Przejdź do treści
Zachowaj zimną krew, czyli cierpliwość po polsku

Polska Ekstraklasa

Zachowaj zimną krew, czyli cierpliwość po polsku

Zwalniają? Dobrze. Znaczy, będą przyjmować – zwykł mawiać Lejzorek Rojtszwaniec, bohater słynnej powieści o swoich przygodach. Cytat ten jak ulał pasuje do polskich realiów piłkarskich, a można go usłyszeć przy okazji każdego większego przesilenia i rozkręcania się trenerskiej karuzeli.


Michał Probierz cieszy się wielkim zaufaniem swojego szefa (fot. Jakub Gruca / 400mm.pl)



GRZEGORZ GARBACIK


Wrzesień 2017 roku był niezwykle ciepły, stał się swego rodzaju przedłużeniem dwóch upalnych wakacyjnych miesięcy. Nic nie zwiastowało, by miał on przynieść dla polskiej piłki burzę z piorunami, a tak właśnie się stało. Wystarczyło bowiem zaledwie siedem dni, by w ekstraklasie poleciały głowy aż trzech trenerów. Z Legii Warszawa zwolniono Jacka Magierę, który – tak się przynajmniej wydawało – będzie przy Łazienkowskiej na lata. To przecież on prowadził drużynę w Lidze Mistrzów, zajmując w swojej grupie trzecie miejsce, a udany sezon okrasił wywalczeniem mistrzostwa kraju. Od momentu wzniesienia w górę trofeum do dnia, w którym usłyszał, że jego misja dobiega końca minęło zaledwie 101 dni. Tyle właśnie może w ekstraklasie dzielić szkoleniowca, który jest na szczycie, od trenera, który musi wziąć na swoje barki odpowiedzialność za słabą grę piłkarzy i brak stosownych wzmocnień zespołu. 

We wspomnianym czasie trup w polskich klubach słał się gęsto. Los Magiery podzielili w ciągu zaledwie kilku dni Dariusz Wdowczyk i Mariusz Rumak. Trudno w ich przypadku nie uciec od postawienia tezy, że los trenerów był przesądzony już w momencie, gdy wiązali się ze swoimi ówczesnymi klubami. Ktoś może zapytać: No ale jak to? Dlaczego? A odpowiedź będzie bardzo prosta. Tak bowiem Piast Gliwice, jak i Bruk-Bet Termalica Nieciecza nie słynęły z cierpliwości do swoich pracowników.

Zmiany, zmiany, zmiany…

_____________________________________________________

Przypadek Piasta, który dziś jawi się jako klub niezwykle stabilny, mistrz Polski i firma, które może być przykładem dla innych, wydaje się tu dość jaskrawy. Licząc bowiem od momentu objęcia sterów przez świętej pamięci Angela Pereza Garcię, aż po powierzenie misji prowadzeni zespołu Waldemarowi Fornalikowi, przy Okrzei nie było roku, by nie doszło do jakieś zmiany, mniejszego lub większego przewrotu pałacowego. Garcia dostał jedynie 315 dni, a chociaż jego następca – Radoslav Latal pracował w Gliwicach nieco dłużej, bo przez 483 dni i poprowadził Piasta do wicemistrzostwa kraju, to z powodu zgrzytów z włodarzami klubu zdecydował się odejść… jak się jednak okazało na niezbyt długo. W okresie letnim drużynę prowadził Jiri Necek, ale po zaledwie 47 dniach Latal wrócił do Piasta, tym razem wytrzymując na stanowisku 182 dni i finalnie zostając zwolnionym. 

