Wyrwane serce, mózg i przyszłość Chelsea
Odejdzie, czy nie? To zabrnęło już daleko za punkt, w którym jeszcze była nadzieja na pozostanie w Chelsea Edena Hazarda. Dziś można wyłącznie zastanawiać się, jak wielki problem spowoduje w Londynie jego transfer do Realu Madryt.
MICHAŁ ZACHODNY
Bo ten transfer wydaje się nieodwołalny. A wręcz można napisać, że to kwestia czasu. Wiedzą to wszyscy. – Eden Hazard odchodzi do Madrytu – tak śpiewali kibice West Ham United w trakcie ostatnich derbów Londynu, które zresztą Belg zdominował. Pierwszy z dwóch goli przez niego strzelonych to była sztuka najwyższej miary, wręcz podchodząca pod klasę Lionela Messiego, z którym będzie się mierzył w kolejnym sezonie.
To jest historia ambicji, która zaczęła się od spełnienia jednego marzenia i skończy smutnym rozczarowaniem nieobecnego właściciela klubu. Bo w 2012 roku Eden Hazard ćwierknął, że dołączy do zdobywców Pucharu Mistrzów i tak się stało, choć triumf Chelsea w Monachium był nieoczekiwany, pokazujący nie jakość drużyny, lecz charakter. Kto wie, czy nie największą wartością tego zwycięstwa było właśnie przekonanie Belga do transferu do Londynu. Zwłaszcza że po tej zdobyczy w zasadzie każdy kolejny puchar dodany do gabloty był zwykle w większym stopniu zawdzięczany geniuszowi Hazarda.
(…)
Zaczyna się więc targowanie o usługi Hazarda. – Sto milionów? Za tanio – usłyszał i odpowiedział Sarri po meczu z West Hamem. Jednak i Włoch, który przez kibiców Chelsea jest uznawany za oderwanego od rzeczywistości, wie co stanie się latem. – Jeśli Eden będzie chciał doświadczyć czegoś nowego, będzie nam bardzo trudno go zatrzymać. Postaramy się go przekonać, ale nie będzie to łatwe – mówił.
Niby jak ma go zatrzymać Chelsea? Finansami? Real Madryt stać na przebicie każdej oferty z Londynu, zwłaszcza że Królewscy sami potrzebują zawodnika o takim potencjale, a na dodatek mogą w ramach wymiany oddać za część kwoty Mateo Kovacicia. Chelsea nie ma czym przebić Realu. Hazard już jest liderem drużyny atakującej ponad stan, grającej ofensywnie, wprost na niego i jego umiejętności, wyciągającej maksimum z niesamowitego talentu Belga. Wszystko, co mogłoby przekonać skrzydłowego do pozostania na Stamford Bridge jest już na półce w kategorii „nie do zrealizowania” – tak rzeczywistość dopadła Chelsea i ją wraz z Abramowiczem przegoniła.
Sarri już wie. – Musimy szanować jego decyzję. Mnie powiedział, że to on ją podejmie – dodawał Włoch, choć mało kto słuchał. Wszyscy wzięli już wcześniejsze słowa Sarriego za wystarczająco przekonujące, by ozdobić nimi nagłówki i ogłosić, że latem najważniejszy transfer na świecie będzie jeden. I z perspektywy madryckiej może być to powrót do glorii i chwały, a z tej londyńskiej – ruch zagrażający oddaleniem od pozostałej bogatej piątki Premier League. Bo jak oczekiwać, że Abramowicz, będący w konflikcie z brytyjskim rządem, nagle sprawi, że szanse się wyrównają.
(…)
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (16/2019) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”