Bez niespodzianki. Pewne zwycięstwo Lecha
Różnica klas była aż nadto widoczna. Dwie minuty w pierwszej połowie wystarczyły, aby Lech Poznań wyprowadził zabójcze ciosy. Zamroczona Stal Mielec zdołała się odgryźć tuż przed przerwą, ale w drugiej połowie „Kolejorz” dopełnił jeszcze formalności.
Filip Trokielewicz
fot. Pawel Jaskolka / PressFocus
Od pierwszego gwizdka arbitra piłkarze Nielsa Frederiksena punktowali oponenta. W 21. minucie Lech dopiął swego za sprawą Rasmusa Carstensena. Duńczyk, będący jednym z najciekawszych zawodników, którzy trafili ostatnimi czasy do Ekstraklasy, wykorzystał świetne dogranie Alego Gholizadeha. Warto docenić także Daniela Hakansa, który wcześniej uruchomił Irańczyka wyśmienitym podaniem. Ofensywa „Kolejorza” jest niczym sprawnie funkcjonujący mechanizm, piłka chodziła przy akcji bramkowej jak po sznurku. Minutę później poznaniacy wyprowadzili drugi cios. Świetne dogranie Mikaela Ishaka wykorzystał Hakans.
Stal ograniczała się w pierwszej połowie właściwie do pojedynczych wypadów pod szesnastkę gospodarzy, ale nieco nieoczekiwanie na chwilę przed przerwą zdobyła bramkę kontaktową. Krystian Getinger dośrodkował do niepilnowanego Roberta Dadoka, który pokonał Bartosza Mrozka. Zaspał w tej sytuacji Hakans, nie kontrolując przestrzeni za plecami. Na osobliwe rozwiązanie zdecydował się w starciu z Lechem trener Niedźwiedź, desygnując do gry na pozycji numer dziewięć właśnie Dadoka, który rotował się z Damianem Kądziorem.
„Kolejorz” miał w drugiej połowie w dalszym ciągu pod kontrolą przebieg boiskowych wydarzeń. Kropkę nad „i” gracze trenera Frederiksena postawili w 58. minucie. Afonso Sousa przejął futbolówkę po złym rozegraniu Marvina Sengera i huknął nie dając szans Jakubowi Mądrzykowi.
Nerwowo może być w najbliższych dniach w Mielcu. Stal w następnej kolejce zagra ze Śląskiem Wrocław. Jeśli podopieczni Janusza Niedźwiedzia nie zapunktują w starciu z czerwoną latarnią ligi, widmo spadku zacznie spoglądać im jeszcze mocniej w oczy. Rumieńców nabiera rywalizacja pomiędzy Lechem Poznań a Rakowem Częstochowa. Ekipa spod Jasnej Góry pokonała dziś wszak Piasta Gliwice 3:0.