Warto dodać, że w tle odbywały się inne roszady, ponieważ w zarządzie klubu co rusz wybierano nowych prezesów czy dyrektorów sportowych, jednak kiedy stery Piastunek przejął Dariusz Wdowczyk, wydawało się, że w Gliwicach w końcu jest szansa na stabilizację. Niestety, było to wyłącznie myślenie życzeniowe, ponieważ ten wytrwał jedynie 200 dni, a pod koniec kadencji desperacko domagał się wzmocnień, publicznie apelując do władz klubu o „przynajmniej pół napastnika”. Dokładnie 19 września 2017 roku Piasta przejął Waldemar Fornalik i dopiero jemu udało się przekonać ludzi kierujących gliwicką piłką, że w futbolu, tak jak życiu potrzebna jest stabilizacja i cierpliwość. Były selekcjoner może zresztą mówić o sporym szczęściu, bo początek jego przygody z Piastem nie należał do szczególnie udanych i po zaledwie kilku miesiącach jego posada wisiała na włosku. Zimna krew, którą zachowali w tamtym okresie jego szefowie finalnie się opłaciła, bo trener nie tylko utrzymał zespół w ekstraklasie, a już rok później sięgnął z nim po pierwszy w historii tytuł. Dziś nikt nie wyobraża sobie klubu z Okrzei bez popularnego „Kinga” i wydaje się, że to jeden z tych fachowców, którzy mają spory komfort pracy. 

Szczęścia nie miał także wspomniany wcześniej Mariusz Rumak. W obecnej dekadzie tylko Marcin Jałocha i Piotr Mandrysz otrzymali bowiem w Termalice spory kredyt zaufania. Pierwszy prowadził zespół z Niecieczy przez 1542 dni, a drugi przez 906 dni, wprowadzając go do ekstraklasy. Od tego momentu, a mówimy o roku 2015, przez klub przewinęło się – łącznie z Mandryszem, który po kilku latach wrócił pomóc popularnym Słonikom – siedmiu fachowców. Blisko dobicia do granicy jednego roku byli Czesław Michniewicz (264 dni) i Marcin Kaczmarek (286 dni), ale już Mariusz Rumak wytrwał na stanowisku nieco ponad dwa miesiące, a konkretnie 80 dni. Były opiekun Lecha i tak ma powody do zadowolenia, ponieważ byli w historii Termaliki trenerzy, których zmuszano do opróżniania swojego biurka jeszcze szybciej. Piotr Września dostał jedynie 37 dni, natomiast Mirosław Jabłoński przez 20 dni poprowadził drużynę w trzech meczach.

Miotanie się gigantów

_____________________________________________________

Cierpliwość to cecha, którą szefowie polskich klubów wykazują się zresztą niezbyt często. Wystarczy kilka słabszych meczów, rosnąca presja czy w końcu trener, z którym po drodze nie mają sami piłkarze, by karuzela zaczęła się ponownie kręcić. Zwalniają ci mniejsi, dla których walka o utrzymanie w ekstraklasie zaczyna się wraz z pierwszym meczem sezonu, a każda lokata to pieniądze z transmisji, które dla wielu znaczą „być albo nie być”. Zmian – i to częstych – dokonują także potentaci, kluby, które powinny rozdawać karty w naszej lidze. 

Co znaczy postawienie na złego konia doskonale wiedzą w Warszawie. Wszyscy zapewne pamiętają zespół Henninga Berga, który potrafił zmieść w puch i pył słynny Celtic, czy drużynę, która dzielnie stawiała czoła gigantom w Lidze Mistrzów i Lidze Europy, notując kilka naprawdę świetnych wyników. Wspomnienia z tych dni już dawno przykrył jednak kurz, podobnie jak pamięć o trenerach, którzy – tak mówiono przynajmniej o kilku z nich – będą budować potęgę Legii przez wiele lat. Od czasu kadencji wspomnianego Berga, który spędził przy Łazienkowskiej dwa lata, Legia nie miała trenera, który pracowałbym ciągiem przez przynajmniej dwanaście miesięcy. Kilku dni zabrakło Jackowi Magierze (354 dni), ale pozostali nie mogli się pochwalić nawet taki dorobkiem: Stanisław Czerczesow (239 dni), Besnik Hasi (108 dni), Romeo Jozak (213 dni), Dean Klafurić (108 dni), czy w końcu Ricardo Sa Pinto (231 dni). Lepiej pod tym względem prezentują się liczby Aleksandara Vukovicia i gdyby zsumować jego trzy próby w roli trenera, to uzbieramy aż 237 dni (stan na 5 listopada). 

