Przejdź do treści
Benfica przyjeżdża do Poznania

Ligi w Europie Liga Europy

Benfica przyjeżdża do Poznania

Już na starcie poprzeczka będzie zawieszona bardzo wysoko. Lech Poznań rozpocznie przygodę w fazie grupowej Ligi Europy od konfrontacji z najsilniejszym rywalem w stawce.

Jorge Jesus – trener Benfiki.

Arsenal, Tottenham, Milan, Napoli, Villarreal, Bayer Leverkusen, Roma, Leicester, Real Sociedad i Benfica – oto wskazywana przez bukmacherów dziesiątka faworytów Ligi Europy 2020-21. Większość z nich to stali bywalcy Champions League. Na przykład klub z Lizbony nie weźmie udziału w fazie grupowej elitarnych zmagań po raz pierwszy od 11 lat. To pokłosie pełnego zawirowań ubiegłego sezonu.

UZDROWICIEL Z RIO

Benfica skończyła rozgrywki bez trofeum (zarówno w lidze, jak i w krajowym pucharze musiała uznać wyższość FC Porto), a to w przypadku 37-krotnego mistrza Portugalii sytuacja niemalże kryzysowa. Kilka miesięcy temu drużyna była w rozsypce. W rundzie wiosennej zaliczyła pięć kolejnych spotkań u siebie bez zwycięstwa – wydarzenie bez precedensu w 116-letniej historii klubu. Pierwszy raz w XXI wieku podczas ligowego sezonu doznała trzech porażek na własnym stadionie. Meczem wstydu była dla Benfiki czerwcowa potyczka z CD Santa Clara, w której na swoim terenie straciła aż cztery bramki – dopiero po raz czwarty w ciągu ostatnich 75 lat.

– Benfica jest chora. Ten stan trwa od dawna, a od trzech lat tylko się pogarsza – grzmiał na łamach dziennika „A Bola” aspirujący do funkcji prezydenta klubu Ricardo Martins Pereira. Atmosfera wokół Orłów zrobiła się toksyczna: media mieszały z błotem prezesa Luisa Filipe Vieirę, pseudokibice obrzucili kamieniami autokar wiozący drużynę, a trener Bruno Lage poszedł na wojnę z dziennikarzami. Szkoleniowiec, który pracował w Lizbonie od stycznia 2019 roku, miał tak fatalną prasę, że pozostawienie go na stanowisku na kolejny sezon byłoby samobójstwem.

Vieira zwrócił się o pomoc do sprawdzonego człowieka. Kto nadawałby się lepiej do przebudowania zespołu niż trener, który w latach 2009-15 sięgnął z Benfiką po trzy tytuły mistrzowskie i dwukrotnie dotarł do finału Ligi Europy? Jorge Jesus przyjął ofertę, mimo ważnego kontraktu z Flamengo. Opromieniony sukcesami w Rio de Janeiro 66-latek wrócił, by wyciągnąć z tarapatów klub ze swojego miasta.

Zaczął od przemeblowania środka defensywy. W ramach rozliczenia za Rubena Diasa z Manchesteru City przyszedł Nicolas Otamendi, z Barcelony wypożyczony został Jean-Clair Todibo, a za doświadczonego Jana Vertonghena nawet nie trzeba było płacić. Jesus uruchomił kontakty w Brazylii, sprowadzając czołowych skrzydłowych tamtejszej ligi: Evertona oraz Pedrinho. Do drużyny dołączyli także napastnicy – Niemiec Luca Waldschmidt i młody talent z Urugwaju, Darwin Nunez. W sumie na wzmocnienia Benfica wydała niemal 100 milionów euro.

Sparingi wyglądały obiecująco, jednak zanim sezon na dobre wystartował, Jesus i jego zespół otrzymali bolesny cios. Z eliminacji Ligi Mistrzów wyrzucił ich PAOK. Sensacyjna porażka w Salonikach była jak przestroga: weźcie się do roboty, jeśli nie chcecie zawalić kolejnych rozgrywek. Podziałało. Rywalizację na krajowym podwórku Benfica rozpoczęła od trzech wygranych.

KAŻDY PUNKT SUKCESEM

Podobnie jak przed pięcioma laty, Lech zainauguruje zmagania w fazie grupowej LE domową potyczką z portugalskim przeciwnikiem. Ówczesny oponent był jednak ze zdecydowanie niższej półki (Belenenses), a na znajdującego się w poważnym kryzysie Kolejorza przyszło tylko niespełna osiem tysięcy kibiców. Teraz trybuny stadionu przy Bułgarskiej wypełniłyby się do ostatniego miejsca, gdyby okoliczności na to pozwalały. Z tamtej drużyny w Lechu nie gra już żaden z piłkarzy. W klubie został jedynie Dariusz Dudka.

– Przede wszystkim zwrócę chłopakom uwagę, aby popełniali jak najmniej błędów. W Ekstraklasie jest miejsce na pewne pomyłki, natomiast w europejskich pucharach każde złe zagranie może skutkować utratą gola. Rywale będą karać bezlitośnie – mówi asystent Dariusza Żurawia. – Na papierze Benfica jest najmocniejsza, ale wszyscy nasi przeciwnicy prezentują bardzo wysoki poziom. Każdy punkt wywalczony w tej grupie będzie sukcesem.
We wszelkich zestawieniach z czwartkowym rywalem wicemistrzowie Polski wypadają bardzo skromnie. Benfica to klub funkcjonujący w innych realiach finansowych i sportowych. W kadrze Lecha jest tylko czterech zawodników, którzy posmakowali gry na tym poziomie. Jan Sykora, Pedro Tiba, Thomas Rogne i Filip Bednarek uzbierali łącznie 25 spotkań w fazie grupowej europejskich pucharów.

– Od pewnego czasu Liga Europy jest gdzieś z tyłu głowy. To duże przeżycie. Tym bardziej, że zdecydowana większość naszych piłkarzy zadebiutuje w rozgrywkach grupowych. Jesienne mecze będą dla młodych zawodników bezcennym kapitałem na przyszłość. Zmierzą się z rywalami dużego formatu, zobaczą, na jakim poziomie się znajdują – podkreśla Dudka.

Przed poznańskim zespołem niezwykle intensywna jesień. W ciągu dwóch miesięcy Lech rozegra aż 15 spotkań o punkty: w Lidze Europy, Ekstraklasie oraz Pucharze Polski.
– Nie ma możliwości, żebyśmy na trzech frontach grali tą samą jedenastką. Rotacje w składzie będą na pewno. Dysponujemy szeroką kadrą, wielu piłkarzy otrzyma w najbliższych tygodniach szanse gry – zapowiada asystent trenera Żurawia.

Konrad WITKOWSKI

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024