie kameralnego stadionu Polonii nie było gdzie szpilki wcisnąć. Długo przed meczem było wiadomo, że będzie komplet czyli 1100 widzów choć chętnych było kilkukrotnie więcej. Wszystkie bilety zostały wyprzedane już w połowie tygodnia, a kupić mogli je wyłącznie ci, którzy choć raz już w tym sezonie byli na Polonii. – Nie podnosimy cen biletów, nie chcemy dodatkowo zarobić, tylko docenić tych, którzy chodzą na mecze – tłumaczył Tomasz Stefankiewicz, dyrektor sportowy bytomian. Najbardziej zdesperowani spośród tych, którym biletu kupić się nie udało, nie bacząc na ryzyko szukali miejsc na dachach zabudowań po przeciwnej stronie trybuny.
STAWKA NIEBAGATELNA
W Bytomiu czeka nas kluczowe spotkanie. Wygrana zmniejszy dystans do trzech punktów, większa strata na cztery kolejki przed końcem będzie oznaczać, że trzeba się szykować na baraż – mówił przed meczem z Polonią Przemysław Cecherz, trener Wieczystej. 52-letni szkoleniowiec przejął pogrążony w kryzysie zespół z Krakowa raptem nieco ponad tydzień temu i nie odmienił go jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W debiucie przegrał u siebie z kandydatem do spadku Wisłą Puławy 1:2.
Porażkę w kiepskim stylu Cecherz komentował tak: – Mamy ogromny problem i to chyba w każdym elemencie piłkarskim, w jakości, szybkości, taktyce. Czasu na poprawę jest, niestety, mało, trzeba jakoś zareagować, zdiagnozować. Musimy bardzo szybko zadziałać. Mam tylko nadzieję, że wróci choć część kontuzjowanych zawodników, bo w pierwszym meczu nie miałem aż ośmiu.
Tomasz Stefankiewicz, dyrektor sportowy Polonii nie przesądzał, że mecz z bezpośrednim rywalem rozstrzygnie o awansie. – Ale wygrana z pewnością będzie miała bardzo pozytywny wpływ na psychikę – mówił. – Po reformie rozgrywek każdy w tej lidze gra o coś i wszyscy z czołówki mają jeszcze przed sobą ciężkie spotkania, także prowadząca Pogoń Grodzisk Mazowiecki – dodawał. Podkreślał przy tym, że w Bytomiu wszyscy czekają na Wieczystą, z którą w Krakowie Polonia przegrała 1:3 w mocno kontrowersyjnych okolicznościach, po dwóch czerwonych kartkach dla swoich graczy. – Nie powiem, że jesteśmy żądni rewanżu, ale na pewno mamy coś do udowodnienia, tak sobie jak i środowisku – zakończył dyrektor.
WŁAŚCICIEL NIE PATRZY
Spośród kontuzjowanych do składu Wieczystej wrócili kapitan, ostoja defensywy Michała Pazdan i napastnik Rafael Lopes. Z uznanych nazwisk zabrakło jednak choćby Goku, Rafała Pietrzaka czy Lisandro Semedo. Skład gospodarzy, o którym żywo dyskutowali kibice, skwitowany został przez nich krótkim: optymalny.
Kilkanaście minut przed rozpoczęciem na trybunie pojawiła się wierchuszka działaczy Wieczystej, z prezesem Andrzejem Tureckim i dyrektorem Zdzisławem Kapką, ale bez właściciela Wojciecha Kwietnia, który dwa dni wcześniej, gdy w Tychach z GKS-em grała Wisła, na widowni był. Gdy tylko gracze wyszli na sztuczną murawę rozległ się głośny doping dla miejscowych, często niestety przeplatany, przekraczającymi granicę dobrego smaku, okrzykami w stronę rywali, szczególnie Michałów, Pazdana i Koja.
Na boisku od początku było żwawo, aktywnie, ale bez fajerwerków. W pierwszej połowie oba zespoły stworzyły raptem po dwie godne odnotowania sytuacje. Na główkę Michała Trąbki wprost w ręce Axela Holewińskiego, mocno niecelnym strzałem odpowiedział Oliwier Kwiatkowski, a dobre, minimalnie chybione uderzenie Konrada Andrzejczaka, równie dobrym i minimalnie chybionym zripostował Trąbka.
Pierwsza odsłona najwyraźniej utwierdziła gospodarzy, że diabeł nie taki straszny i drugą rozpoczęli od odważnego pójścia do przodu. Szybcy, dynamicznie zamknęli gości na ich połowie na dobre 20 minut zanim ci odpowiedzieli jakąś kontrą, po której wszystko wróciło do wcześniejszego obrazu. Sytuacji bramkowych nie było jednak nawet na lekarstwo. Piłkarze Wieczystej z każdą upływającą minutą przypominali coraz bardziej oldboi grających dla przyjemności na orliku niż zespół, przed którym postawiono ambitne cele za wysoką nagrodą. Wysiłki polonistów zostały uwieńczone powodzeniem dwie minuty przed końcem. Za faul Trąbki w polu karnym sędzia podyktował jedenastkę, którą Kamil Wojtyra zamienił na gola. Po nim cały stadion zaczął skandować „Pierwsza liga, pierwsza liga Polonia!” Wieczysta dopiero teraz ruszyła do przodu, okazało się, że nawet potrafi stwarzać sytuacje, ale na zmianę wyniku nie starczyło jej czasu.
CZAS NA AWANS
Mecz bardziej na remis, tym bardziej szkoda, że spowodowaliśmy karnego po stałym fragmencie gry, w sytuacji, którą powinniśmy wybronić – komentował spotkanie Przemysław Cecherz. – W tygodniu ciężko pracowaliśmy i dalej musimy pracować, naszym celem jest utrzymać trzecie miejsce, by dwa mecze w barażach grać u siebie. Naszym celem jest awansować, ale czasu jest mało. Dzisiaj zespół pokazał się już jako jedność, ale będziemy pracować by faktycznie taką jednością się stał. Mam trochę pretensji do sędziego o sytuację z pierwszej połowy gdy jeden z graczy gospodarzy popełnił dwa faule w mojej ocenie oba na żółte kartki.
Spodziewaliśmy się zamkniętego meczu, że Wieczysta stanie trochę z tyłu, wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, ale się udało. To także wygrana pewnych wartości, pracy, wiary w to co się robi. Nie jest tak jak powiedział jeden z zawodników Wieczystej, że w drugiej lidze wystarczy wyjść na trening. Ale jeszcze nie awansowaliśmy, dalej pracujemy i musimy postawić kropkę nad „i”.
To tam trafi Rodado?! „Klub wykazał zainteresowanie Angelem”
Latem czeka nas saga związana z przyszłością Angela Rodado. Władze „Białej Gwiazdy” chciałyby zatrzymać gwiazdora na dłużej, ale będzie to nie lada wyzwanie.
Podejrzewam, że jeśli Wieczysta w tym sezonie nie awansuje, to Kwiecień zawinie manatki i pójdzie do Wisły.