Cóż, każdy klub jest zawsze silny mądrością swojego szefa. W przypadku Legii trudno odmówić Dariuszowi Mioduskiemu dobrych chęci, ale każde jego nowe otwarcie było ucinane stosunkowo szybko, a wraz z przyjściem kolejnych trenerów, cały proces przebudowy zaczynał się od nowa. 


(fot. Cezary Musiał)


To samo tyczy się drugiego potentata, który cały czas śni sen o potędze. – Kibice krzyczeli „Rutkowski wyp…”. Mogę zagwarantować, że ja się nie poddam, będę walczyć dalej. Nigdy się nie poddam! Nigdy! Jestem teraz w najtrudniejszym momencie mojej pracy dla Lecha, w którym cała Polska „wali” w nasz klub. My się nie poddamy. Mówię to w imieniu pracowników. Proszę wierzyć, że z entuzjazmem patrzę na przyszłość, w której będę walczyć z Ivanem Djurdjeviciem. Przygotowywaliśmy go do tej roli od kilku lat” – tak w maju 2018 roku mówił Piotr Rutkowski podczas swojego emocjonalnego wystąpienia. Lech Poznań ogłosił wtedy nowe otwarcie, na którego czele miał stanąć wspomniany Djurdjević. Zapowiedzi były huczne, obietnice doniosłe, a skończyło się tak jak zawsze. Trenerowi, którego przygotowywano przez lata, podziękowano po zaledwie 167 dniach. Stery drużyny tymczasowo przejął Dariusz Żuraw, ale w Poznaniu postanowiono zagrać va banque i zatrudniono Adama Nawałkę. Ten przyszedł do klubu w glorii fachowca, który wprowadził reprezentację Polski na dwa wielkie turnieje, a w trakcie EURO 2016 dotarł do ćwierćfinału. Wydawało się, że to trener idealny, wielka postać na polskim rynku… tak, wydawało się, ponieważ jego misja zakończyła się po 11 meczach i 126 dniach, podczas których jego zespół zdobywał średnio 1,45 punktu na spotkanie. Dziś za wyniki Kolejorza odpowiada wspomniany Żuraw, ale także on – tak jak poprzednicy – nie może spać spokojnie. Co prawda Mariusz Rumak (887 dni), Maciej Skorża (406), Jan Urban (322) czy w końcu Nenad Bjelica (618) dostali sporo czasu, ale widać jak na dłoni, że kolejne sezony bez trofeów i europejskich pucharów dają następnym szkoleniowcom proporcjonalnie krótszy okres ochrony i trudno się spodziewać, by cokolwiek w tym temacie się zmieniło.

Zimna krew

_____________________________________________________

O tym, że czasami warto przetrwać gorący okres i wykazać się dozą cierpliwości dość dobitnie przekonał przypadek profesora Janusza Filipiaka i Michała Probierza. Kiedy trener przychodził do Cracovii w czerwcu 2017 roku, niewielu dawało mu szansę. W środowisku panowało raczej przekonanie, że po kilku słabszych meczach Probierz otrzyma bilet w jedną stronę, a pobicie przez niego długości kadencji, którą przy ul. Kałuży mógł pochwalić się Jacek Zieliński (791 dni) uznawano w tamtym czasie za piłkarskie science fiction. Jak się jednak okazało, cierpliwość i zimna krew Filipiaka okazały się w tym miejscu nieocenione, ponieważ prowadzona przez nowego trenera Cracovia przynajmniej kilka razy w ostatnich latach znajdowała się na zakrętach. Sam Probierz wielokrotnie podkreślał (słynna konferencja z doniczką), że potrzebuje czasu i równie często dziękował swojemu pracodawcy za zaufanie. Efekt? Cracovia nie jest już dziś zespołem, który drży o ligowy byt, a jedną z czołowych drużyn ekstraklasy. Czwarte miejsce i awans do europejskich pucharów w ubiegłym sezonie, a także świetna postawa w obecnej kampanii sprawiły, że pozycja trenera jest niezachwiana. Ten został już zresztą nagrodzony za swoją pracę nowym kontraktem, a także… fotelem wiceprezesa klubu. Cóż, trudno o lepszy dowód zaufania, a drugiej tak zgodnej współpracy na linii szkoleniowiec – właściciel można w całej ekstraklasie szukać ze świeczką.

