Bilans dodatni, wyników brak czyli rok Probierza
W ciągu dwunastu miesięcy pracy Michała Probierza w roli selekcjonera, odważnie ofensywnie zestawiana reprezentacja Polski wygrała więcej meczy niż przegrała. Nie jest jednak póki co ani odrobinę lepszą drużyną niż ta, do której kibice przyzwyczajeni są od lat.
Jarosław Tomczyk
FOT. PIOTR KUCZA/400mm.pl
– Mecz z Portugalią jest dla nas bardzo ważny, bo to kolejny krok ku temu, żebyśmy wiedzieli, w jakim jesteśmy miejscu. Ostatnio rozgrywamy mecze z topowymi drużynami i wiemy, gdzie mamy trochę mankamentów – mówił Michał Probierz przed meczem z Cristiano Ronaldo i spółką. Po gładko przegranym 1:3 meczu można odpowiedzieć, że mankamentów mamy więcej niż trochę, a na miejscu jesteśmy swoim.
Probierz przejął kadrę równo rok temu. Zaczął od wyjazdowej wygranej z Wyspani Owczymi, ale potem nie potrafił ograć u siebie Mołdawii. Bez wątpienia poskładał jednak zupełnie rozwaloną pod wodzą Fernando Santosa ekipę i po męczarniach w Cardiff, karnymi wprowadził ją na mistrzostwa Europy. Jechał na nie jako selekcjoner niepokonany i w dodatku opromieniony całkiem efektownymi towarzyskimi wygranymi z Ukrainą i Turcją. Turniej zaczął od prowadzenia z Holandią, zebrał za ten mecz zresztą sporo pozytywnych recenzji, ale co z tego skoro mecz i tak przegrał. Ostatecznie było jak zwykle. Przegrane mecze otwarcia z Pomarańczowymi, o wszystko z Austrią i zremisowany z Francją o honor. Do domu wyjechaliśmy z Niemiec jako pierwsi, sklasyfikowani ostatecznie w mistrzostwach Europy na miejscu przedostatnim – 23. Półtora roku wcześniej Czesław Michniewicz tracił pracę po wprowadzeniu kadry do najlepszej szesnastki mistrzostw, ale świata.
Po Euro Probierz – najbardziej zapamiętany w świecie z efektownego zestawu garniturów – posadę zachował. Do żadnych błędów, zarzucanych mu zwłaszcza w meczu z Austrią, się nie przyznał. Obiecywał, że z raz obranej ofensywnej drogi nie zejdzie. I nie zszedł. W Lidze Narodów wygrał na początek ze Szkocją, czyli ekipą na Euro ostatnią, ale szczęśliwie i wbrew logice, bo dopiero gdy graczy ofensywnych zmienił na defensywnych. A potem poległ bez złudzeń z Chorwacją i Portugalią. Znów więc w dywizji A grać będziemy tylko o utrzymanie ze Szkotami, tak jak graliśmy z Bośnią i Hercegowiną za Jerzego Brzęczka i Walią za Michniewicza.
Kadrę Probierz niewątpliwie przebudowuje. Odchodzą starsi, jak w sobotę Szczęsny i Krychowiak, szuka młodych. Na razie znalazł jednego – Urbańskiego, z Portugalią nie wiedzieć czemu trzymanego na ławce. Inni testowani póki co nie odpalili. A styl? Gramy może i faktycznie odważniej, ale na wyniki póki co to się nie przekłada, a przecież to o nie przede wszystkim chodzi kibicom. Ci mają jednak to do siebie, że choć psioczą to nigdy nie tracą nadziei. We wtorek znów będą ją mieć. A jeśli Chorwatów Probierz w Warszawie ogra, wszystko co napisane powyżej stanie się jakby mniej aktualne.
Stadion Narodowy w Warszawie
Bilans dodatni? Wygrane w towarzyskich meczach to nie wyniki. WYWALIC TEGO DZIADA