Przejdź do treści
WIEDEN 01.08.2024
ELIMINACJE DO LIGI EUROPY SEZON 2024/2025 PLAY- OFF QUALIFICATIONS UEFA EUROPE LEAGUE MATCH: SK Rapid Wieden - Wisla Krakow
NZ STADION ALIANZ ARENA
FOT. JACEK STANISLAWEK / 400mm.pl

Ligi w Europie Inne ligi

125. urodziny legendarnego klubu. Ewenement na skalę światową

Rapidowi Wiedeń stuknęło 125 lat! Na koncie ma mistrzostwa i puchary dwóch krajów. To ewenement na skalę światową. Tyle że triumfy w hitlerowskich Niemczech nie bardzo są powodem do dumy. Są nimi natomiast dwa finały Pucharu Zdobywców Pucharów i 32 mistrzostwa Austrii. Ostatnie jednak aż 16 lat temu.

Jarosław Tomczyk

W Wiedniu zawsze starali się pamiętać o urodzinach Rapidu. Już w 1904 roku, gdy klub kończył raptem pięć lat, zorganizowano jubileuszowy turniej. Na 20. urodziny w roku 1919 odbył się „Tydzień Sportu”, na który zaproszono budapeszteńskie Ferencvaros i MTK oraz Bayern Monachium. Najczęstszymi gośćmi na jubileuszach Rapidu były kluby niemieckie. Wspomniany Bayern, oraz Schalke 04 i Werder Brema aż dwukrotnie. Przyjeżdżały jednak też inne uznane marki: Slavia Praga, Viktoria Żiżkow, Ujpest Budapeszt, Dinamo Zagrzeb, RSC Anderlecht czy Liverpool FC. 25 lat temu na stulecie przybyły Werder, AS Roma i brazylijskie Botafogo Rio de Janeiro. Teraz, na kolejne urodziny zawitał AC Milan, podobnie jak Rapid założony w roku 1899, ale młodszy o jedenaście miesięcy, bo wiedeńczycy „przyszli na świat” w styczniu, a czerwono-czarni dopiero w grudniu. Skończyło się remisowo 1:1 z czego chyba bardzo zadowolony był Dejan Savicević, zaproszony w roli gościa honorowego, prezes Czarnogórskiego Związku Piłki Nożnej, który po wspaniałych sukcesach z Milanem na zakończenie piłkarskiej kariery przywdziewał koszulkę Rapidu z numerem 10.

HANSIE NASZ

Najbardziej charakterystycznym elementem Allianz Areny – stadionu Rapidu, jest pawilon w kształcie walca. Jego fasadę nad wejściem zdobi ogromny klubowy herb. Tędy wchodzą najważniejsi kibice i goście. Tuż obok, po prawej jest klubowy sklep. Przechodząc przez niego, dociera się na końcu do szklanych drzwi. Nad nimi duży srebrny napis: RAPIDEUM. Za nimi cała historia Rapidu.

Rapideum to nic innego jak klubowe muzeum. W środku prawdziwe skarby. Godzinami można wpatrywać się w stare zdjęcia, koszulki, bilety, programy, puchary i inne artefakty. Czerwono-niebieska replika koszulki sprzed ponad stu lat przypomina, że właśnie takie były pierwsze klubowe barwy. Nosił je założony we wrześniu 1898 roku Erster Wiener Arbeiter-Fußball-Club czyli 1. Wiedeński Robotniczy Klub Piłkarski, którego nazwę zmieniono na SK Rapid Wiedeń 8 stycznia następnego roku. Barwy na zielono-białe zamieniono później, w 1904 roku, ale o tych pierwotnych się pamięta choćby w ten sposób, że część fotelików na tonącej w bieli i zieleni Allianz Arenie jest właśnie niebieska i czerwona. Tymi kolorami pisana jest także nazwa „Rapid” w klubowym herbie.

FOT. JACEK STANISŁAWEK / 400mm.pl

– Robotniczy charakter klubu zachował się po dziś dzień – tłumaczy Marcin Adamski, piłkarz Rapidu w latach 2001-2006. – Rapid nigdy nie był i nie jest szczególnie bogaty, obowiązuje w nim kult ciężkiej pracy, ona jest bardzo szanowana. Dlatego ma najwięcej kibiców w całej Austrii i utożsamia się z nim większość wiedeńczyków.

