Czy kwestia wyścigu o tytuł mistrzowski w Premier League w sezonie 2019-20 jest już rozstrzygnięta? Wielu komentatorów kreśli taki właśnie scenariusz. Dominacja Liverpoolu wydaje się bowiem tak ogromna, że trudno będzie go dogonić, ale Juergen Klopp przestrzegł przed zbyt wczesnym dzieleniem skóry na niedźwiedziu.
Czy w Liverpoolu mogą już mrozić szampany? (fot. Reuters)
Piłkarze Liverpoolu mają za sobą osiemnaście ligowych spotkań. W tym czasie potknęli się tylko raz, wygrywając w siedemnastu przypadkach i raz remisując podczas wyjazdowego starcia z Manchesterem United. W czwartkowy wieczór The Reds pojechali na boisko wicelidera tabeli – Leicester City i pozbawili rywala wszelkich złudzeń, deklasując go na jego terenie aż (4:0).
Zespół Kloppa ma aktualnie trzynaście punktów przewagi nad wspomniany Leicester i jedno spotkanie rozegrane mniej. Trzeci Manchester City (tyle samo rozegranych meczów), który jest jednocześnie obrońcą mistrzowskiego tytułu, ma już czternaście punktów straty.
Media na Wyspach zauważają, że Obywatele mają jeszcze starcie z Liverpoolem przed własną publicznością, ale dystans jest już tak spory, że nawet zwycięstwo na Etihad Stadium może nie wystarczyć, by strącić lidera w pierwszego miejsca, które okupuje od początku sezonu.
Serwis „Opta” podaje, że po raz ostatni tak wielką przewagę nad resztą stawki miał w sezonie 1993-94 Manchester United, który potem sięgnął po tytuł. Maszyna Kloppa wydaje się funkcjonować tak dobrze, że nie tylko już przypina się jego piłkarzom medale do klapy, ale spekuluje się nawet o przejściu całej kampanii bez choćby jednej porażki i powtórzeniu wyczynu Arsenalu sprzed blisko dwóch dekad.
Sam Niemiec podchodzi od tego medialnego szaleństwa ze sporą rezerwą, podkreślając, że nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte. – Przed nami tacy rywale jak Wolves, Sheffield United, Everton, Tottenham czy Manchester United. Nie wiem jak u was, ale moim zdaniem to wcale nie brzmi jak coś rozstrzygniętego – powiedział podczas konferencji prasowej po starciu z Leicester.
– Mówicie, że jeszcze nikt w historii angielskiej piłki nie roztrwonił takiej przewagi po takim etapie sezonu? Cóż, moim zdaniem to ma negatywny wydźwięk. Nie wiem, dlaczego w ogóle mielibyśmy o tym myśleć. Skupiamy się na najbliższych meczach, a te wszystkie liczby i historyczne wyniki kompletnie nas nie obchodzą – dodał.
– Nie możemy jeszcze dzielić skóry na niedźwiedziu. To prawda, że przeciwko Leicester rozegraliśmy bardzo dobry mecz. To był po prostu nasz futbol – zakończył.
Przypomnijmy, że Liverpool już w ubiegłym sezonie był bliski przerwania trwającej trzy dekady posuchy, jeśli chodzi o wygranie rozgrywek ligowych. The Reds przegrali tylko jeden mecz, zgromadzili aż 97 punktów, a na końcu wszystkich rachunków i tak musieli uznać wyższość Manchesteru City, który zdobył jedno „oczko” więcej.
Grzegorz Garbacik