90 minut z Petterim Forsellem
Korona osiąga wyniki znacznie poniżej oczekiwań jej kibiców, ale Fin zachwyca i jest uważany za jednego z najlepszych w Europie specjalistów od rzutów wolnych.
Forsell marzy o tym, by zagrać na mistrzostwach Europy (fot. Grzegorz Radtke / 400mm.pl)
JAROMIR KRUK
Awans HJK Helsinki do fazy grupowej Ligi Europy sprawiłby, że zostałbyś w ojczyźnie?
Pewnie by tak było – mówi Forsell. – HJK jest w Finlandii takim klubem jak Legia Warszawa w Polsce, choć na pewno nie tak dużym. Zawsze mierzy jednak w mistrzostwo, dysponuje największym budżetem w kraju, chce jak najdłużej grać w Europie, ma wielu kibiców, jest zatem duża presja. Na pewno dużym rozczarowaniem było odpadnięcie z FK Riga. Doszło do tego w pechowych okolicznościach, po dwóch remisach. Zespół z Łotwy strzelił więcej goli na wyjeździe, a w Helsinkach dwukrotnie doprowadzał do remisu. Nawet się nie cieszyłem ze swojego debiutanckiego trafienia w europejskich pucharach, bo też liczyłem na znacznie więcej. W ubiegłym roku fani HJK przeżyli dwa rozczarowania, bo drużyna nie zdobyła mistrzostwa kraju i zawiodła w pucharach. Ponieważ Ekstraklasa stoi na znacznie wyższym poziomie niż najwyższa liga fińska, więc skorzystałem z oferty Korony Kielce i wróciłem do Polski.
Grając w Polsce łatwiej przekonać selekcjonera reprezentacji Finlandii?
Nikt nie spodziewał się, że w tym roku Euro nie dojdzie do skutku. Niestety, plany nie tylko piłkarskie pokrzyżowała pandemia koronawirusa. Jak mówiłem, polska Ekstraklasa to rozgrywki stojące na znacznie wyższym poziomie niż Veikkausliiga. Już przede mną powołania do naszej kadry narodowej dostawali inni fińscy zawodnicy grający u was. Nie musiałem poznawać nowej kultury, nowego kraju, po prostu cieszyłem się z możliwości gry w najwyższej klasie. A w Kielcach czuję się bardzo dobrze, klub jest poukładany, mamy znakomite warunki do trenowania. Potrzebowałem trochę czasu, by osiągnąć zadowalającą formę i liczę, że selekcjoner Markku Kanerva o mnie nie zapomni. Euro przełożono na przyszły rok i mam nadzieję, że mnie nie zabraknie w turnieju, o którym marzyła cała Finlandia.
Masz szanse wywalczyć miejsce w podstawowej jedenastce drużyny narodowej?
W reprezentacji występują piłkarze z takich lig jak angielska, niemiecka, włoska, szkocka, holenderska, amerykańska MLS, więc o miejsce w wyjściowym składzie trzeba się mocno starać. Markku Kanerva stworzył mocny, dobrze zorganizowany zespół. Obecny selekcjoner jest bardzo lubiany w kraju, także za swoje podejście do pracy, wizję futbolu. W eliminacjach Finlandia stawiła duży opór Włochom, radziliśmy sobie w trudnych momentach, a jako zespół cały czas się rozwijamy. Jest szansa, że za rok futbol na parę tygodni przyćmi popularnością nawet hokej na lodzie, nasz sport numer jeden. Dla nas udział w wielkiej imprezie piłkarskiej jest zupełnie czymś nowym.
Start w Euro to twoje największe marzenie?
To mój cel, a kolejnymi krokami do niego są mecze Ekstraklasy. Występując regularnie w Koronie, zdobywając bramki przybliżam się do realizacji planów. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i chcę odgrywać coraz poważniejszą rolę w reprezentacji.
Czy Teemu Pukki jest największą gwiazdą reprezentacji Finlandii?
Teemu strzela sporo goli dla Norwich City w Premier League, ale on sam nie uważa się chyba za gwiazdę. Jest znany szerszemu kręgowi kibiców, w końcu z powodzeniem radzi sobie w Anglii, pozostał jednak normalnym chłopakiem, świetnym kolegą. W reprezentacji Finlandii nie ma żadnych podziałów, dla każdego zawodnika najważniejsze jest dobro drużyny. Nikt nie obraża się jak siada na ławce rezerwowych. Naprawdę mamy grupę bardzo dobrych piłkarzy, a bramkarza – Lukasa Hradecky’ego, który wywalczył mocną pozycję w Bundeslidze – najpierw w Eintrachcie Frankfurt, potem w Bayerze Leverkusen, zazdrości nam wiele krajów. Dla nas Euro 2020 to wielka szansa. Wiemy, że mamy niesamowicie wymagających przeciwników w fazie grupowej tego turnieju, bo to Dania, Rosja i Belgia uchodzą za faworytów, lecz czy ktoś z nas musi się tym przejmować? Trzeba cieszyć się, że weźmiemy udział w takiej imprezie, co nie było dane najlepszym futbolistom w dziejach Finlandii – Jariemu Litmanenowi i Samiemu Hyypii.
Jaka jest tajemnica twoich rzutów wolnych?
Ćwiczenia. Ciągle szlifuję uderzenia, poświęcam temu bardzo dużo czasu. Wszystko zawsze można poprawić, udoskonalić. Zwracam uwagę na detale. Nie mam żadnych tajemnic, ale żeby się rozwijać w tej kwestii trzeba to lubić i zachowywać cierpliwość.
Słyszałeś o tym, że zostałeś rekordzistą Korony pod względem trafień w Ekstraklasie bezpośrednio z wolnych?
Tak, dotarło to do mnie.
Podobno lubisz pomagać innym ludziom?
W tym celu też zająłem się linią odzieżową: Pyzaty 10. Zysk ze sprzedaży czapek, koszulek, bluz przeznaczam na pomoc młodym piłkarzom z moich rodzinnych stron. Wiem, że nie każdy ma pieniądze by w siebie inwestować, doskonale to rozumiem. W hokeju, sporcie numer jeden w Finlandii potrzeba jeszcze większych funduszy. Trenowałem hokej, ale musiałem zrezygnować mając już 12 lat. Pozostałem wielkim kibicem NHL i Iliji Kowalczuka, a także Tomasza Valtonena, mojego rodaka urodzonego w Polsce, do niedawna prowadzącego waszą hokejową reprezentację. Kilka razy nawet rozmawialiśmy.
Chyba polskiego hokeja nie da się porównać do fińskiego?
To dwa różne światy. Finlandia ma jedną z najmocniejszych lig świata i reprezentację, która sięga po trofea. W Polsce hokej uprawia znacznie mniej ludzi, ale trzeba im kibicować, bo mają pasję. Bez tego w żadnej dyscyplinie sportu nic się nie osiągnie.
WYWIAD UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (NR 27/2020)