Srebrna plakieta z roku 1930 to dowód, że Rapid zdobył wtedy Puchar Mitropa czyli Puchar Europy Centralnej, jedne z pierwszych międzynarodowych rozgrywek na Starym Kontynencie. Wygrał go potem jeszcze raz w roku 1951, gdy rozgrywki zmieniły już nazwę na Puchar Zentropa. Złota pamiątkowa plakieta od UEFA to z kolei wspomnienie o finale Pucharu Zdobywców Pucharów, w którym po raz pierwszy Rapid wystąpił w 1985 roku. Czapka Evertonu jest materialnym świadectwem, że to klub z Liverpoolu był wtedy rywalem wiedeńczyków.

Lata 80. XX wieku to bardzo dobra dekada Rapidu. Cztery mistrzostwa Austrii, tyle samo pucharów, trzy Superpuchary, no i ów finał, przegrany w Rotterdamie z Evertonem 1:3. Najważniejsze trio tamtej drużyny to Hans Krankl, Zlatko Kranjcar i Antonin Panenka. Ten pierwszy, który na siedem minut przed końcem zdobył w finale kontaktowego gola, to bodaj największa klubowa gwiazda wszech czasów. W muzeum jest plakat z wystawy „Hansie Nasz” przygotowanej 11 lat temu na jego 60. urodziny, na której twarz Krankla jest wzorowana na… odbiciu twarzy Chrystusa z Całunu Turyńskiego.

Architektem sukcesów sprzed czterech dekad był, nieżyjący już od czterech lat, chorwacki szkoleniowiec Otto Barić, charyzmatyczny, wymagający, kontrowersyjny. Po jego odejściu w 1988 roku rozpoczął się potężny kryzys. Nie tylko sportowy, ale przede wszystkim finansowy, który zaprowadził klub na skraj bankructwa. Rozważano wówczas pomysły tak kontrowersyjne jak półprofesjonalizację klubu czy jego fuzję z największym lokalnym rywalem Austrią! Ostatecznie zaangażowanie Banku Austria pozwoliło na wyjście z kłopotów, a zatrudnienie na trenerskim stołku Ernsta Dokupila okazało się kluczem do kolejnych sukcesów. Pod jego wodzą w sezonie 1994-95 Rapid był o punkt od mistrzostwa i wygrał krajowy puchar, a w ślad za tym, w kolejnych rozgrywkach po raz drugi w swej historii awansował do finału PZP. Trofeum i tym razem zdobyć się nie udało, w Brukseli lepsze okazało się PSG. Piłkarzem Rapidu był wówczas Maciej Śliwowski, ale w finale nie wystąpił. Do gwiazd należeli bramkarz Michael Konsel, bułgarski obrońca Trifon Iwanow, Carsten Jancker czy Christian Stumpf.

– Szczególnie Iwanow mocno zapisał się w klubowej pamięci, mnóstwo się o nim nasłuchałem – mówi Adamski. – Pamiętają, że tydzień po artroskopii łąkotki wystąpił w meczu ligowym, bardzo im imponował.

STADION W 17 MIESIĘCY

Stadionu, na którym Rapid zdobywał awanse do finałów europejskiego pucharu dzisiaj już nie ma. Pozostał po nim jedynie symbolicznie maszt oświetleniowy w jednym z narożników, pełniący rolę wyłącznie dekoracyjną. – Uczestniczyłem w pożegnaniu starego stadionu – kontynuuje Adamski. – Byłem mile zaskoczony gdy zaproszono mnie na jego zamknięcie na mecz legend Radpiu. Nie wiedziałem, że tak jestem postrzegany. Miałem okazję zagrać z Panenką, zaproszony był Krankl, nie wszyscy mogli być, ale poznałem wiele prawdziwych legend. Mimo że stadion nie był duży, to atmosfera na nim była niepowtarzalna. Wychodząc człowiek dostawał drugą energię, kibice na trybunie West, gdzie dopingują najzagorzalsi fani, potrafili zmotywować, ich doping naprawdę niósł.

FOT. JACEK STANISLAWEK / 400mm.pl

W tym ostatnim zakresie, na nowej Allianz Arenie nic się nie zmieniło. Piłkarze krakowskiej Wisły w niedawnym meczu kwalifikacji Ligi Europy czuli nie tylko napór rywali, ale także ich kibiców. Nowy stadion stoi w tym samym miejscu, w którym znajdował się stary Weststadion, od 1980 roku noszący imię Gerharda Hanappiego.

