Przejdź do treści
Czy drużyna Nawałki przełamie kolejną barierę niemożności?

Polska Reprezentacja Polski

Czy drużyna Nawałki przełamie kolejną barierę niemożności?

Rozbudzanie nadziei przed meczami z Niemcami, nawet wyjazdowymi, ma w naszym narodzie długą i bogatą tradycję, opiera się jednak na niezwykle kruchych przesłankach. Przecież dotąd w meczach o punkty biało-czerwonym piłkarzom nigdy nie udało się strzelić gola temu rywalowi na jego terenie. Czy teraz może być inaczej? Oczywiście! Skoro Adam Nawałka jako pierwszy w historii selekcjoner naszej reprezentacji potrafił w ubiegłym roku odnieść zwycięstwo nad germańskim hegemonem, to dlaczego w piątek we Frankfurcie nie miałby przełamać kolejnej bariery niemożności?

Operacja Niemcy i Gibraltar rozpoczęta – KLIKNIJ!

Pompowanie balonika z reguły niczemu dobremu nie służy, ale prawda jest taka, że sytuacja wyjściowa przed pierwszym gwizdkiem w wyjazdowym meczu z Niemcami jeszcze nigdy nie była tak korzystna dla polskiego zespołu. To nasza drużyna jest liderem grupy D w kwalifikacjach Euro 2016, na dodatek dotąd niepokonanym, zaś zawodnicy obydwu ekip mają w pamięci spotkanie z 11 października ubiegłego roku, gdy na Stadionie Narodowym biało-czerwoni pokonali świeżo kreowanego mistrza świata. Nie ma zatem najmniejszego powodu, aby do Frankfurtu kadra Nawałki leciała po najniższy wymiar kary. Przeciwnie, powinna wybrać się tam jak na każde dotychczasowe spotkanie eliminacyjne, to znaczy z założeniem wywalczenia pełnej puli. I właśnie takiego podejścia selekcjonera możemy być pewni. Trener kadry przed rozpoczęciem zgrupowania postawił zresztą sprawę jasno: do Niemiec udajemy się po trzy punkty. Tyle że to nie oznacza, że będziemy atakować gospodarzy od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty, bo tak nie walczy się o zwycięstwo z mistrzami świata.

Wynik, który zadowoliłby Nawałkę

Kibice nie powinni mieć wątpliwości – Nawałka ma plan na Frankfurt i nie zawaha się go wdrożyć. Na dodatek wielowariantowy, co oznacza, że jest przygotowany na personalne perturbacje w kadrze. Nikt nie powinien jednak zapominać, że na meczu z Niemcami eliminacje Euro 2016 jeszcze się nie skończą. Przede wszystkim zaś o tym, że jak bardzo nie zaklinalibyśmy rzeczywistości, zdecydowanym faworytem piątkowego starcia i tak pozostaną żądni rewanżu za potknięcie na Stadionie Narodowym w Warszawie Niemcy. Gdyby nawet jednak podopieczni Joachima Loewa wygrali, nie zapewniliby sobie awansu do finałów mistrzostw Europy. A tym bardziej – nie odebraliby biało-czerwonym szans na wywalczenie przepustek do Francji bez konieczności rozgrywania baraży. Zatem podbijanie bębenka i dodawanie spotkaniu na Commerzbank Arenie, w którym zespół trenera Nawałki ma do wywalczenia dokładnie tyle samo punktów ile trzy dni później w starciu z Gibraltarem, wydumanej rangi nie ma najmniejszego sensu. To na pewno nie będzie rewanż za decydujące o awansie do finału Weltmeisterschaft 1974 starcie na pełnym wody Waldstadionie, bo taką nazwę nosił wówczas obiekt Eintrachtu. Przecież żadnego z kadrowiczów nie było jeszcze wówczas na świecie, a i Nawałka kopał piłkę dopiero w juniorach Białej Gwiazdy.

