Co zostało z finalisty, czyli test na Etihad Stadium
Wraca to, na co kibice zawsze czekają z utęsknieniem. Przed nami start grupowych zmagań w Lidze Mistrzów, a przed finalistą poprzedniej edycji czas na prawdziwy test w hicie pierwszej kolejki.
W tym sezonie gracze Juventusu nie mają tylu powodów do radości co w poprzednim. Przed nimi prawdziwy test, czyli starcie z Manchesterem City (foto: G. Wajda)
W maju nie było chyba w Europie kibica, którego tak dobra postawa Juventusu w najbardziej prestiżowych rozgrywkach by nie zaskoczyła. Ba, ta niespodzianką była nawet dla samych kibiców Starej Damy, która – nie bacząc na przeciwności i nieprzychylne komentarze – dotarła aż do finału. Tam turyńczycy przegrali co prawda z Barceloną, ale nikt o to do nich pretensji nie miał.
Przed nowym sezonem jednak skład bianconerich został znacząco przemeblowany. Odmłodzenie drużyny przyniosło już pierwsze efekty, ale raczej nie takie, na jakie tifosi czekali. Od rozpoczęcia rozgrywek Serie A Juventus poniósł dwie porażki i raz zremisował. Rywale Starej Damy nie byli jednak tak silni, jak wtorkowy. Dziś podopiecznych Massimiliano Allegriego czeka prawdziwy test, czyli starcie z naszpikowanym gwiazdami Manchesterem City.
Formę The Citizens trudno określić inaczej niż znakomita. Na starcie sezonu gracze Manuela Pellegriniego zwyciężyli wszystkie spotkania, w dodatku nie tracąc przy tym ani jednej bramki. Odnieść można wrażenie, że Juventus znacznie lepiej mógłby się zaprezentować w konfrontacji z jedną z ofiar MC – Chelsea. Los jednak skojarzył Włochów z Obywatelami. Ich menedżer – wspomniany Pellegrini – nie mógł nie zauważyć słabej formy bianconerich. Chilijczyk stara się jednak nie okazywać przesadnej pewności siebie.
– Jutro zagramy przeciwko bardzo mocnej ekipie – powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej. – Doszli do finału w zeszłym sezonie i wygrali cztery tytuły mistrzowskie z rzędu. Być może nie mieli dobrego startu w lidze, jednak to są inne rozgrywki. Będą zmotywowani – dodał.
Pellegrini nie będzie mógł liczyć na wszystkich piłkarzy, ale kapitan ekipy – Vincent Kompany – starał się uspokoić trenera. W końcu brak Sergio Aguero czy Gaela Clichy’ego nie musi się odbić na jakości gry The Citizens. – Gdy spojrzymy na nasz świetny początek sezonu, to wszelkie znaki wskazują, że dysponujemy jednym z najsilniejszych składów, jaki kiedykolwiek mieliśmy – zauważył Belg.
Polscy kibice jednak niekoniecznie muszą się emocjonować starciem, w którym nie zobaczą ani jednego rodaka. W końcu we wtorek pierwszy mecz w tegorocznej edycji LM rozegra także Sevilla FC, której bohaterem jest Grzegorz Krychowiak. Zadaniem reprezentanta Polski będzie m.in. rozbijanie ataków graczy Borussii M’gladbach. A to zbyt skomplikowane być nie powinno. Źrebaki mają za sobą cztery przegrane mecze w Bundeslidze, w tym porażkę 0:4 z imienniczką z Dortmundu.
We wtorek nadzieję na łatwe zwycięstwa swoich drużyn będą mieli także fani Paris Saint-Germain, Realu Madryt czy Benfiki, których pupile zmierzą się odpowiednio z Malmoe, Szachtarem i FC Astana (debiutant z Kazachstanu!). Jak będzie? Tego dowiemy się późnym wieczorem, gdy na wszystkich ośmiu stadionach sędziowie zagwiżdżą po raz ostatni.
tboc, PiłkaNożna.pl
Wtorek w Lidze Mistrzów:
Grupa A
PSG – Malmoe (20:45)
Real – Szachtar (20:45)
Grupa B
PSV – Manchester United (20:45)
VfL Wolfsburg – CSKA Moskwa (20:45)
Grupa C
Galatasaray – Atletico Madryt (20:45)
Benfica – FC Astana (20:45)
Grupa D
Manchester City – Juventus (20:45)
Sevilla FC – Borussia M’gladbach (20:45)