Hanappi to w dziejach Rapidu postać zupełnie wyjątkowa. Reprezentant Austrii, brązowy medalista mistrzostw świata z 1954 roku, zdobył z nim 7 tytułów mistrzowskich. W ciągu piętnastu lat gry w jego barwach w 333 meczach strzelił 114 bramek. A że z wykształcenia był architektem, po karierze zaprojektował też stadion swojego klubu oddany do użytku w 1977 roku. Gdy trzy lata później zmarł, obiektowi nadano jego imię. W grudniu 2014 roku rozpoczęto jego rozbiórkę. Rapid przeniósł się wówczas na Prater, na największy w kraju Stadion im. Ernsta Happela. Na krótko, bo już w lipcu 2016 roku odbyła się inauguracja nowego obiektu, podczas której gospodarze pokonali towarzysko londyńską Chelsea. Proces od rozpoczęcia rozbiórki do inauguracji nowego stadionu trwał raptem 17 miesięcy, do czego przyczynił się przede wszystkim fakt, że budowano go w większości z gotowych prefabrykatów, jedynie składanych na miejscu.

Allianz Arena położona jest w dzielnicy Penzing, w dystrykcie Huetteldorf. Niedaleko Pałacu Schoenbrunn, dawnej letniej rezydencji Habsburgów. Jednego z najpiękniejszych barokowych obiektów w Europie, który ze względu na historyczne znaczenie, wyjątkowy park oraz imponującą aranżację przestrzeni należy do Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Stadion trudno z nim porównywać, ale trzeba przyznać, że również jest imponujący w swojej skali. Jego elewacja pokryta jest zieloną mozaiką z przepuszczających światło paneli, częściowo obejmujących również dach. Wnętrze sprawia przyjazne wrażenie, a widoczność z każdego z ponad 28 tysięcy miejsc jest bardzo dobra. Jak ujawnił jednak choćby mecz z Wisłą, ma też swoje niedoskonałości.

Gdy rozpętała się intensywna, letnia ulewa, dach niewystarczająco chronił najniżej usytuowane siedziska, w tym również część dziennikarskich pulpitów, co właściwie uniemożliwiło na nich pracę. Warto odnotować, że w stosunku do starego, płyta boiska nowego obiektu odwrócona jest o 90 stopni, do bardziej optymalnego układu północ-południe. Odbyło się to kosztem likwidacji jednego z boisk treningowych, ale pozwoliło zwiększyć powierzchnię użytkową i pojemność aż o 10 tysięcy miejsc. Stadion ma dwie sale bankietowe i najwięcej w Austrii lóż biznesowych – 41. Na trybunie głównej jest dwa i pół tysiąca foteli premium. Wszystko to pozwoliło Rapidowi znacząco zwiększyć przychody. Wpłynęła na to także sprzedaż nazwy stadionu na 10 lat, co oprotestowywali kibice. Ostatecznie nad stojącą trybuną tych najbardziej zagorzałych umieszczono dawną nazwę Weststadion, której dalej używają, a jedna z ulic obok nosi imię Gerharda Hanappiego. Trzeba przy tym pamiętać, że tylko 20 milionów euro na budowę nowego stadionu pochodziło ze środków publicznych, reszta z 53 milionów to środki klubu, toteż komercjalizacja nazwy była niezwykle istotna.

POLSKIE WĄTKI

Co ciekawe, nowy stadion ma też w sobie coś dla ducha, mianowicie kaplicę. O jej powstanie mocno zabiegał polski ksiądz, Krzysztof Pelczar, który jest kapelanem klubu, a na konferencji prasowej przed meczem z Wisłą wcielił się w rolę tłumacza. – Kaplica jest to wyjątkowe miejsce, przychodzą tutaj pomodlić się zawodnicy, którzy tego potrzebują przed meczami. Pełni ona również inne role, kibice życzą sobie wziąć tutaj ślub, bywają też nabożeństwa żałobne. Niektórzy kibice, którzy odchodzą, życzą sobie, żeby do ich grobu wrzucić choć garstkę ziemi z boiska, na którym gra Rapid. Ten klub naprawdę dla wielu jest bardzo ważny – mówił po konferencji do polskich dziennikarzy.