Całe szczęście, że selekcjoner nie ulega medialnej gorączce, nie ogląda się na historię, ale też nie wybiega w przyszłość, jest – jak to się współcześnie określa – sfokusowany wyłącznie na sytuacji: tu i teraz. A jeszcze ważniejsze, co zresztą stało się już nową świecką tradycją, iż opanowaniem, a nawet pewnością siebie, może zaimponować, natomiast optymizmem – jest w stanie zarażać. Taki był od początku kwalifikacji, w ogóle nie brał pod uwagę innego wyniku pierwszego meczu z Niemcami niż zwycięstwo biało-czerwonych na Narodowym, ale trwające eliminacje zbudowały u selekcjonera dodatkowo luz i poczucie humoru. Chcecie wiedzieć, jaki wynik naprawdę zadowoliłby szefa naszej kadry w spotkaniu Niemcy – Polska? 0:3! To nie żart, choć zapewne nikt nigdy nie uzyska oficjalnego potwierdzenia takiego typowania od trenera reprezentacji. Nawałka hołduje bowiem zasadzie, że niezachwiana wiara w korzystny wynik to jedno – i tego wymaga od współpracowników oraz podopiecznych – ale jeszcze ważniejsze są przed meczami… cisza, spokój i skromność.

Jest Mila, bo to nie czas na eksperymenty

Selekcjoner zaskoczył w minionych dniach co najmniej dwiema nominacjami – choć pewnie bardziej powołaniem dla Sebastiana Mili niż młodziutkiego Bartosza Kapustki. Jak twierdzą ludzie z krakowskiego otoczenia szkoleniowca – miał on zauważyć u zawodnika Pasów ogień identyczny, jaki w analogicznym wieku charakteryzował startującego do kariery przez duże K (wyhamowanej i przedwcześnie skończonej z powodu problemów zdrowotnych)… Adama Nawałkę! Oczywiście od rozgrywającego Pasów, który niedawno w Kielcach przeprowadził najpiękniejszą akcję początku sezonu w ekstraklasie, zakończoną spektakularnym trafieniem, czym potwierdził wyjątkowo wysoką formę, nikt nie będzie oczekiwał we Frankfurcie cudów. Zresztą prawie nikt nie spodziewa się, że pomocnik Cracovii dostanie szansę już na Commerzbank Arenie. Natomiast Mila, który okazał się ojcem chrzestnym zwycięstwa nad Niemcami przed jedenastoma miesiącami, od momentu przeprowadzki do Gdańska jest daleki – a to delikatne określenie – od szczytowej dyspozycji.

Czy może zatem, skoro regularnie gra poniżej oczekiwań (choć bliższe prawdy jest sformułowanie, że zawodzi nawet w naszej słabej lidze) dać jakikolwiek pozytywny bodziec w wyjazdowym meczu z Niemcami? Pytanie wydaje się retoryczne, dlatego obecność Sebastiana w kadrze wzbudziła spore zdziwienie. Tymczasem selekcjoner nie tylko nie podziela opinii sceptyków, ale nie miał żadnych, najmniejszych nawet wątpliwości, czy potrzebuje kapitana Lechii. Wyszedł ze słusznego, jak się wydaje, założenia, że przed poprzednim spotkaniem z drużyną Joachima Loewa Mila w ekstraklasie też nie zachwycał. Przeciwnie – znacznie częściej był krytykowany, niż oklaskiwany. Co ma dowodzić, że Seba zalicza się do dość licznego grona aktualnych reprezentantów, którzy przyjeżdżając na kadrę są w stanie dołożyć dodatkowe 50 procent w porównaniu do tego, co prezentują w klubach. Właśnie z tego powodu, że grają dla Polski co w połączeniu z niepowtarzalną atmosferą panującą w zespole, potrafi ponieść ich na boisku. Kluczowe okazało się oczywiście założenie, że cztery mecze przed końcem kwalifikacji nie przeprowadza się eksperymentów. Drużyna powinna być na tym etapie rywalizacji wyselekcjonowana i stabilna – i taką mamy – a zmiany w szerokim składzie mogą dotyczyć najwyżej dwóch, maksymalnie trzech nazwisk.

