Przejdź do treści
Wygrać taki mecz, to też sztuka

Polska Reprezentacja Polski

Wygrać taki mecz, to też sztuka

Przed meczem z Ukrainą pewne było jedno – tak łatwo jak z Finlandią nie będzie. Bo choć Ukraińcy potrafili skompromitować się przeciw Francji, to jednak wygrać nawet szczęśliwie z Hiszpanami byle komu się nie udaje. To drużyna klasą po prostu porównywalna z naszą.


(fot. Piotr Kucza / 400mm.pl)


Pewne było również, że kilku naszych asów, na czele z Robertem Lewandowskim, będzie odpoczywać, a przypadki losowe i zdrowotne, które dotknęły jednych, staną się szansą dla innych. Dobrze wypadł z Finlandią bramkarz numer 3, czyli Bartłomiej Drągowski. Ponieważ nie mógł stawić się na zgrupowaniu (weto włoskiego Sanepidu), możliwość pokazania swojej formy otrzymał Łukasz Skorupski. Nie zawiódł. Żadnych zasług przy niewykorzystanym przez Jarmołenkę rzucie karnym nie ponosi, ale w kilku sytuacjach spisał się więcej niż poprawnie, a w 52. minucie wręcz znakomicie wybronił uderzenie Cygankowa.

Kontuzja Jakuba Kamińskiego, choroba Michała Karbownika oraz klubowe perturbacje Damiana Kądziora sprawiły, że powołanie otrzymał Przemysław Płacheta. Debiut wypadł nieźle – fajerwerków zabrakło, lecz młody skrzydłowy Norwich ewidentnie próbował rozruszać mało ruchliwe przednie formacje, no i zanotował efektowną asystę przy trafieniu Jakuba Modera. 


Już przed meczem Jerzy Brzęczek zapowiedział, że żadnych eksperymentów z taktyką nie będzie: szlifujemy grę czwórką obrońców i koniec. Skoro tak, to sprawdzian dla kwartetu który wystąpił na Stadionie Śląskim nie był zbyt przyjemny. Ukraińcy, zwłaszcza przed przerwą, mieli zbyt dużo swobody, kilka razy bez trudu dochodzili do sytuacji strzeleckich. Po przerwie czujność w naszych szeregach wzrosła, lecz mniej dymu na naszym polu karnym wynikało również z tego, że rywale byli w ataku pozycyjnym (musieli gonić wynik) mniej konkretni niż w szybkich atakach przed przerwą. Żadne to odkrycie, ale bez kierownika zakładu – Kamila Glika, linia defensywna traci wiele. 

Tak jak wiele traci linia pomocy, kiedy nie ma Jacka Góralskiego. W środę był na boisku i był najlepszy w polskich szeregach (obok Skorupskiego), zresztą nie pierwszy raz. Do niewątpliwie wysokiej klasy Góralski dorzucił swobodę jaką zyskuje się po kilku/kilkunastu dobrych występach w reprezentacji. W cieniu Góralskiego był Mateusz Klich, niestety, znów nic dobrego nie można powiedzieć o grze Piotra Zielińskiego. Najłatwiej byłoby wskazać jego problemy w Napoli jako alibi, ale to bez sensu – to był kolejny bezbarwny występ Zielińskiego, nawet jeśli tym razem okraszony prostą, ale wymagającą chłodnej głowy asystą przy golu jeszcze bardziej wyrachowanego Krzysztofa Piątka. Prawda jest jednak taka, że Zieliński musi dziś walczyć o miejsce w pierwszym składzie i wcale w tej walce nie jest faworytem.

Generalnie dziwny, choć pożyteczny był to sprawdzian. W tym zestawieniu personalnym byliśmy zespołem mimo wszystko ciut gorszym jeśli chodzi o kulturę gry, niezdolnym do poważnego zagrożenia bramce gości, którą gdyby nie bezsensowny błąd Łunina, ciężko byłoby sforsować z gry. Ukraina zasłużyła choćby na remis. Wygraliśmy jednak my, przy okazji sprawdzając kilku nowych zawodników. Jeśli to oznacza, że Jerzemu Brzęczkowi i jego drużynie sprzyja szczęście, cieszmy się również z tego.

Być może w sytuacji takiego natężenia meczów i szalejącej pandemii, towarzyskie gry są zwyczajnie bez sensu, niemniej skoro jednak są, to należy je wykorzystać możliwie najlepiej. Jeśli jeszcze coś sprawdzać, to teraz. Zimą takiej możliwości nie będzie, a w marcu – prócz właściwych przygotowań do Euro – rozpoczynają się kwalifikacje MŚ 2022. I to już nie będzie optymalny moment na eksperymenty.


Zbigniew Mucha

 

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024