Bohater ostatniej akcji w derbach Merseyside
232. derby Merseyside dla Liverpoolu. „The Reds” pokonali Everton (1:0) zapewniając sobie zwycięstwo w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry.
Juergen Klopp miał po derbach powody do radości (fot. Reuters)
Po niebywałych emocjach jakich byliśmy świadkami podczas starcia Arsenalu z Tottenhamem, lotem błyskawicy przenieśliśmy się na Anfield, by śledzić kolejne derbowe spotkanie. Liverpool podejmował przed własną publicznością Everton i można w ciemno było zakładać, że także w tym meczu obejrzymy futbol na bardzo dobrym poziomie.
Spotkanie toczone było w szybkim tempie i było widać, że każdy z menedżerów chce w nim powalczyć o pełną pulę. Pierwszą okazję do zdobycia gola zmarnował Sadio Mane, który w dogodnej pozycji posłał piłkę ponad poprzeczką. Zmarnowana szans mogła się bardzo szybko zemścić na Liverpoolu, ponieważ w odpowiedzi „setkę” miał Andre Gomes. Jego uderzenie głową z odległości kilku metrów zdołał jednak w wielkim stylu obronić Alisson, a zmierzającą do bramki piłkę rozpaczliwym wślizgiem wybił Joe Gomez.
W 34. minucie powinno być z kolei 1:0 dla gospodarzy, ale po raz kolejny zabrakło skuteczności i zimnej krwi. Tym razem nie popisał się Xherdan Shaqiri, który został wypuszczony na pozycję przez Mohameda Salaha i mając przed sobą jedynie Jordana Pickforda, uderzył wprost w niego.
W pierwszej połowie swoich sił próbował jeszcze aktywny Theo Walcott, ale także w tym przypadku obronną ręką z zamieszania pod własną bramką wyszedł Alisson. Do przerwy mogliśmy więc zobaczyć kilka goli, ale dzięki dobrej postawie bramkarzy i słabej skuteczności zawodników z pola, nie obejrzeliśmy ani jednego trafienia.
Po zmianie stron tempo meczu nie osłabło. Oba zespoły podejmowały próby zawiązania bramkowej akcji, ale były to próby słabe, a Pickford i Alisson nie musieli się – tak jak przed przerwą – wykazywać zbyt często swoimi umiejętnościami.
Marazm i bierność szczególnie dziwiła w wykonaniu podopiecznych Juergena Kloppa, którzy w obliczu wygranych Arsenalu, Chelsea oraz Manchesteru City, także powinni dążyć do zgarnięcia pełnej puli.
Piłkę meczową miał w 86. minucie na nodze Divock Origi, który z najbliższej odległości trafił w poprzeczkę. Trzeba jednak podkreślić, że napastnik Liverpoolu znajdował się w trudnej pozycji i musiał składać się do strzału w dość ekwilibrystyczny sposób składać do strzału.
Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, fatalny błąd w bramce Evertonu popełnił Pickford, który tak niefortunnie odbił piłkę zmierzająca na poprzeczkę, że ta spadła po nogi Origiego. Ten wykazał się czujnością i z najbliższej odległości skierował futbolówkę do pustej bramki. 1:0. Liverpool kasuje trzy punkty!
gar, PiłkaNożna.pl