Przewidywanie, ale na… fundamentach

Podejście selekcjonera, które znamionuje wcale nieurzędowy optymizm, dotąd przekładało się w eliminacjach na korzystne wyniki, ale nie sposób nie zauważyć, że personalnych problemów przed meczem z Niemcami zebrało się więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Na kłopoty zdrowotne narzekają przecież Łukasz Piszczek i Michał Pazdan, rehabilitację niedawno zakończyli Artur Jędrzejczyk oraz Paweł Olkowski, więc logiczne, że nie mogą być w optymalnej formie. Łukasz Szukała przestał podobać się szejkom i musiał zmienić klimat, zresztą w Turcji też od razu nie zaczął grać regularnie. Kuba Błaszczykowski jest widzem w meczach Borussii Dortmund, zaś Sławomir Peszko odgrywa podobną rolę w Kolonii. Trzecim napastnikiem był wcześniej Łukasz Teodorczyk, który po urazie przechodzi intensywną rehabilitację w Łodzi, później na tę pozycję wskoczył Patryk Tuszyński, ale i jego dopadł uraz, więc wybór padł na piątego w aktualnym rankingu atakujących Kamila Wilczka. Zatem napastnika, który jeszcze na dobre nie wszedł w sezon we Włoszech.

Zapewne niejeden trener na miejscu Nawałki starałby się uwypuklać te mało przyjazne fakty, aby zawczasu przygotować sobie alibi na wypadek niepowodzenia we Frankfurcie. Tyle że obecny selekcjoner reprezentacji Polski jest ulepiony z absolutnie innej gliny. Zakłada, że skoro miał prawie dwa lata na wyselekcjonowanie i przygotowanie zespołu, to teraz musi być przygotowany na każdą ewentualność. I w najgorszym wypadku wykorzystywać rezerwowe, ćwiczone wcześniej, warianty. Pewnie dlatego, mimo naprawdę licznych problemów, nie ma w sztabie paniki, trawa merytoryczna analiza i… przewidywanie – na podstawie licznych obserwacji i pełnej wiedzy o stanie zdrowia kadrowiczów – kto we Frankfurcie może wystrzelić z optymalną formą. Oczywiście antycypacja jest stałym punktem zgrupowań, ale dotyczy zawodników drugiego wyboru. Bo liderzy poszczególnych formacji, którzy zdaniem selekcjonera prezentują światowy poziom, znajdują się w dobrej formie, a poza tym nigdy w reprezentacji podczas jego kadencji nie zeszli poniżej wymaganego pułapu. Zatem rolą sztabu szkoleniowego jest po prostu właściwe dobranie partnerów na pozostałych pozycjach. Spośród tych, którzy są już przygotowani do wykonywania konkretnych zadań, ponieważ na 4-dniowym zgrupowaniu – a tyle właśnie potrwają przed starciem we Frankfurcie wspólne zajęcia – nie ma sensu pochylać się nad nowymi schematami. Bo czasu na rewolucję jest zwyczajnie zbyt mało. Zespół musi bazować na tym, co zostało wcześniej wypracowane. Selekcjoner nie ma najmniejszych wątpliwości, iż fundamenty przed finiszem eliminacji są jednak solidne, a kluczowy w tym względzie miał okazać się powszechnie w Polsce krytykowany towarzyski mecz z Grecją.

Jasno sprecyzowane priorytety

Nawałka stawia sprawę jasno: spotkanie z reprezentacją Hellady, które skutkowało spadkiem biało-czerwonych do trzeciego koszyka przed losowaniem eliminacji rosyjskiego mundialu, zostało rozegrane wyłącznie dlatego, że – znając konsekwencje – on mocno o to zabiegał. Czerwcowy termin był bowiem jedynym, w którym mógł przepracować niezbędne schematy, które mają okazać się przydatne w starciach kończących kwalifikacje – ze Szkocją i Irlandią. Co prawda wolał, aby przeciwnikiem była Chorwacja, a zwłaszcza Walia, ale nie było już możliwości, aby zakontraktować tych przeciwników. Dlatego zdecydował się na Grecję. I nie tylko nie żałuje, ale zaznacza, że biorąc pod uwagę względy szkoleniowe był to… fantastyczny mecz!

