Zwycięstwo i zabawa do białego rana
Komplet 41 tysięcy kibiców na trybunach. Po meczu wielkie świętowanie pierwszego od 7 lat mistrzostwa Polski w Poznaniu. Do tego wygrana z Zagłębiem Lubin na koniec sezonu. To była udana sobota dla Lecha, który w dobrym stylu zakończył te rozgrywki.
Sobotnie popołudnie nie kończyło tylko tego sezonu, ale było też czasem kilku pożegnań z zawodnikami. Z Lechem po sezonie żegnają się Mickey van der Hart oraz Tomasz Kędziora, który powraca z wypożyczenia do Dynama Kijów. Z kolei Jakub Kamiński w przyszłych rozgrywkach będzie biegał po boiskach Bundesligi w barwach Wolfsburga.
Z kolei z Lubina odchodzą m.in. środkowy pomocnik Łukasz Poręba (do RC Lens) czy napastnik i jeden z liderów lubinian w tym sezonie – Patryk Szysz, który potyczkę w Poznaniu zaczął jako rezerwowy.
Pierwsi w tym meczu na prowadzenie wyszli gospodarze. W 10. minucie z rzutu wolnego dośrodkowywał Nika Kvekveskhiri. Następnie przedłużył je Alan Czerwiński, a potem piłkę do siatki z najbliższej odległości wpakował Kędziora. Lech po zdobyciu bramki miał to spotkanie pod pełną kontrolą. Kilka chwil później wynik spotkania mógł podwyższyć Mikael Ishak, ale jego strzał obronił Jasmin Burić.
Później mecz się wyrównał, chociaż znaczącą przewagę w posiadaniu piłki miał Lech (72% w pewnym momencie w tym elemencie). Jednak goście za sprawą Łukasza Łakomego mieli dwie poważne sytuacje, aby wyrównać wynik spotkania. Jednak za każdym razem na posterunku był Van der Hart.
Nieskuteczność Zagłębia wykorzystał Lech. W 38. minucie Dani Ramirez wycofał piłkę do Czerwińskiego, a ten płaskim strzałem zdobył bramkę w rywalizacji przeciwko swojej byłej drużynie i podwyższył prowadzenie gospodarzy.
Poza drugim kwadransem pierwszej części gry Lech miał ten mecz pod pełną kontrolą. Z kolei w Zagłębiu szwankowała gra formacji obronnej, z którą problemy były przez cały kończący się dzisiaj sezon.
Tempo spotkania w drugiej połowie nieco spadło. Gra skupiła się głównie w środku pola, a sytuacji bramkowych mieliśmy jak na lekarstwo. Zagłębiu jednak udało się zdobyć bramkę kontaktową – błąd w rozegraniu piłki popełnił Lubomir Satka, który stracił piłkę i „uratował” się faulem w polu karnym na Martinie Doleżalu. Rzut karny na bramkę zamienił Kacper Chodyna. Był to drugi gol z rzędu zawodnika gości zdobyty w ten sposób – tydzień temu wykorzystał jedenastkę w starciu z Rakowem.
Goście w drugiej połowie prezentowali się lepiej, ale nie potrafili doprowadzić do wyrównania. Lech z kolei nie stwarzał sobie wielu szans bramkowych w drugiej połowie. Dobrą sytuację miał jedynie w 84. minucie rywalizacji Dawid Kownacki, ale Burić pewnie obronił jego uderzenie. Dało się wyczuć, że w Poznaniu wszyscy czekali na końcowy gwizdek, aby móc już w pełni świętować mistrzowski tytuł. Pod koniec meczu swoją szansę na doprowadzenie do remisu miał Łakomy, ale jego uderzenie pewnie wybronił Bednarek.
Lech wygrał 2:1 i mógł zacząć świętowanie zdobycia ósmego w historii mistrzostwa Polski. W Poznaniu zabawa szykuje się do białego rana.
kcz, PilkaNozna.pl