AC Milan coraz dalej od Ligi Mistrzów
AC Milan w coraz większych tarapatach. „Rossonerich” przegrali na wyjeździe z Torino (0:2) i bardzo poważnie uszczuplili swoje szanse na grę w następnej edycji Ligi Mistrzów.
Piątek wszedł z ławki, ale nie zdołał pomóc Milanowi (fot. Reuters)
Kiedy gra Milan, to regułą było, że w pierwszym składzie „Rossonerich” wychodzi Krzysztof Piątek. Podczas meczu z Torino było jednak inaczej, ponieważ polski napastnik zasiadł na ławce rezerwowych. Można się tylko domyślać, że było to pokłosie głośnych słów Gennaro Gattuso, który po ostatnim spotkaniu ligowym skrytykował 23-latka.
Szkoleniowiec Milanu zarzucił Piątkowi, że ten nie szuka podań kolegów, nie wychodzi na pozycje i powinien być dużo bardziej aktywny. Wypowiedź Gattuso miałaby nawet ręce i nogi, gdyby nie fakt, że jego drużyna gra w ostatnich tygodniach okropny, ciężki do oglądania futbol. Zrzucanie w takim układzie winy na Polaka, to jednak niezbyt eleganckie zachowanie.
Co z kolei działo się w Turynie? Gospodarze także walczą o awans do Ligi Mistrzów, a jeśli doliczyć do tego fakt, że „Byki” na swoim boisku prezentują się całkiem nieźle, to nic dziwnego, że to właśnie w nich upatrywano faworyta do zwycięstwa. I jak pokazały już pierwsze minuty, Torino zaczęło dyktować swoje warunki, natomiast Milan – tak jak nas już do tego niestety przyzwyczaił – zawodził, nie mogąc skonstruować jednej składnej akcji.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Milan zawodził, Torino było lepsze, jednak nie na tyle, by zdominować rywala. Tak było do 57. minuty, kiedy to we własnym polu karnym rywala faulował Franck Kessie i sędzia podyktował „jedenastkę”. Żeby zyskać stuprocentową pewność, arbiter skorzystał z pomocy systemu VAR, który jedynie potwierdził jego werdykt. Pewnym egzekutorem karnego okazała się Andrea Belotti.
Kilka chwil później Gattuso zrozumiał, że żarty się skończyły i wpuścił na boisko Krzysztofa Piątka, rzucają już wszystko na szalę. Razem z Polakiem do gry wszedł Fabio Bornini, co było jasnym sygnałem, że Milan będzie napierał i szukał szansy na zdobycie wyrównującego gola.
„Rossonerich” faktycznie przeszli do ofensywy, ale cóż z tego, skoro jeden błąd w defensywie kosztował ich utratę drugiej bramki i już praktycznie definitywnie zamknął losy rywalizacji. Katastrofalny błąd przed własną bramką popełnił Mateo Musacchio, który praktycznie wyłożył piłkę na nogę Alejandro Berenguera. Ten z kolei nie zastanawiał się zbyt długo i uderzył. Jak się okazało, przymierzył tak dobrze, że Gianluigi Donnarumma był bez szans.
Obraz nędzy i rozpaczy po stronie Milanu został dopełniony w 83. minucie. Swoją drugą żółtą kartkę obejrzał wtedy kapitan gości, Alessio Romagnoli i było już jasne, że Torino nie wypuści.
gar, PiłkaNożna.pl