Słów na wiatr nie rzucał również Tomasz Salski, prezes Łódzkiego Klubu Sportowego, który miał wszelkie argumenty, by pożegnać się z Kazimierzem Moskalem. Beniaminek, który w ubiegłym sezonie wywalczył awans do elity w bardzo dobrym stylu, zaczął nową kampanię całkiem nieźle, ale osiem kolejnych porażek zachwiałoby pozycją nawet największej trenerskiej legendy. Wspomniany Salski zadeklarował z kolei, że nawet jeśli ŁKS spadnie, to za rok wróci mocniejszy, ale nadal pod przewodnictwem Moskala, który otrzymał ogromnym kredyt zaufania. Jak się okazało, także w tym przypadku cierpliwość była cnotą, ponieważ łodzianie wskoczyli w końcu na wyższy poziom i w lidze sięgnęli po siedem punktów w trzech meczach, a jakby tego było mało awansowali do 1/8 finału Pucharu Polski.


(fot. Łukasz Skwiot)


Na koniec przykład z niższego poziomu. W pierwszych pięciu kolejkach sezonu Ivan Djurdjević i jego Chrobry Głogów doznali pięciu porażek i wydawało się, że były trener Lecha Poznań również szybko co z Kolejorzem, pożegna się także ze swoim nowym klubem. Do dziewiątej rundy spotkań pierwszoligowiec miał na koncie aż siedem przegranych i zaledwie cztery zdobyte punkty, co w polskich realiach jest zazwyczaj punktem granicznym, po którego przekroczeniu właściciele klubów szukają nowych rozwiązań. W Głogowie uznali, że poczekają jeszcze chwilę i chociaż przypominało to nieco grę „all in” w kasynie, to ostatecznie udało się im odkuć. Od dziesiątej kolejki Chrobry – pod wodzą tego samego Djurdjevicia – wygrał cztery mecze, dwa zremisował i przegrał tylko raz. Skazywana na spadek drużyny odżyła i zaczęła marsz w górę w tabeli, co przy jej niebywałym spłaszczeniu już niedługo może dać Chrobremu miejsce w górnej połówce.

Prawda jest taka, że wyliczanki w przypadku polskich klubów i zatrudnianych przez nich trenerów mogłyby trwać w nieskończoność. Tylko w tym sezonie do roszad na ławkach szkoleniowych doszło już w czterech zespołach ekstraklasy, a kolejne dość wyraźnie majaczą na horyzoncie. Nerwowo jest w Krakowie, gdzie na cenzurowanym znajduje się Maciej Stolarczyk, gęstą atmosferę mamy również w Zabrzu, gdzie Marcin Brosz już od końca sierpnia nie może poprowadzić swojego Górnika do wygranej w lidze. Czasem upór oraz cierpliwość się opłacają i przynoszą skutki, a czasami – chociaż akurat ta zmiana nie była zamierzona – jak w przypadku Wisły Płock i Radosława Sobolewskiego, mogą okazać się dość nieoczekiwanym uśmiechem losu. 

Trenerska karuzela obecnie kręci się powoli, ale nie ma się co łudzić, w końcu nabierze rozpędu i kilku fachowców zostanie wyproszonych z zabawy.

