Anglia ma nadzieję i motywację, Hiszpania – Olmo i Yamala. Czas na finał!
Oceniając na chłodno to, co widzieliśmy do tej pory – Anglicy nie mają szans. Zmierzą się z drużyną, która wyrzuciła z mistrzostw Niemców i Francuzów. Z drużyną, która gra futbol jednocześnie zadręczający przeciwnika i ujmująco radosny, futbol mający oblicze niezmordowanego Rodriego i dziecięcy uśmiech Lamine’a Yamala. Ale Anglia zdaje się budzić. Będzie mniej wypoczęta, ale głodna sukcesu. Nie przestraszy się presji, ani ewentualnych karnych. Tylko czy do nich dotrwa?
– Musimy im zabrać piłkę, ale to nie jest proste. Nie możemy również liczyć na to, że my będziemy mieć piłkę, a oni będą biegać, bo świetnie pressują. Oni byli najlepszą drużyną na tym turnieju, ale my zaczynamy pokazywać inną wersję siebie – zapewnia Gareth Southgate.
HISZPANIA FAWORYTEM
Tylko trzech byłych angielskich selekcjonerów prowadziło kadrę w większej liczbie meczów: Walter Winterbottom – 141, Sir Alf Ramsey – 113. Southgate wyprowadzi ekipę Trzech Lwów na boisko po raz 102. Czy ostatni, jeśli przegra? Tego nie wiem dziś nikt. Nie wiedzą nawet zarządcy Football Association. Ponoć federacja jest za, nie wiadomo jak trener. Z jednej strony wydobył Albion z niebytu, wprowadził do światowej czołówki, z drugiej – złota, póki co, nie zdobył. I chyba trzy lata temu był bliżej sukcesu, niż będzie w niedzielny wieczór. Wówczas Italia nie uchodziła za wielkiego faworyta. Teraz jest inaczej, bo Hiszpania uwiodła prawie wszystkich.
Jednocześnie okazało się, że ten zespół ma szczęście, a ewentualnemu mistrzowi jest ono niezbędne. Przecież jeszcze za pięć dwunasta najtęższe głowy wśród hiszpańskich ekspertów futbolowych nie były w stanie wskazać, jak będzie lub jak powinna wyglądać wyjściowa jedenastka. Ba, wygląda na to, że być może i sam Luis de la Fuente nie do końca rozgryzł zagadnienie. Nie wiadomo, być może z Pedrim byliby silniejsi, ale jednak wiele wskazuje na to, że kontuzja młodzika z Barcelony pozwoliła znaleźć kluczowe ogniwo – Dani Olmo walczy o miano najlepszego piłkarza turnieju!
W DRODZE PO REKORD
Hiszpania ma oczywiste deficyty, co udowodnili Niemcy. Wciąż nie ma goleadora z numerem 9. Z tym że Alvaro Morata, choć nieskuteczny i krytykowany, grając z poświeceniem wykonuje tytaniczną pracę dla drużyny. Dalej – czy na pewno w parze z Aymerikiem Laportem na środku obrony zagra Robin Le Normand, a nie Nacho Fernandez? De La Fuente ma nad czym myśleć.
Jeśli Hiszpania wygra, zrobi to w Europie po raz czwarty – wyprzedzi Niemców. Zakończy też turniej z kompletem siedmiu zwycięstwo. Niebywałe, biorąc pod uwagę nastroje za Pirenejami przed rozpoczęciem Euro.
– Faworytem finału, chyba dla wszystkich, jest Hiszpania. Gra ciągle to samo, jest drużyną ułożoną, która męczy przeciwnika. Natomiast z Anglią wcale nie będzie jej łatwo. Wydaje mi się, że Anglicy mogą mieć przewagę pod względem fizycznym – mówi w rozmowie z PAP Zbigniew Boniek. Że nie będzie łatwo – zgoda. Ale akurat na temat fizyczności jednych i drugich można z opinią Zibiego polemizować.
PODTRZYMANIE PLANU?
Southgate lubi myśleć w pierwszym rzędzie o zabezpieczaniu tyłów i tej taktyce pozostanie zapewne wierny również w finale, przynajmniej dopóki mecz będzie układał się po jego myśli.
17
W sobotę tyle lat skończył Lamine Yamal, największa nadzieja Hiszpanów na złoto.
Mimo że jego zachowawcza postawa zakrawa na absurd w sytuacji, kiedy dysponuje tak w teorii potężną ofensywną bronią, nie zdecyduje się raczej na wymianę ciosów z Hiszpanią. Z drugiej strony zbyt głębokie cofnięcie też nie zwiastuje niczego dobrego. Kto wie, czy Anglicy nie będą więc podświadomie próbowali przetrwać do karnych. Bo czasy, kiedy truchleli na myśl o takim rozwiązaniu, minęły.
