Bezbramkowy remis na Stamford Bridge
Nie obejrzeliśmy ani jednego gola podczas niedzielnego starcia na Stamford Bridge. Chelsea zremisowała z Evertonem (0:0), a oba zespoły podzieliły się punktami.
Chelsea nie wykorzystała atutu własnego boiska (fot. Reuters)
Po dość umiarkowanych emocjach związanych z meczem na Anfield, gdzie Liverpool pewnie pokonał Fulham, lotem błyskawicy przenieśliśmy się do stolicy, gdzie miejscowa Chelsea mierzyła się z Evertonem. Zgodnie z niemal wszystkimi zapowiedziami, zdecydowanym faworytem do zgarnięcia pełnej puli byli gospodarze, jednak już pierwsze minuty udowodniły, że Everton nie przybył na Stamford Bridge wyłącznie po to, by prosić o najniższy wymiar kary.
Spotkanie od początku było niezwykle wyrównane, a chociaż grę prowadziła Chelsea, to jej próby ataku pozycyjnego rozbijały o szczelny mur obronny gości. Co więcej, pierwszą bardzo dobrą okazję na otwarcie wyniku miał Everton, a konkretnie Bernard, który w niemal stuprocentowej sytuacji posłał piłkę obok słupka.
W odpowiedzi, bliski szczęścia był Marcos Alonso, który w swoim stylu przymierzył z rzutu wolnego. Jordan Pickford pofrunął w powietrzu, ale gdyby strzał Hiszpana był bardziej precyzyjny, to prawdopodobnie nie dałby rady odbić piłki.
Im dalej w mecz, tym przewaga londyńczyków coraz bardziej rosła. Jak w ukropie uwijał się jednak Pickford, który raz za razem ratował swój zespół przed utratą gola. Piłka wpadła nawet do jego bramki, ale trafienie Alvaro Moraty nie mogło zostać uznane, ponieważ hiszpański snajper został złapany na pozycji spalonej.
Everton próbował się groźnie odgryzać szybkimi wypadami, jednak pod koniec skupił się wyłącznie na obronie, tak by zdobyć na boisku faworyta cenny punkt.
Ta sztuka piłkarzom z Liverpoolu ostatecznie się udała. Remis na Stamford Bridge to dla nich spory sukces, podczas gdy dla gospodarzy to bez dwóch zdań utrata dwóch cennych punktów w wyścigu po mistrzostwo kraju.
gar, PiłkaNożna.pl
