Cztery gole i remis w Bielsku-Białej!
Bardzo interesujące było pierwsze z sobotnich spotkań 20. kolejki Fortuna 1. Ligi w Bielsku-Białej. Ostatecznie po pełnym emocji i zwrotów akcji spotkaniu Podbeskidzie zremisowało z Resovią 2:2.
W pierwszych minutach spotkania lepiej prezentowali się gospodarze, którzy już w 2. minucie rywalizacji mogli objąć prowadzenie. Wówczas jednak uderzenie Marko Martinagi z rzutu wolnego wybronił Branislav Pindroch. Zawodnicy Podbeskidzia swój cel osiągnęli ostatecznie pięć minut później. Maksymilian Banaszewski przytomnie zagrał z prawego skrzydła w polu karnym do Lionela Abate, który uderzeniem głową z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki.
Po stracie gola rzeszowianie starali się ruszyć odważniej do ofensywy. W 12. minucie groźnie zza pola karnego uderzył Radosław Kanach, ale czujny w bramce gospodarzy był Patryk Procek. Dziesięć minut później z kilku metrów przestrzelił natomiast Marcin Urynowicz. Nieskuteczność gości mogli wykorzystać podopieczni trenera Dariusza Marca. W 26. minucie Abate źle jednak kopnął futbolówkę i Kameruńczyk z kilku metrów strzelił wysoko ponad bramką. Następnie w 32. minucie Abate doszedł do kolejnej szansy, ale jego uderzenie z okolicy piętnastu metrów kapitalnie wybronił Pindroch.
Rzeszowianie świetną szansę na wyrównanie mieli w 35. minucie rywalizacji, ale wówczas strzał Rafała Mikulca z kilku metrów w ostatniej chwili zablokował jeden z graczy gospodarzy. Dwie minuty później Mikulec miał następną okazję, ale świetnie interweniował Procek. Do przerwy w Bielsku-Białej oglądaliśmy dość ciekawe spotkanie, w którym były okazje bramkowe i kilka dość interesujących akcji z obu stron.
Druga połowa mogła rozpocząć się idealnie dla Podbeskidzia. W 49. minucie Kanach faulował we własnym polu karnym Abate i gospodarze otrzymali rzut karny. Jedenastki dwie minuty później nie wykorzystał jednak Marco Toro, który źle ją uderzył i dobrze wybronił to Pindroch. To pobudziło rzeszowian do zintensyfikowania działań i doprowadzenia do remisu.
Tego gracze Resovii dokonali w 53. minucie. Bartłomiej Ciepiela świetnie dośrodkował piłkę z rzutu rożnego w pole karne Podbeskidzia, gdzie najwyżej wyskoczył Kanach, który strzałem głową przy prawym słupku pokonał Procka. W 57. minucie goście już prowadzili. Edwin Muratović oddał płaski strzał zza linii pola karnego i piłka po jego uderzeniu wpadła przy lewym słupku bramki gospodarzy. Piłkarze Podbeskidzia chcieli jak najszybciej doprowadzić do remisu, ale próby strzeleckie Martinagi zostały zablokowane.
Natomiast w 67. minucie dobrą akcją na skrzydle popisał się Banaszewski, ale uderzenie gracza gospodarzy trafiło jedynie w boczną siatkę. Nieskuteczni byli też goście, gdyż w 71. minucie uderzając głową w dogodnej sytuacji spudłował Muratović. Niespełna sto dwadzieścia sekund później do remisu doprowadziło Podbeskidzie. Maksymilian Sitek najlepiej odnalazł się w polu karnym po rzucie rożnym i strzałem przy lewym słupku dał swojej drużynie nadzieję na zdobycie cennych trzech punktów w sobotnie popołudnie.
Obie drużyny dążyły do strzelenia gola na wagę zwycięstwa. Świetną okazję w kontrze w doliczonym czasie gry mieli goście. Jednak strzał Bartłomieja Wasiluka doskonale wybronił Procek. W ostatniej akcji meczu z dystansu uderzał Adrian Łyszczarz, ale piłka minimalnie minęła bramkę gospodarzy. Ostatecznie jednak mecz zakończył się remisem 2;2, co z perspektywy przebiegu spotkania wydaje się sprawiedliwym rezultatem, ale z pewnością niezadowalającym żadnego z zespołów.
kczu/PiłkaNożna.pl