Chelsea wygrywa Ligę Mistrzów
Sezon 2020-21 można uznać za zakończony! Za nami finał Ligi Mistrzów, który odbył się w portugalskim Porto – „uszatka” trafiła w ręce piłkarzy Chelsea, którzy po golu Kaia Havertza pokonali Manchester City 1:0.
Piłkarze Thomasa Tuchela z Ligą Mistrzów! (fot. Reuters)
Finałowe spotkanie zapowiadało się na taktyczną batalię obu, najlepszych trenerów w Europie. Każdy spodziewał się typowych piłkarskich szachów i widowiska stworzonego dla koneserów taktyki. Zdecydowana większość musiała być zaszokowana początkiem meczu, który od pierwszych minut był bardzo otwarty i obie drużyny szybko rzuciły się do ataku. Pierwszy kwadrans należał do zawodników Manchesteru City, którzy okupowali połowę Chelsea i starali się rozbić rywala atakiem pozycyjnym.
Chelsea skupiła się na grze z kontry, kilkukrotnie piłkarze The Blues szybkim rozegraniem przesuwali się w kierunku bramki Edersona, jednak nie potrafili skutecznie wykończyć akcji. Podobnie było w przypadku Manchesteru City, w akcjach którego brakowało tego ostatniego elementu w postaci dobrego uderzenia na bramkę.
Już w 38. minucie Thomas Tuchel był zmuszony przeprowadzić pierwszą zmianę, wskutek urazu boisko opuścił Thiago Silva, w jego miejsce pojawił się Andreas Christensen.
Końcówka pierwszej części należała do piłkarzy Chelsea, którzy przyspieszyli i coraz odważniej atakowali bramkę City. W 43. minucie Mason Mount popisał się kapitalnym, prostopadłym podaniem, które przeszyło całą połowę City. Piłka trafiła do Kaia Havertza, ten minął Edersona i skierował piłkę do siatki. Na kilka minut przed przerwą Chelsea objęła prowadzenie i schodziła do szatni z pewną zaliczką przed drugą połową.
Druga połowa zaczęła się spokojnie, żadna z drużyn się nie wychylała i gra toczyła się w środkowej części boiska. W 59. minucie boisko opuścił Kevin de Bruyne, który zderzył się z Antonio Rudigerem. Belgijski zawodnik doznał wstrząśnienia mózgu i z opuchniętą twarzą zszedł do szatni.
Dopiero w 73. minucie piłkarze Chelsea byli autorami pierwszej, dogodnej sytuacji po przerwie. Kai Havertz zagrał w pole karne do nadbiegającego Christiana Pulisica. Amerykański piłkarz uderzył po dłuższym słupku, jednak piłka minęła się z bramką.
Piłkarze Manchesteru City grali bardzo niedokładnie. Ich gra była przewidywalna i czytelna, dzięki czemu zawodnicy Chelsea bardzo łatwo bronili ataki rywala. Brakowało tego pięknego futbolu, do jakiego przyzwyczaił nas Pep Guardiola i jego kompania.
Matheu Lahoz do podstawowego czasu gry doliczył aż siedem minut, jednak Chelsea nie oddała prowadzenia, dzięki czemu pucharu Ligi Mistrzów trafił w ręce Chelsea. Thomas Tuchel po ubiegłorocznej porażce w finale, dziś powetował klęskę i razem z Chelsea sięgnął po tytuł najlepszej drużyny w Europie.