Przejdź do treści
Co słychać w Sosnowcu?

Polska 1 Liga

Co słychać w Sosnowcu?

Zagłębie Sosnowiec w ostatnim czasie dosyć regularnie trafia na czołówki serwisów sportowych. Tyle że częściej z powodu różnego rodzaju animozji niż sukcesów sportowych.



KAMIL SULEJ

W 24 kolejce Zagłębie mierzyło się w Nowym Sączu z niepokonaną od 11 spotkań Sandecją. Na ławce rywali zasiadł Dariusz Dudek, czyli były trener klubu z Sosnowca. W pierwszej kadencji wprowadził Zagłębie do Ekstraklasy, jednak podziękowano mu po tym, jak poprowadził drużynę 11 razy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Za drugim razem nie było już tak różowo. Znowu do rozstania doszło po 11 meczach, tyle że w atmosferze wzajemnych oskarżeń i niedomówień.

KIEDY NIE WIADOMO O CO CHODZI…
Rozpędzona Sandecja wygrała 2:1 z Zagłębiem. Trener Dudek miał prawo być podwójnie zadowolony, bowiem zwyciężył z byłym pracodawcą. To było dla niego novum, ponieważ w stosunkowo krótkiej trenerskiej karierze jeszcze nie miał sposobności odbyć takiego pojedynku. Na pomeczowej konferencji prasowej nawiązał do rozstania z klubem z Zagłębia Dąbrowskiego.
– Jest mi przykro, jak czasami w Zagłębiu traktuje się ludzi takich jak ja. Dużo zrobiłem dla klubu. Nawet nie mówię o awansie, ale o tej drugiej przygodzie, kiedy przejmowałem klub na piętnastym miejscu, a zostawiłem na dziewiątym. Jestem smutny, ponieważ muszę się z Zagłębiem włóczyć po sądach – powiedział Dudek.

Warto cofnąć się do momentu rozstania Dudka z Zagłębiem. Był to czas przymusowej przerwy w rozgrywkach spowodowanej wybuchem pandemii. Polska piłka została zamrożona, a kluby zaczęły myśleć nad przyszłością. W Sosnowcu nikt nie planował zmiany trenera. Mało tego, szykowano nową umowę dla Dudka. Kością niezgody okazały się jednak pieniądze, a konkretnie niechęć do rezygnacji z części uposażenia.
– Informacje, do których wrócił ostatnio trener Dudek, są sprzed roku. Od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Trener wrócił do sprawy zrzeknięcia się części uposażenia przez wszystkich pracowników klubu. A było to spowodowane pandemią i tym, że nie graliśmy. Trener się nie zrzekł. Jako jedyny nie podpisał przygotowanego oświadczenia. Rozmawialiśmy wówczas o przedłużeniu kontraktu. Trener domagał się 50-procentowej podwyżki. To wszystko doprowadziło do tego, że wiedzieliśmy, iż nie przedłużymy z nim umowy. Jak widać, to siedzi w trenerze Dudku. Tak naprawdę wcale nie musiał być smutny, ale mógł należeć do naszej społeczności. A że chciał być jako jedyny ponad nią, stąd taka sytuacja. Tak jak wspominałem, to zdarzenie sprzed roku i nie wywołało żadnej nerwowości w klubie – stwierdził prezes Zagłębia, Marcin Jaroszewski.

MATUSIAK VS MAŁECKI
Drugim głośnym incydentem z ostatnich dni było spięcie drugiego trenera Łukasza Matusiaka z Patrykiem Małeckim. Do scysji doszło po spotkaniu Zagłębia ze Stomilem Olsztyn. Matusiak zwrócił uwagę Małeckiemu, a ten odpowiedział mu wiązanką. Doszło do przepychanek. Były piłkarz Wisły Kraków tłumaczył w mediach, że jego nerwowa reakcja była spowodowana nieprofesjonalnym zachowaniem wobec niego i ze strony Matusiaka, i klubu. Małecki idąc za przykładem byłego trenera, postanowił dochodzić w sądzie swoich praw i walczyć o dobre imię.

W międzyczasie Zagłębie wydało komunikat: – W związku ze zdarzeniami mającymi miejsce po meczu Zagłębie Sosnowiec – OKS Stomil Olsztyn, w tym naruszeniem nietykalności cielesnej i kierowania gróźb karalnych przez zawodnika Patryka Małeckiego wobec członka sztabu szkoleniowego Zagłębia, klub zdecydował się na rozpoczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec zawodnika, a także zawieszenie Patryka Małeckiego w prawach zawodnika klubu.

– To był incydent, który nie wpłynął w żaden sposób na atmosferę w szatni, czy funkcjonowanie klubu. Proszę porozmawiać z pracownikami Zagłębia. Tak optymistycznie, jak jest, nie było od paru miesięcy. Jeżeli ktoś skupia się na konferencji trenera Dudka i incydencie z Małeckim, może mieć zafałszowany obraz Zagłębia – mówił sternik Zagłębia. 

Może to nie są typowe zdarzenia w życiu I-ligowców, ale zapewne łatwiej byłoby przejść nad nimi do porządku dziennego, gdyby nie sportowa forma Zagłębia. Po tym sezonie do II ligi zostanie zdegradowany tylko jeden klub, ale nie jest powiedziane, że nie będzie to drużyna dowodzona obecnie przez Kazimierza Moskala – po 26 kolejkach miała sześć punktów przewagi nad ostatnim GKS Bełchatów.
Moskal przejął drużynę w listopadzie, ale nie odmienił jej jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W 15 meczach pod jego wodzą na konto wpłynęło ledwie 13 punktów. Zagłębie wygrało trzy mecze, wszystkie na Stadionie Ludowym. Największym problemem stała się gra na wyjazdach. Wyjazdowa bessa rozpoczęła się 25 lipca 2020 roku, kiedy udało się wygrać w Suwałkach ze zdegradowanymi już Wigrami. Niemoc udało się przerwać dopiero 24 kwietnia w Rzeszowie. 

– Musimy być cierpliwi, choć wiadomo, że w naszej sytuacji o spokój i cierpliwość jest trudno. Nie mamy jednak innego wyjścia, musimy czekać aż przyjdą efekty naszej pracy. Już przed startem rundy powiedziałem, że chcemy być mądrzy przed szkodą. Nie lekceważymy więc naszej sytuacji – podsumował Jaroszewski.

Prezes Jaroszewski przyznaje, że pandemia powoli zabija klub i naszą piłkę. Pomimo takiej opinii, w Sosnowcu jest nadzieja na lepsze jutro. W centrum Zagłębia powstaje multipark sportowy, w którego skład będzie wchodzić lodowisko, hala oraz stadion. Zagłębiowski Park Sportowy ma być oddany do użytku w połowie przyszłego roku. 

TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” 17/2021

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024