Obiektywna prawda jest zresztą taka, że szkoleniowiec reprezentacji nie mógł priorytetowo potraktować rozstawienia Polski przed losowaniem MŚ 2018, skoro do wykonania ma zadanie w kwalifikacjach ME 2016, które nie tylko dla niego, ale również dla drużyny narodowej i krajowej federacji, są w tym momencie celem nadrzędnym. Natomiast korzyści po potyczce z Hellenami, mimo że nieefektownej i zakończonej bezbramkowym remisem, są zdaniem trenera kadry ewidentne. Przede wszystkim zabezpieczył się na wypadek braku rytmu meczowego, z którym właśnie mamy do czynienia u Szukały. A z tej perspektywy występ na zero z tyłu pary Kamil Glik – Pazdan należy uznać za obiecujący. Podobnie jak grę na prawej obronie Thiago Cionka, który wobec niedawnych perturbacji zdrowotnych Piszczka i Olkowskiego, może się okazać cenną alternatywą na tę pozycję. Najbardziej jednak szef kadry wydaje się być zadowolony (oprócz godzinnego przetarcia po długiej przerwie spowodowanej kontuzją Kuby Błaszczykowskiego) ze sprawdzenia, jak w duecie radzą sobie w środku pola Piotr Zieliński z Karolem Linettym, na którego Nawałka – co podkreśla szczególnie – wciąż bardzo liczy.

Oczywiście dziś nie ma sensu zastanawiać się, czy na mecz z Niemcami defensywa wyjdzie w ustawieniu z Cionkiem i Maciejem Rybusem na flankach. To oczywiście możliwe, ale kluczowe decyzje personalne selekcjoner podejmuje dopiero podczas zgrupowania. Czyli wówczas kiedy zobaczy zawodników w akcji, przekona się o ich stanie zdrowotnym, a przed wszystkim – spojrzy w… oczy. Bierze oczywiście pod uwagę, że na występ przeciw zespołowi klasy mistrzów świata może być za wcześnie dla Jędrzejczyka, ale nie wie, bo niby skąd, skoro nie występują w klubach, w jakiej dyspozycji na zgrupowanie przyjadą inni skrzydłowi. Co prawda jest zdania, że zawodnik Tereka Grozny radzi sobie z wszystkim ograniczeniami grając jako obrońca, bo już się tego nauczył, ale w ciemno nie mógł zakładać, czy nie będzie potrzebował Rybki w drugiej linii.

Fakty, mity i przesądy

Nawałka jest pragmatykiem, mimo że w kraj poszły już jakiś czas temu wieści, iż – wzorem nieodżałowanego Kazimierza Górskiego – kieruje się przede wszystkim przesądami. Tyle że to podobno… mit, którego szkoleniowiec oficjalnie nie obalił, ponieważ dobrze służy robieniu atmosfery w drużynie, gdyż często jest powodem śmiechu. Ma jednak zasady, które są niezłomne. Nie mówi na przykład głośno, że w rankingu bramkarzy obecnie zdecydowanym numerem jeden jest Łukasz Fabiański. Praktyka zgrupowań jest bowiem od dawna ustalona, a pozostali golkiperzy – mimo że mają świadomość gradacji – nie mogą być pozbawieni motywacji podczas zajęć z trenerem Jarosławem Tkoczem. Zresztą najważniejszy ma być team spirit, nadrzędny wobec podrażnionych ambicji poszczególnych zawodników. Nawet jeśli mają doświadczenie i reprezentacyjny staż takie jak na przykład Artur Boruc. I wszyscy w reprezentacji posiedli wiedzę na ten temat. A przy powyższym założeniu słowa są zbędne – oto dewiza selekcjonera.

Czy takie podejście okaże się skuteczne już po raz siódmy w eliminacjach francuskiego EURO? Przekonany się w najbliższy piątek, tuż po 22.30.

