Komplet wyników i aktualna tabela T-Mobile Ekstraklasy – KLIKNIJ!Pierwsza
połowa meczu w Kielcach nie rzuciła na kolana swoim poziomem. Zresztą,
nie miała za bardzo kogo na nie rzucać, ponieważ na trybunach obiektu
Korony nie pojawiło się w sobotnie popołudnie zbyt wielu widzów. Wiadomo
natomiast, że swoich kolegów z wysokości „młyna” dopingował zawieszony
za czerwoną kartkę
Kamil Kuzera, kapitan zespołu.
Wynik spotkania w 32. minucie otworzył
Maciej Korzym, który otrzymał dobrą piłkę od
Łukasza Jamróza i będąc sam na sam z
Michalem Peskoviciem
dopełnił formalności. Trzeba docenić rolę jaką w całej akcji odegrał
wspomniany Jamróz, który mając na plecach dwóch obrońców i już niemal
upadając na murawę, zdołał czubkiem buta odegrać do dobrze ustawionego
Korzyma.
Warto dodać, że Ruch od 31. minuty powinien grać w dziesiątkę.
Żelijko Djokić brutalnie zaatakował łokciem Jamróza, a sędzia
Krzysztof Jakubik
nie dość, że nie wyrzucił go z boiska, to jeszcze nie odgwizdał rzutu
wolnego. Zakończyło się jedynie na żółtym kartoniku, jednak chyba nikt
nie miał wątpliwości, na
Niebiescy mieli w tej sytuacji mnóstwo szczęścia.
Jeśli ktoś myślał, że podopieczni
Jacka Zielińskiego
rzucą się w drugiej odsłonie do huraganowych ataków, ten srogo się
pomylił. Opuściła ich także fortuna, ponieważ w 55. minucie arbiter
odgwizdał bardzo „miękki” rzut karny dla Korony. W szesnastce Ruchu
upadł
Tomasz Foszmańczyk, jednak czy to kwalifikowało się na
wskazanie na „wapno”? Mamy wątpliwości. Niemniej, do piłki ustawionej na
jedenastym metrze podszedł
Paweł Golański i podwyższył na 2:0.
Niebiescy odpowiedzieli golem
Filipa Starzyńskiego z 63. minuty, jednak było to wszystko na co mogli sobie pozwolić podczas tego popołudnia.