Przejdź do treści
Złe dobrego początki?

Polska Ekstraklasa

Złe dobrego początki?

W ostatnim sobotnim meczu 26. kolejki PKO BP Ekstraklasy Jagiellonia Białystok zagra przed własną publicznością ze Śląskiem Wrocław. Podopieczni Iwajło Petewa chcą iść za ciosem po odniesieniu pierwszego ligowego zwycięstwa w nowym roku kalendarzowym i na dobre włączyć się do walki o miejsce w grupie mistrzowskiej.


Iwajło Petew chce udowodnić, że ostatnia wygrana nie była dziełem przypadku, a początkiem dobrego dla Jagiellonii okresu. (fot. 400mm)

Z pewnością nie w taki sposób Iwajło Petew wyobrażał sobie początek pracy w roli trenera Jagiellonii Białystok. Pod jego wodzą białostocczanie w pierwszych czterech meczach dwukrotnie przegrali i tyle samo razy zremisowali, tracąc jednocześnie aż osiem bramek oraz strzelając zaledwie jedną.

Przełamanie nastąpiło w poprzedniej serii gier. „Jaga” wyjechała wówczas do Szczecina, by zmierzyć się z tamtejszą Pogonią, która również nie przeżywa swojego najlepszego okresu. Ekipa ze stolicy województwa podlaskiego wykorzystała słabość wyżej notowanego rywala i za sprawą trafień Macieja Makuszewskiego i Ariela Borysiuka pokonała „Portowców”, odnosząc zarazem pierwsze zwycięstwo po wznowieniu rozgrywek PKO BP Ekstraklasy po zakończeniu zimowej przerwy.

„To, co cieszy po ostatnim meczu, to przede wszystkim trzy punkty. Zdaję sobie sprawę, że jakość gry nie była jeszcze najlepsza. Musimy dłużej utrzymywać się przy piłce i kreować więcej sytuacji strzeleckich. Nasza pewność siebie wzrosła, radość z gry jest większa, ale pamiętajmy, że mecz z Pogonią już się skończył. W sobotę, podobnie jak w Szczecinie, musimy walczyć o trzy punkty’ – przyznał bułgarski szkoleniowiec.


Nie bez przyczyny Petew mocno akcentuje potrzebę poprawy poczynań ofensywnych. Odkąd zasiadł na ławce trenerskiej Jagiellonii, jego podopieczni raptem trzy razy zdołali pokonać golkiperów rywali. W tym samym okresie tylko Korona Kielce zanotowała gorszy dorobek bramkowy (dwa strzelone gole). Bramkowa impotencja Podlasian bierze się w dużej mierze ze ogromnej nieskuteczności.

W pięciu ostatnich meczach piłkarze Jagiellonii oddali łącznie 87 strzałów. 21 z nich było celnych. Oznacza to, że raptem 24% ich uderzeń leciało w światło bramki. Co więcej – tylko 14% celnych strzałów zakończyło lot między słupkami. To fatalny wynik, mając na uwadze fakt, że w pierwszej części sezonu białostocczanie mogli pochwalić  się trzecim najlepszym atakiem w lidze (za Legią Warszawa i Lechem Poznań). 

To między innymi efekt zdecydowanie słabszej formy najlepszego strzelca czerwono-żółtych – Jesusa Imaza. Hiszpański napastnik skompletował jedenaście goli, co sytuuje go w czołówce klasyfikacji strzelców, ale czeka już 466 minut na kolejnego gola. W spotkaniu w Szczecinie nie podniósł się nawet z ławki rezerwowych. Ponadto w zimowym okienku transferowym do Celticu Glasgow przeniósł się Patryk Klimala – autor siedmiu ligowych trafień. 

A to właśnie ofensywa będzie kluczowym aspektem gry podczas konfrontacji z wrocławianami, którzy w meczach w delegacji mogą chwalić się najlepszą defensywą w całej stawce. Podopieczni Vitezslava Lavicki w starciach na wyjeździe stracili zaledwie dziewięć goli. Jeśli zatem Iwajło Petew i spółka na poważnie chcą zagrozić ekipie ze stolicy Dolnego Śląska, muszą radykalnie poprawić rozregulowane celowniki. Bez tego nie można myśleć ani o pojedynczym zwycięstwie, ani – w dłuższej perspektywie – o grze w grupie mistrzowskiej. 

Jan Broda

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024