Czy Polska zatrzyma byłych mistrzów Europy?
Grecja będzie pierwszym rywalem reprezentacji Polski w rozpoczynającym się w piątek Euro 2012. Mistrzowie Europy sprzed ośmiu lat marzą o powtórce z tamtego okresu, gdy w meczu otwarcia pokonali będących gospodarzami Portugalczyków, rozpoczynając w ten sposób marsz po mistrzowski tytuł.
W meczu inaugurującym mistrzostwa Starego Kontynentu w 2004 roku prowadzona wówczas przez Otto Rehhagela Grecja pokonała Portugalię 2:1. W kolejnych spotkaniach fazy grupowej drużyna z Hellady zremisowała z Hiszpanią 1:1, przegrała z Rosją 1:2 i z drugiego miejsca awansowała do kolejnej fazy rozgrywek. W drodze do finału Grecy wygrali z Francją 1:0, a następnie w takim samym stosunku odprawili z kwitkiem reprezentację Czech. W spotkaniu decydującym o trumfie w turnieju Grecja, podobnie jak na starcie zmagań, okazała się lepsza od Portugalii, a batalia zakończyła się wynikiem 1:0. Czy prowadzoną obecnie przez Fernando Santosa reprezentację Grecji stać na sprawienie podobnej niespodzianki na Euro 2012?
– W Grecji niby wielkiego pompowania w balon nie czuć, ale co rusz podkreśla się, że na Euro w Portugalii też nikt na Greków nie stawiał i że również pierwszy mecz grali wówczas z gospodarzami, a jednak wygrali – w rozmowie ze Zbigniewem Muchą z „Piłki Nożnej” zdradza Mirosław Sznaucer, które przez ostatnie dziewięć lat występował w lidze greckiej. – Po remisie w spotkaniu ze Słowenią nie ma paniki, panuje pełen spokój. Wszyscy zdają sobie sprawę, że selekcjoner (Fernando Santos – przyp.) mieszał ze składem. Gra była co prawda taka sobie, wynik też, ale na tym etapie przygotowań Grecy nie mogli wypaść lepiej – przyznaje.
– Na pewno Santos jest kontynuatorem tego, co zaczął Niemiec (Otto Rehhagel – przyp.), który przez prawie dekadę pracował z Grekami i zdobył z nimi mistrzostwo Europy, zakwalifikował się zresztą do dwóch turniejów finałowych ME, a także do World Cup 2010 – w wywiadzie dla tygodnika „Piłka Nożna” mówi Jacek Gmoch, który w przeszłości był trenerem wielu greckich klubów, a w latach 80. został uznany za najlepszego w swoim fachu w greckiej ekstraklasie. – Santos od dawna pracuje w Grecji, bo przed objęciem reprezentacji miał sukcesy z AEK Ateny, nie wyszło mu w Panathinaikosie Ateny, a potem znów z dobrymi wynikami pracował w PAOK Saloniki. Mimo to nie ma takiej pozycji jak Rehhagel – uważa Gmoch. – Niemiec to kawał trenera, stworzył zespół, w którym panowała znakomita atmosfera, a piłkarze poszliby za nim w ogień. (…) Rehhagel wypracował dwa ofensywne i dwa defensywne style gry, zawodnicy mogli grać na pamięć – wspomina polski szkoleniowiec.
Kadra reprezentacji Grecji na mistrzostwa Europy w Polsce i na Ukrainie różni się nieco od tej, która w 2004 roku okazała się najlepsza na Starym Kontynencie. Jak zauważa redaktor „Piłki Nożnej” – Zbigniew Mucha największą niewiadomą stanowią bramkarze. Michalis Sifakis był kontuzjowany, Alexandros Tzorvas grzał ławę w Palermo, natomiast Kostas Chalkias grał w PAOK nieregularnie. – Sifakis był poza boiskiem bodaj osiem miesięcy, a i Chalkiasa prześladowały kontuzje. Z drugiej strony nie dziwię się Santosowi, bo naprawdę nie miał z czego wybierać – uważa Mirosław Szanucer. Jacek Gmoch przypomina jednak, że na ME w 2004 roku Rehhagel stawiał na Antoniosa Nikopolidisa, mimo że ten, po tym jak ukazała się informacja, że przejdzie z Panathinaikosu do Olympiakosu, przestał grać w lidze. Co wyczyniał ten bramkarz na wspominanym Euro przypominać chyba nie trzeba.
Aż 16 piłkarzy z 23-osobowej kadry na Euro 2012 gra na co dzień w greckiej ekstraklasie. – Tyle, że niektórzy nawet nie mówią po grecku – zauważa Gmoch. – Obrońca Iosif Cholevas urodził się w Niemczech, a jest synem Greka i Urugwajki. Natomiast Konstantinos Mitroglou przyszedł na świat w ojczyźnie, ale wychował się i przygodę z piłką zaczynał w Niemczech.
Niespodzianką w kadrze Grecji na turniej w Polsce i na Ukrainie okazał się brak powołań dla Alexandro Tziolisa i Panagiotisa Kone. – Kone w meczu ze Słowenią wszedł w końcówce i złapał czerwoną kartkę za uderzenie przeciwnika bez piłki, więc trudno było oczekiwać, że Santos na to nie zareaguje. Natomiast w przypadku Tziolisa trochę mnie zdziwiło, że nie zyskał zaufania selekcjonera. Jak widać, wolał postawić on na innych, jak choćby Konstantinosa Fortounisa – mówi Jacek Gmoch. – Nie zdziwię się, jeśli podczas Euro 2012 Santos wróci do ustawienia z trzema stoperami, które w przeszłości tak skutecznie stosował jego poprzednik Otto Rehhagel – dodaje znający grecki futbol od podszewki polski trener.
Gmoch chciałby, żeby w Warszawie w meczu Polska – Grecja był remis i obie drużyny znalazły się w finale, który odbędzie się 1. lipca, ale wtedy były selekcjoner reprezentacji Polski zapewnia, że będzie trzymał kciuki za biało-czerwonych. Natomiast Mirosław Sznaucer uważa, że tym razem Grecja nawet nie wyjdzie z grupy, a mecz otwarcia mistrzostw Europy zakończy się rezultatem 2:0 dla gospodarzy.
Zebrał Szymon Bartnicki
„Piłka Nożna”