Cercle Brugge zginęło od własnej broni. Jaga na drodze do chwały
Wysoki pressing i agresywna gra miała być kluczem do zwycięstwa Cercle Brugge w starciu z Jagiellonią Białystok. Piłkarze z Brugii przy ul. Słonecznej nie skalkulowali jednak w 100% ryzyka takiej postawy i ponieśli tego olbrzymie konsekwencje.
Adrian Siemieniec idealnie zdiagnozował najsilniejsze strony Cercle Brugge. Jednocześnie chciał pokonać rywali ich stylem gry, bo pierwsze minuty tak właśnie wyglądały. Licznie zgromadzona publiczność (ponad 17 tys. – w końcu!) przy ul. Słonecznej oglądała Jagę agresywną i bezwzględną. Mistrzów Polski z rytmu wybiła jednak przerwa spowodowana kontuzją Norberta Wojtuszka. Przybysze z Belgii po niej zaczęli już grać swój futbol.
Momentami trup na Chorten Arena ścielił się gęsto. Sam Afimico Pululu w pierwszej połowie faulowany był cztery razy. Reszta graczy mistrzów Polski ataki rywala z Jupiler League w tej części rywalizacji odczuła na własnej skórze sześć razy.
Imponowała także gra w pressingu podopiecznych Ferdinanda Feldhofera, którzy naciskali na mistrzów Polski już w polu karnym, ale gracze Dumy Podlasia mieli na to receptę. Szybkie przyjęcie piłki i daleki podania w głąb pola, w czym celowali przede wszystkim środkowi obrońcy – Enzo Ebosse (trzy długie podania/dwa celne) i Mateusz Skrzypczak (pięć/trzy). Obaj grali również niezwykle wysoko, swój obszar działań mając daleko przed polem karnym. Wyręczali więc trochę trio środkowych pomocników (Jarosław Kubicki, Leon Flach, Miki Villar), którzy aktywni byli w innych fragemntach boiskach. Długie piłki szybko padały łupem Darko Czurlinova, Jesusa Imaza i Pululu. W decydujących momentach brakowało jednak zimnej krwi w wykończeniu. A szkoda, bo defensywa Groen en Zwart nie sprawiała wrażenia monolitu.
Jasnym było, że w drugiej połowie białostoczanie będą musieli dodać od siebie coś extra, bo wynik był na ostrzu noża, a arbiter momentami pozwalał gościom na zbyt wiele. Kto by się jednak spodziewał, że to Cercle Brugge wyciągnie do Jagiellonii pomocną dłoń. W 64. minucie ostra i zdecydowana gra obróciła się przeciwko zielono-czarnym. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Abu Francis. Bramki autostrady prowadzącej do zwycięstwa właśnie się otworzyły i nie trzeba było płacić za przejazd. W ciągu nieco ponad kwadransa, gospodarze trzy razy pokonywali Maxime`a Delanghe (dwa gole Pululu, który z ośmioma golami znów przewodzi snajperskiej klasyfikacji Ligi Konferencji oraz jeden Tarasa Romanczuka).
Jasnym było, że w drugiej połowie białostoczanie będą musieli dodać od siebie coś extra, bo wynik był na ostrzu noża, a arbiter momentami pozwalał gościom na zbyt wiele. Kto by się jednak spodziewał, że to Cercle Brugge wyciągnie do Jagiellonii pomocną dłoń
Duma Podlasia najlepiej jak mogła wykorzystała okresy gry w przewadze i moment „zamroczenia” rywala, który był jak bokser po mocnym ciosie, który jednak nie doprowadził do nokautu. Żaden z pozostałych 15 zespołów, które pozostały na polu walki w Lidze Konferencji nie ma tak komfortowej sytuacji przed rewanżem jak mistrz Polski!
Przed meczem, kibice Jagi zaprezentowali efektowną kartoniadę z napisem „Fight”. Pod spodem znajdował się zaś transparent z adnotacją „for glory”. Hasło dnia zostało zrealizowane w 100%. Piękny sen trwa i przy takiej grze trwać może dalej.