Ksiądz trafił do Rapidu gdy ten szukał psychologa do współpracy z grupami młodzieżowymi. Później zaczął współpracować z zawodowymi piłkarzami, w końcu pełnić też posługę duchownego w klubie. Dzisiaj jest w Huetteldorf polskim rodzynkiem, ale w historii Polaków znajdziemy w Rapidzie o wiele więcej. Wspomnieliśmy już postać Śliwowskiego, który grał w zielono-białych trzy sezony. Razem z nim przyszedł do Wiednia Andrzej Kubica, który wytrwał tylko sezon. Dwie dekady wcześniej, w 1973 roku, 9 meczów rozegrał Henryk Latocha, obrońca kojarzony przede wszystkim z Górnikiem Zabrze.

W 1996 roku pojawili się Andrzej Lesiak i Krzysztof Ratajczyk. Ten drugi ma rozgrane 142 mecze i strzelone 8 goli dla Rapidu, najwięcej spośród polskich piłkarzy. Po nim pojawił się Adamski.

– Ja w zasadzie przychodziłem na miejsce Krzyśka, zaliczyliśmy nawet jeszcze jakiś tydzień wspólnych treningów. Niesamowitym przeżyciem był dla mnie w Wiedniu awans do Ligi Mistrzów. Po niespodziewanym zwycięstwie z Lokomotiwem w Moskwie, bałem się że samolot spadnie i do Austrii nie dolecimy, bo tak było wesoło na pokładzie. Świętowanie z kibicami na lotnisku zostanie mi na zawsze w pamięci. Wcześniej było mistrzostwo. Ja wprawdzie grałem tylko w rundzie jesiennej, wiosną odszedłem do Francji na wypożyczenie, bo odrzuciłem propozycję nowego kontraktu oczekując wyższych warunków, ale gdy Rapid zdobył tytuł zostałem zaproszony na fetę. Cały czas dawano mi do zrozumienia, że jestem częścią tego sukcesu i wkrótce zdecydowałem, że wracamy z rodziną do Wiednia, w którym się najlepiej czuliśmy i w którym urodziły się nasze dzieci. Po latach, kiedy współkomentowałem mecz Rapidu z Lechią w Gdańsku, odwiedziłem austriacką ekipę w hotelu i było to dla mnie niezwykle przyjemne przeżycie. Trenerem był Ferdinand Feldhofer z którym grałem w Rapidzie, w sztabie wielu kolegów z moich czasów. Owacja jaką mi urządzili to było coś niesamowitego. To jest klub bardzo rodzinny, pamięta o swoich zawodnikach.

PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ

Niechlubna część historii Rapidu to czasy po Anschlussie Austrii przez hitlerowskie Niemcy w roku 1938. Co drugi pracownik klubu wstąpił wówczas do NSDAP, a zielono-biali szybko odnaleźli się w szeregach niemieckiego futbolu wymazując żydowskie koneksje. Nazistowska prasa pisała o Rapidzie jako klubie zawsze prowadzonym przez Aryjczyków, choć nawet jego nazwę zaproponował Żyd Wilhelm Goldschmidt. Rapid niemal z marszu zdobył Puchar Niemiec, a w 1941 mistrzostwo. Okoliczności obu triumfów do dziś budzą wątpliwości, a faszystowskie incydenty na trybunach stadionu Rapidu zdarzały się i długo po wojnie.

Aktualnie zespół zielono-białych, prowadzony przez charyzmatycznego, 39-letniego Roberta Klaussa, zdaje się być na dobrej drodze do ustabilizowania mocnej pozycji w austriackim futbolu.

– Myślę, że Rapid w tym roku jeszcze zaskoczy w Lidze Europy, to jest bardzo solidny zespół regularnie wzmacniany od wielu sezonów – mówił w Wiedniu po klęsce 1:6 prezes Wisły Jarosław Królewski. – Z nowym zarządem, z nową polityką wygląda to naprawdę imponująco. Ich cele na ten sezon są bardzo wysokie. Myślę, że Rapid będzie reprezentował się w grupowej fazie Ligi Europy, a najniżej Ligi Konferencji. Kto wie, może powalczy nawet o wyjście z grupy.

– Na ten moment w lidze nie mają szans ścigać się z Salzburgiem, inny wymiar budżetu klubu – uważa Adamski. – Dyrektorem zarządzającym jest Steffen Hofmann, z którym przychodziłem do klubu prawie w tym samym czasie. Grają młodymi zawodnikami, wychowankami, nie boją się na nich stawiać i oby przyniosło im to efekty, bo na mistrzostwo Austrii czekają już 16 lat.

guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 38/2024

Nr 38/2024