 

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 49/2025

Nr 49/2025

Polska Ekstraklasa

Piłkarz Rakowa trafi do Arki? „Nie wiem, czy jesteśmy w stanie dźwigać tę pensję”

Ariel Mosór odgrywa marginalną rolę w Rakowie Częstochowa. Niewykluczone, że 22-latek wkrótce zmieni otoczenie. Zainteresowana usługami środkowego obrońcy jest Arka Gdynia.

2025.04.25 Czestochowa
Pilka nozna, PKO BP Ekstraklasa, sezon 2024/2025
Rakow Czestochowa - Slask Wroclaw
N/z Ariel Mosor
Foto Mateusz Porzucek PressFocus

2025.04.25 Czestochowa
Football, Polish top league - first level, 2024/25 season
Rakow Czestochowa - Slask Wroclaw
Ariel Mosor
Credit: Mateusz Porzucek PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Iwanow mocno o gwieździe Legii Warszawa! „On się nie nadaje”

Bożydar Iwanow podzielił się swoją opinię w sprawie jednego z letnich nabytków Legii Warszawa. Ekspert skrytykował jego grę.

2025.09.14 Warszawa pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2025/2026
Legia Warszawa - Radomiak Radom
N/z Noah Weisshaupt (Legia), Mileta Rajovic (Legia), Petar Stojanovic (Legia), radosc
Foto Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik / PressFocus

2025.09.14 Warszawa Football PKO Ekstraklasa season 2025/2026
Legia Warszawa - Radomiak Radom
Noah Weisshaupt (Legia), Mileta Rajovic (Legia), Petar Stojanovic (Legia), radosc
Credit: Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Oficjalnie: Kluczowy piłkarz przedłużył kontrakt z Rakowem!

Raków Częstochowa poinformował o prolongacie umowy z Bogdanem Racovitanem.

2024.07.21 Lublin pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2024/2025 
Motor Lublin - Rakow Czestochowa
N/z  Bogdan Racovitan
Foto Wojciech Szubartowski / PressFocus 2024.07.21 Warszawa Football - Polish PKO Ekstraklasa season 2024/2025 
Motor Lublin - Rakow Czestochowa
Bogdan Racovitan
Credit: Pawel Bejnarowicz / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Piłkarz Górnika może pojechać na Puchar Narodów Afryki!

Ousmane Sow jest jednym z najważniejszych ogniw Górnika Zabrze. Bardzo dobra dyspozycja 25-latka w rundzie jesiennej nie umknęła uwadze selekcjonera reprezentacji Senegalu.

2025.12.02 Gdansk Pilka nozna 1/8 finalu STS Pucharu Polski sezon 2025/2026 Lechia Gdansk - Gornik Zabrze N/z Ousmane Sow gol bramka radosc Foto Piotr Matusewicz / PressFocus

2025.12.02 Gdansk
Football Polish Cup season 2025/2026 
Lechia Gdansk - Gornik Zabrze 
Ousmane Sow gol bramka radosc 
Credit: Piotr Matusewicz / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Bayern Monachium chce pozyskać gwiazdę Manchesteru United! To byłby hit

Bayern Monachium na zakupach w czerwonej części Manchesteru? To bardzo możliwe!

Fussball, Herren, Saison 2025/2026, FC Augsburg - FC Bayern Munchen, Bundesliga, WWK Arena Michael Olise FC Bayern Munchen li. mit Dayot Upamecano FC Bayern Munchen re. DFL / DFB regulations prohibit any use of photographs as image sequences and/or quasi-video *** Football, Men, Season 2025 2026, FC Augsburg FC Bayern Munchen, Bundesliga, WWK Arena Michael Olise FC Bayern Munchen li with Dayot Upamecano FC Bayern Munchen re DFL DFB DFB regulations prohibit any use of photographs as image sequences and or quasi video
2025.08.30 Augsburg
pilka nozna , liga niemiecka
FC Augsburg - Bayern Monachium
Foto IMAGO/PressFocus

!!! POLAND ONLY !!!
Czytaj więcej