 

Adam GODLEWSKI


Tekst ukazał się w najnowszym numerze tygodnika „Piłka Nożna”

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 49/2025

Nr 49/2025

Polska Reprezentacja Polski

Jerzy Brzęczek był blisko zostania selekcjonerem zagranicznej kadry! Sam to ujawnił

Jerzy Brzęczek mógł przejąć zagraniczną reprezentację! To byłyby głośne przenosiny.

2025.10.10 Katowice
Pilka nozna Reprezentacja Polski U21 Eliminacje Mistrzostw Europy U-21 Sezon 2025/2026
Polska - Czarnogora
N/z Jerzy Brzeczek
Foto Marcin Bulanda / PressFocus

2025.10.10 Katowice
Football Polish National Team U21 UEFA EURO 2027 Qualifying Season 2025/2026
Polska - Czarnogora
Jerzy Brzeczek
Credit: Marcin Bulanda / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Reprezentacja Polski

Portugalczycy nie mogą się nachwalić Jana Bednarka! „Szeryf ze Słupcy”

Jan Bednarek znów doceniony przez portugalskie media! Polak zaliczył kolejny udany występ w barwach FC Porto.

Jan Bednarek seen during Liga Portugal game between teams of FC Porto and SL Benfica at Estadio do Dragao Maciej Rogowski/Ball Raw Images Porto Estadio do Dragao Portugal Copyright: xMaciejxRogowskix maciejrogowski_fcporto_slbenfica_2526-479
2025.10.05 Porto
pilka nozna , liga portugalska
FC Porto - Benfica Lizbona
Foto IMAGO/PressFocus

!!! POLAND ONLY !!!
Czytaj więcej

Polska Reprezentacja Polski

Portugalczycy pieją z zachwytu nad Bednarkiem! „Mistrz”

FC Porto pokonało Tondelę 2:0 w swoim ostatnim meczu portugalskiej ekstraklasy. Pozytywne noty po tym spotkaniu otrzymał Jan Bednarek.

Jan Bednarek seen during Liga Portugal game between teams of FC Porto and SL Benfica at Estadio do Dragao Maciej Rogowski/Ball Raw Images Porto Estadio do Dragao Portugal Copyright: xMaciejxRogowskix maciejrogowski_fcporto_slbenfica_2526-474
2025.10.05 Porto
pilka nozna , liga portugalska
FC Porto - Benfica Lizbona
Foto IMAGO/PressFocus

!!! POLAND ONLY !!!
Czytaj więcej

Polska Reprezentacja Polski

Sebastian Szymański łączony ze słynnym klubem! To uczestnik Ligi Mistrzów

Sebastian Szymański znalazł nowy klub? Wiemy, kto jest liderem wyścigu o zakup reprezentanta Polski.

2025.09.07 Chorzow
pilka nozna Kwalifikacje Mistrzostw Swiata 2026, Stadion Slaski, Chorzow
Polska - Finlandia
N/z Sebastian Szymanski
Foto Mateusz Porzucek PressFocus

2025.09.07 Chorzow
Football - FIFA World Cup 2026 Qualifying round
Poland - Finland
Polska - Finlandia
Sebastian Szymanski
Credit: Mateusz Porzucek PressFocus
Czytaj więcej

Polska Reprezentacja Polski

Wszystko jasne! O tych godzinach mogą zagrać Polacy

Reprezentacja Polski wczoraj wzięła udział w losowaniu eliminacji do MŚ 2026! Dzisiaj poznaliśmy terminarz przyszłorocznego mundialu.

2025.11.17 Malta
Pilka nozna Kwalifikacje Mistrzostw Swiata 2026
Malta - Polska
N/z Robert Lewandowski gol bramka radosc, Tomasz Kedziora
Foto Marcin Karczewski / PressFocus

2025.11.17 Malta
Football - FIFA World Cup 2026 Qualifying round
Malta - Poland
Robert Lewandowski gol bramka radosc, Tomasz Kedziora
Credit: Marcin Karczewski / PressFocus
Czytaj więcej