Da się bez Salaha i Mane? Da!
Absencja Mohameda Salaha i Sadio Mane nie przeszkodziła Liverpoolowi w odniesieniu komfortowego zwycięstwa nad Brentford. The Reds zdobyli trzy bramki i zachowali czyste konto.
Firmino i Oxlade-Chamberlain pomogli załatać wyrwę po Mane. (fot. Reuters)
Niby podopieczni Juergena Kloppa byli zdecydowanymi faworytami potyczki, ale do spotkania przystąpili w bardzo nietypowej sytuacji. Po raz pierwszy od 2017 roku, kiedy Salah dołączył do drużyny, w składzie na mecz ligowy zabrakło zarówno Egipcjanina, jak i Mane. Obaj biorą udział w Pucharze Narodów Afryki.
Gospodarze mogli odczuwać niepewność. We wspomnianym wyżej okresie nieobecni liderzy zespołu byli odpowiedzialni za strzelenie 48% ligowych goli Liverpoolu. W pucharowym starciu z Arsenalem ich brak był mocno odczuwalny.
Dziś także nie sposób było przejść obok niego obojętnie, ale absencja Salaha i Mane nie wiązała się z negatywnym wynikiem. Wprost przeciwnie. The Reds zdominowali rywala i odnieśli zasłużone, komfortowe zwycięstwo.
Dwa pierwsze trafienia były dość podobne. Zarówno Fabinho, jak i Alex Oxlade-Chamberlain uderzyli głowami. W obu sytuacjach defensorzy Brentford mogli lub nawet powinni byli wybić piłkę, ale się z nią minęli.
Rezultat ustalił Takumi Minamino, który wykorzystał przejęcie futbolówki przez Roberto Firmino.
Okazuje się więc, że jest życie bez Mohameda Salaha i Sadio Mane. Należy przy tym jednak pamiętać, że naprzeciwko Liverpoolu stanął beniaminek, który skupia się na utrzymaniu w lidze. Poprzeczka trudności nie była zawieszona najwyżej, jak się da.
sar, PiłkaNożna.pl