Arsenal wygrywa z Burnley
Arsenal gościł na swoim stadionie Burnley, które zdecydowanie rozczarowuje od początku tego sezonu. Dla Kanonierów była to bardzo dobra okazja na zdobycie trzech punktów.
Przed meczem typowano, że dla drużyny Mikela Artety będzie to łatwy mecz i przyjemne zwycięstwo. Co prawda to Kanonierzy byli stroną dominującą, ale przez długi czas nie mogli przebić się przez defensywę Burnley. Warte odnotowania było, chociażby uderzenie Bukayo Saki z 20. minuty. Dobrze zachował się wtedy Trafford i sparował piłkę na poprzeczkę.
Pomimo dominacji przez cały czas czujny musiał pozostawać David Raya. Bramkarz Arsenalu popisał się dobrą interwencją w 31. minucie, gdy na jego bramkę uderzał Gudmundsson.
Kanonierzy zdołali jednak wyjść na prowadzenie tuż przed przerwą. Bardzo dobre dośrodkowanie Zinczenki doszło do Saki, a Anglik zagrał jeszcze głową do Trossarda, który wbił piłkę do bramki z bardzo bliskiej odległości. Podopieczni Artety rzutem na taśmę sprawili, że do szatni schodzili prowadząc 1:0.
W drugiej połowie wydarzyło się jednak coś zupełnie niespodziewanego. Burnley w 54. minucie meczu zdołało wyrównać. Po zamieszaniu w polu karnym do piłki dopadł Brownhill i umieścił ją w siatce.
Kanonierzy jednak bardzo szybko się otrząsnęli i ponownie wyszli na prowadzenie cztery minuty po straceniu bramki. Po rzucie rożnym do piłki dopadł Saliba i pokonał Trafforda z najbliższej odległości.
Swoją bramkę w tym spotkaniu zdobył także Zinczenko. Reprezentant Ukrainy popisał się efektownym uderzeniem w polu karnym i nie dał Traffordowi żadnych szans na obronę.
Dalsze losy spotkania nie były jednak przyjemne dla Kanonierów. 7 minut przed zakończeniem regulaminowego czasu gry czerwoną kartkę za bezmyślne wejście w rywala otrzymał Fabio Vieira. Drużyna Artety kończyła to spotkanie o jednego zawodnika mniej.
Na boisku pojawił się jeszcze w 89. minucie Jakub Kiwior, ale wynik utrzymał się już taki sam do końcowego gwizdka. Arsenal po lekkich turbulencjach, ale ostatecznie zasłużenie wygrywa z Burnley 3:1. Vincent Kompany i jego podopieczni na drugie zwycięstwo w tym sezonie muszą natomiast jeszcze trochę poczekać.
psmy, PilkaNozna.pl