ODWRÓCONA TENDENCJA
Jeszcze do mundialu w 2018 roku mieli traumę – nie potrafili wykonywać rzutów karnych. A już nie daj Boże, by musieli w jedenastkach dogrywać się z Niemcami. Pamiętali rok 1990 i 1996, dwa półfinały przegrane w zmorowatych konkursach. Ale to się niedawno zmieniło.
Specjalna komórka w FA zajęła się zagadnieniem – zarówno egzekwowania jak i bronienia jedenastek. Plus podbudową mentalną. Efekty przyszły błyskawicznie. Nawet przegrany finał Euro 2020 nie zmienił przekonania w wyspiarzach, że oto pozbyli się raz na zawsze upiornej traumy. Ze Szwajcarami w ćwierćfinale Euro 2024 egzekwowali jedenastki absolutnie perfekcyjnie. Mają znakomitych strzelców w osobach młodego Cole’a Palmera (15 na 15 w swojej karierze), doświadczonego Harry’ego Kane’a czy Ivana Toneya. A przecież i Jude Bellingham zdaje się być pozbawiony układu nerwowego. Co więcej – ze Szwajcarami to Bukayo Saka wykazał się granitową odpornością psychiczną. On, który był jednym z nieszczęśników podczas finału w 2021 roku. Dlatego tym razem, myśl o ewentualnych karnych wcale ich nie uwiera. Najpierw trzeba jednak do nich dotrwać.
3
To trzeci finał wielkiej imprezy dla Anglików. Dwa poprzednie grali na Wembley.
O ZAKOŃCZENIE CIERPIEŃ
Specjalny list wystosował do angielskiego selekcjonera Sven-Goran Eriksson, szwedzki szef angielskiej kadry w latach 2001-2006. Nieuleczalnie chory, ze świadomością, że wkrótce umrze, obejrzy finał w domu. Jego odezwa do Southgate’a, opublikowana na łamach „The Telegraph”, jest poruszająca: „Drogi Garethcie – zrób to dla mnie, Sir Bobby’ego i Anglii. Posada trenera reprezentacji Anglii wiąże się z piękną presją. Cały czas słyszysz o 1966, o tym, co zrobiła drużyna Alfa Ramseya. Wiesz, jak duże są oczekiwania, by zakończyć te lata cierpień. Ja to czułem, Bobby Robson to czuł, wszystkich trzynastu menadżerów to czuło. Jazda, Gareth. Zrób to, czego my nie potrafiliśmy”.
Piękne słowa, ale też wzmagające presję. Dwa razy Anglicy grali w meczu o złoto. W 1966 zakończyli go zwycięsko i zostali mistrzami świata. Trzy lata temu nie dali rady Włochom i musieli zadowolić się tytułem wicemistrzów Europy. Te dwa finały rozgrywali na Wembley, teraz przyjdzie im zmierzyć się na obcej ziemi.
Hiszpanie są pod tym względem niemal bezbłędni, skuteczni nad podziw. Doszli raz do finału mundialu i go wygrali. Cztery razy stanęli do walki o Puchar Henriego Delaunaya, nie dali rady tylko raz, ale Francuzom w 1984 roku nie dałby rady nikt.
BEZBŁĘDNI
Jedna statystyka jest w przypadku Hiszpanów wręcz oszałamiająca. Przez lata pokutowało stwierdzenie że grają jak nigdy, przegrywają jak zawsze. Ale to się zmieniło. Od 2001 roku, kiedy La Roja dociera do finału ME lub MŚ, a kluby hiszpańskie do finału Ligi Mistrzów lub Ligi Europy – zawsze wychodzą z tej próby zwycięsko (chyba że w rozgrywkach klubowych mierzyły się ze sobą).
Szperajmy w historii dalej. Bilans w bezpośrednich starciach – 10 zwycięstw Hiszpanii, 14 Anglii, 3 remisy. Niby plus dla wyspiarzy, ale trzeba pamiętać, że swój wynik wyśrubowali między 1960 a 1980 roku wygrywając siedem razy z rzędu. Ostatni raz mierzyły się obie nacje ze sobą w Lidze Narodów jesienią 2018 roku. Raz byli lepsi jedni, raz drudzy. A zatem nie tędy droga szukając faworyta. I na pewno nic nie da porównywanie wycen piłkarzy na portalu transfermarkt ani przeliczanie pensji selekcjonerskich, które wg „Marki” kształtują się następująco: De la Fuente – 1,25, Southgate – 5,8 mln euro.
W Berlinie zadecyduje zapewne nawet nie taktyka, nie pomysł, ale być może dyspozycja dnia, także fizyczna, może błędy indywidualne i takież błyski. Tylko raz wielką imprezę zaanektował dla siebie tak młody człowiek jak Lamine Yamal, a właściwie – prawie tak młody. Nazywał się Pele.