Bartosz Ława: Nadal jestem kibicem Arki
Spotkaniom Pogoni Szczecin i Arki Gdynia od lat towarzyszą ogromne emocje. Walka o prymat na Pomorzu połączona z wzajemną niechęcią kibiców sprawia, że pojedynki obu drużyn zamieniają się w wielkie, piłkarskie święto. Jedno z najbardziej prestiżowych spotkań I ligi było również wyjątkowym wydarzeniem dla Bartosza Ławy. Kapitan Pogoni wychował się w Szczecinie, jednak najlepsze lata swojej piłkarskiej kariery spędził właśnie w Gdyni.
– Na drużynę z Gdyni patrzę z ogromnym sentymentem. Spędziłem tam sześć lat, które bardzo dobrze wspominam. Nadal kibicuje Arce i mam nadzieję, że w przyszłym sezonie, razem z Pogonią, powróci do Ekstraklasy – mówił po meczu Bartosz Ława.
Na boisku nie było jednak czasu na sentymenty Jak na kapitana przystało, Bartosz Ława świetnie dyrygował grą szczecińskiego zespołu, co szybko przyniosło efekt w postaci strzelonej bramki. Doświadczony pomocnik nie był jednak w pełni zadowolony z postawy zespołu w pierwszej połowie. – Końcówkę pierwszej połowy wyraźnie przespaliśmy. Arka zdobyła wyrównującą bramkę i stworzyła kilka okazji do podwyższenia wyniku. W szatni padło jednak kilka mocnych słów, wszystko sobie wyjaśniliśmy co zaprocentowało w drugiej odsłonie – tłumaczył Ława.
Po przerwie Pogoń rzeczywiście wyglądała na odmienioną. Zaangażowanie i odpowiednia motywacja pozwoliły Portowcom przejąć inicjatywę, co zaowocowało strzeleniem kolejnych bramek. – Druga połowa była naprawdę bardzo dobra. Kwestią czasu było, kiedy strzelimy kolejne bramki. Przy stanie 3:1 było już praktycznie po meczu, bo Arka nie była w stanie odrobić tej straty – cieszył się kapitan Pogoni.
Bartosz Ława w sobotnim meczu był jednym z katów Arki Gdynia. W 66. minucie świetnie przymierzył z dystansu i pokonał bezradnego Juszczyka, ustalając wynik spotkania. Po strzelonej bramce nie celebrował jednak swojej radości. – Oczywiście bardzo cieszę się z tej bramki, bo dzięki niej oszczędziliśmy sobie nerwowej końcówki. Ze względu na szacunek dla Arki i jej kibiców nie chciałem tego jednak zbytnio celebrować – tłumaczył Ława.
Po sobotnim zwycięstwie podopieczni Marcina Sasala awansowali na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Jeśli w dzisiejszym spotkaniu Piast urwie punkty bydgoskiemu Zawiszy, Portowcy otrzymają zaszczytne miano lidera jesieni. Bartosz Ława jednak dość spokojnie podchodzi do aktualnej pozycji w tabeli: – Lider jesieni ma raczej wymiar symboliczny. Dużo większe znaczenie będzie miała pozycja po 20. kolejce, czyli przed przerwą zimową.
Grzegorz Lemański