Przejdź do treści
Co wynika ze zwycięstwa nad Litwą?

Polska Reprezentacja Polski

Co wynika ze zwycięstwa nad Litwą?

Zwycięzców podobno się nie sądzi, ale trudno przestrzegać tej zasady w sytuacji, gdy reprezentacja Polski rozgrywała ostatni sprawdzian przed rozpoczęciem kwalifikacji mistrzostw Europy 2016.

ADAM GODLEWSKI

Zadowolonym wypada być w pierwszej kolejności z wyniku. W drugiej z faktu, że obaj występujący w wyjściowym składzie napastnicy – Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik – zdobyli bramki. Na tym jednak pozytywy i optymizm właściwie się kończą. Trudno bowiem za przełomowy uznać mecz, w którym notowany na 106 miejscu na świecie przeciwnik, na dodatek występujący bez kilku etatowych kadrowiczów w składzie, strzela biało-czerwonym gola. I ma szansę na kolejne. Nie sposób też powiedzieć, że kapitańska opaska uskrzydliła Roberta Lewandowskiego. Długimi momentami raczej ciążyła naszemu najlepszemu piłkarzowi, który zmarnował dwie wyborne sytuacje, a na listę strzelców wpisał się po wykonaniu rzutu karnego. Chyba nawet entuzjastycznie przyjmowanemu w Gdańsku nowemu napastnikowi Bayernu Monachium chodziło o inny występ w spotkaniu, w którym wyprowadził naszą jedenastkę w roli szefa rady drużyny (…).

W grze biało-czerwonych brakuje nie tylko polotu, ale nawet luzu. Styl jest ciężki, brakuje ludzi, którzy mogliby wspólnie coś konstruktywnego zaimprowizować na boisku, a nie funkcjonują też żadne schematy, które reprezentacja powinna mieć wyćwiczone. O jakimkolwiek automatyzmie w działaniach naszej drużyny nie można nawet wspomnieć. Na dodatek piłkarze sprawiają wrażenie zupełnie niezintegrowanych ze sobą, na nawet wyraźnie podzielonych na grupy i podgrupki (…).

Podobno miniony piątek był sądnym dniem przede wszystkim dla Macieja Wilusza, Grzegorza Wojtkowiaka i Kamila Grosickiego. O ile trzeci z wymienionych nie zawiódł, bo to właśnie skrzydłowy Stade Rennes rozruszał nasz zespół w ataku po zmianie stron, i może być spokojny o dalsze powołania, o tyle dwaj pierwsi zanotowali bardzo przeciętne występy. I to mówiąc oględnie, gdyż stoper, który w wakacje przeprowadzi się z Bełchatowa do Poznania, sprawiał wrażenie człowieka, który nie sprostał reprezentacyjnej presji. Dawał się ogrywać w łatwy sposób, a sam nawet proste piłki zagrywał niedokładnie. Z kolei Wojtkowiak nie przekonał, że w ogóle potrafi grać ofensywnie, co przy stylu, który chce stosować Nawałka, właściwie wyklucza obrońcę TSV 1860 Monachium z wyjściowego składu.

Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze tygodnika „Piłka Nożna”

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024