Czy KMŚ mogą wpłynąć negatywnie na Liverpool?
Rewelacyjnie w tym sezonie Premier League spisują się zawodnicy Liverpoolu. The Reds dzisiaj wracają do rywalizacji ligowej po tym, jak wygrali Klubowe Mistrzostwa Świata. Wszyscy zastanawiają się, czy udział w tej imprezie mógł wpłynąć na formę angielskiego giganta.
Jak do tej pory zespół prowadzony przez Juergena Kloppa absolutnie zdominował rozgrywki w Anglii. Na siedemnaście występów tylko raz zremisował, a pozostałe spotkania wygrał. Brak porażki na tak późnym już etapie sezonu sprawia, że Liverpool jest niekwestionowanym liderem rozgrywek.
Końcówka roku to zawsze prawdziwy maraton w Anglii. Przed Liverpoolem trzy ligowe mecze na przestrzeni kilku dni. The Reds zmierzą się z Leicester City, Wolverhampton Wanderers oraz Sheffield United. Świąteczno-noworoczny maraton poprzedzony był rywalizacją o zwycięstwo w Klubowych Mistrzostwach Świata. Turniej ten rozegrany został w Katarze, gdzie The Reds rozegrali dwa mecze. W finale po dużych męczarniach i dogrywce ograli Flamengo.
Nikt w ekipie lidera nie ukrywa, że podróż do Kataru nie była łatwa. – To było rzeczywiście spore wyzwanie. Jednak od momentu powrotu do Anglii wszystko jest w jak najlepszym porządku. W międzyczasie mieliśmy dzień wolnego i jestem przekonany, że wszyscy odespali cały trud tej podróży – zaznaczył Juergen Klopp.
Podróż na KMŚ i rywalizacja w tym turnieju zbiegła się z bardzo ważnym meczem w lidze. Dzisiaj wieczorem Liverpool zagra, w dodatku na wyjeździe, z wiceliderem – Leicester City. W ekipie Lisów panuje ogromna mobilizacja na to starcie. Tak naprawdę, żeby zregenerować się w 100 procentach potrzeba kilku dni, a może nawet całego tygodnia. Muszę jednak przyznać, że chyba poradziliśmy sobie z tą podróżą doskonale – zapewnił Klopp. Zatem Niemiec wierzy w możliwości swojego zespołu, ale jednocześnie widzi pewne niebezpieczeństwo związane z tak daleką podróżą.
A jak wyglądała sytuacja w poprzednich latach wśród zespołów rywalizujących w KMŚ?
W poprzednich trzech sezonach Klubowe Mistrzostwa Świata wygrywał Real Madryt. Przed rokiem Królewscy w wielkim finale ograli Al Ain FC, a mecz ten rozegrany został 22 grudnia. W Primera Division następnie Real zremisował z Villarrealem, a później przegrał z Realem Sociedad. Mecze te rozgrywane były 3 i 6 stycznia, więc tego czasu na odpoczynek hiszpański potentat miał znacznie więcej od Liverpoolu.
W 2017 roku Real ograł w finale Gremio Porto Alegre 16 grudnia. Na 23 grudnia przypadła potyczka z Barceloną – przegrana przez Królewskich 0:3. W kolejnych dwóch meczach ligowych Real zdobył zaledwie punkt i do wygrywania wrócił dopiero od 21 stycznia.
W 2016 roku Real ograł Kashima Antlers w finale rozgrywanym 18 grudnia. Tym razem KMŚ nie wpłynęły negatywnie na formę Królewskich, którzy w styczniu gromili kolejnych rywali.
A jak będzie z Liverpoolem? Jak widać po przykładzie Realu, KMŚ potrafią wpłynąć negatywnie na formę. Biorąc pod uwagę krótki odpoczynek piłkarzy The Reds oraz trudy podróży, kto wie czy nie doczekamy się pierwszej porażki Liverpoolu w tym sezonie.
gmar, PilkaNozna.pl