Ambicja to za mało. Raków wygrywa z Lechią w ostatnim meczu 23. kolejki PKO BP Ekstraklasy
Raków Częstochowa pokonał Lechię Gdańsk 3:1 w ostatnim spotkaniu 23. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Dla gospodarzy dwa gole strzelił Jonatan Braut Brunes i do własnej bramki trafił Bujar Pllana. Jedyne trafienie dla zespołu gości zanotował Tomasz Wójtowicz.
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego Marcina Szczerbowicza Raków Częstochowa stał przed szansą na powrót na pozycję wicelidera, a Lechia Gdańsk w przypadku wygranej mogła wyjść ze strefy spadkowej i awansować na 14. miejsce.
ZAMKNIJ
Dublet Brunesa
Raków jednak nie czekał i już w 2. minucie wyszedł na prowadzenie za sprawą Jonatana Brauta Brunesa, który wykorzystał zamieszanie i nieporozumienie w szeregach obronnych Lechii przy stałym fragmencie gry. Sytuacja ta była przez dłuższą chwilę analizowana przez VAR, ale ostatecznie sędziowie nie dopatrzyli się żadnego naruszenia przepisów.
Raków szybko otwiera wynik spotkania! Jonatan Brunes najlepiej odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym
10 minut później przed świetną szansą stanął Tomas Bobcek. Wyszedł na pozycję i trafił do siatki, ale jego gol nie został uznany. Słowak znajdował się na spalonym.
Częstochowianie błędów nie wybaczają, a w pierwszym kwadransie gdańszczanie popełniali ich zdecydowanie zbyt dużo. Rifet Kapić fatalnie podał we własne pole karne, a do piłki dopadł Ivi Lopez. Hiszpan stracił równowagę i nie oddał strzału, ale we właściwym miejscu ponownie znajdował się Brunes, który z bliska wbił futbolówkę do bramki i skompletował dublet.
Brunes po raz drugi! Fatalne podanie Kapicia, znów odrobina zamieszania i ponownie to Norweg znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie
Mimo niekorzystnego wyniku, Biało-Zieloni nie zrażali się. Stosunkowo często gościli pod szesnastką Kacpra Trelowskiego. Brakowało im jednak konkretów w aspekcie finalizacji akcji. Zorganizowana defensywa Medalików skutecznie neutralizowała próby ataków rywali.
Druga połowa nie przyniosła diametralnej zmiany w obrazie gry. Lechia nadal szukała swoich szans, czy to w ataku pozycyjnym, czy w kontrze. Raków zdawał się kontrolować przebieg wydarzeń, ale wszystko zmieniło się w 71. minucie, gdy Tomasz Wójtowicz poczarował w szesnastce, a w końcu oddał strzał, który odbił się jeszcze od nogi Ariela Mosóra i przy dalszym słupku wpadł do bramki.
Nadzieja gości na remis nie trwała długo. W 75. minucie Erick Otieno po indywidualnym rajdzie lewą stroną posłał płaskie dogranie w szesnastkę. Wtedy to niefortunną interwencję wślizgiem zaliczył Bujar Pllana. Stoper Lechii próbował przeciąć podanie, ale skierował piłkę do własnej bramki.
Już 3:1 dla Rakowa! Wójtowicz dał Lechii kontakt, ale tylko po to, by chwilę później Bujar Pllana niefortunnie trafił do własnej siatki…
Drużyna z Pomorza wykazywała się imponującą wolą walki, próbując strzelić gola nawet już przy stanie 1:3. W końcówce niezłą sytuację miał choćby Camilo Mena. Aktywny był także Maksym Chłań. Ale podopieczni Marka Papszuna nie pozwolili już zrobić sobie krzywdy i w konsekwencji pewnie sięgnęli po trzy punkty.
Raków zagrał w swoim stylu i wrócił tym samym na 2. miejsce w tabeli. Lechia nadal jest jedną z czerwonych latarni ligi, zajmując przedostatnią, 17. pozycję. I jeśli na poważnie myśli o pozostaniu w Ekstraklasie, nie może popełniać tak karygodnych błędów w grze obronnej. Solidna defensywa to jeden z głównych kluczy do utrzymania i John Carver musi to uświadomić swoim zawodnikom.