W sobotnim hicie dwudziestej pierwszej kolejki Bundesligi szósty w tabeli Bayer Leverkusen podejmował trzecią Borussię Dortmund. Górą ze starcia wyszli gospodarze.
Mats Hummels zdobył dziś bramkę, lecz nie poprowadził Borussii do zwycięstwa. (fot. Łukasz Skwiot)
Erling Haaland. Oto imię i nazwisko, które za sprawą ich właściciela stały się jednymi z najbardziej elektryzujących połączeń liter w świecie futbolu nie tylko w pierwszej części sezonu 2019/20, nie tylko w okresie zimowego okna transferowego, ale również na początku rundy wiosennej. Biorąc pod uwagę fenomenalne wejście 19-latka do nowej drużyny nie mogło być jednak inaczej.
Ową szczęściarą okazała się dortmundzka Borussia. Mino Raiola zdecydował, że to właśnie tam jego podopieczny będzie kontynuował karierę, co jak dotąd jawi się jako strzał w dziesiątkę – tak dla jednej, jak i drugiej strony. A będąc bardziej precyzyjnym – strzał w ósemkę, bo dokładnie tyle trafień zaliczył Norweg w pierwszych czterech meczach w nowych barwach. To absolutny rekord, jeśli chodzi o kluby niemieckiej ekstraklasy.
Nie oznacza to jednak, że od czasu transferu Haalanda BVB notuje same sukcesy. O ile w lidze zespół Luciena Favre’a odniósł trzy pewne triumfy, o tyle w Pucharze Niemiec uległ Werderowi, co kosztowało go udział w ćwierćfinale rozgrywek. Co więcej, owy rezultat sprawił, iż fani klubu z Signal Iduna Park nie byli pewni swego przed sobotnim bojem z Bayerem.
Ich obawy spotęgował zapewne początek widowiska, albowiem po 20 minutach na prowadzenie wyszli gospodarze. Amiri zagrał do Vollanda, a ten uciekł obrońcom i pokonał Burkiego. Przyjezdni nie pozostali długo dłużni i za sprawą Hummelsa chwilę później znów był remis. Niemiecki defensor stał się tym samym jedynym piłkarzem, który trafiał w każdym z ostatnich dwunastu sezonów Bundesligi.
Niespełna kwadrans później Borussia poszła za ciosem, a debiutanckiego gola w nowych barwach zdobył Emre Can. Ostatni głos przed przerwą należał jednak do tego, który rozpoczął całą wymianę ciosów – Vollanda.
Druga część gry rozpoczęła się od anulowanego gola Jadona Sancho, którego radość ukrócił system VAR. Jeśli ktoś sądził, iż zdemotywuje to gości, był w błędzie. Stało się dokładnie na odwrót, wszak w 65 minucie do siatki rywala trafił Raphael Guerreiro.
Ostatnie słowa dzisiejszego wieczoru na BayArena należały jednak do gospodarzy. Najpierw do wyrównania doprowadził Leon Bailey, a następnie wynik meczu strzałem głową ustalił Lars Bender.
Tym razem Haaland nie pomógł Borussii. Ta utrzymała się wprawdzie na podium, lecz jeśli jutro jej imienniczka z Moenchengladbach pokona Kolonię, BVB spadnie na lokatę numer cztery. Dwa punkty do tejże traci obecnie Bayer.
sar, PiłkaNożna.pl