Wszystko, co trzeba wiedzieć o dzisiejszym El Clasico
W weekend oczy piłkarskiego świata znów zwrócą się na Hiszpanię, gdzie dojdzie do meczu nad meczami: Real podejmie Barcelonę. Kto jest faworytem? Co się może wydarzyć w sobotę o 21.00 na Santiago Bernabeu?
Leszek Orłowski
fot. PressFocus
Porównajmy poszczególne aspekty gry i w ogóle sytuację Los Blancos i Blaugranas. Opieramy się na tym, co zespoły pokazywały do ostatniej przerwy reprezentacyjnej. Były to tak mocne trendy, że mecze ligowe z zeszłego weekendu oraz starcia w Lidze Mistrzów zapewne ich nie zmienią, aczkolwiek wyniki zmagań w środku tygodnia Realu z Borussią i Barcelony z Bayernem na pewno wpłynęły na nastroje przed klasykiem.
ZDROWIE
Jak napisał „As”, w czwartek 17 października można było otwierać w biurach na Chamartin szampana, bo żaden z graczy Realu nie wrócił z kontuzją ze zgrupowania reprezentacji. Niestety, w okresie tym nie ozdrowieli cudownie poszkodowani wcześniej.
Kontuzja Daniego Carvajala bardzo przygnębiła kibiców Realu. Czy z samym Lucasem Vazquzem na tej pozycji można dojechać do końca sezonu i coś wygrać? Czy jest sens wystawiać na niej Edera Militao albo Antonio Ruedigera, jakże potrzebnych w środku formacji? Wygląda na to, że Florentino Perez i Angel Sanchez będą musieli przełamać niechęć do zatrudniania piłkarzy w styczniu. Kilka tygodni temu mówiło się, że Real celuje w odzyskanie z Paris SG Achrafa Hakimiego, ostatnio jednak coraz głośniej jest o tym, że Trent Alexander-Arnold nie chce przedłużyć kontraktu z Liverpoolem myśląc właśnie o Realu. Bardzo możliwe, że to, jak spisze się prawy obrońca Realu w klasyku zadecyduje, co klub zrobi z tą pozycją w styczniu. Być może przy okazji nabędzie też młodego stopera, na przykład Yarka Gasiorowskiego z Valencii. Przedłuża się bowiem rehabilitacja Davida Alaby, choć być może Austriak już w grudniu wróci do zespołu. W meczu Ligi Mistrzów urazów nabawili się Thibaut Courtios i Rodrygo.
Natomiast w Barcelonie kibice się cieszą, choć pierwotnie wiadomości ze zgrupowań drużyn narodowych były kiepskie. Kontuzja Roberta Lewandowskiego z reprezentacji Polski nie okazała się jednak groźna. Lamine Yamal, który też z jakimś naciągnięciem wrócił ze Ciudad Deportiva de las Rosas, zagrał już z Sevillą. Także Dani Olmo skończył leczenie kontuzji. Oczywiście nadal brakuje Ronalda Araujo, ale w każdym razie jest lepiej niż było.
Zdrowie jest najważniejsze, powiada się. I wygląda na to, że właśnie zdrowie piłkarzy zadecyduje o tym, kto w tym sezonie wygra mistrzostwo Hiszpanii. Zawodnicy znajdują się na skraju fizycznego wyczerpania, wszyscy grają z ryzykiem odniesienia w każdej chwili ciężkiego urazu. Jeśli los oszczędzi Yamala, Lewandowskiego i Raphinhę, wtedy mistrzem zapewne zostanie Barca. Jeśli nie – Real, o ile nie rozsypią się Vinicius, Mbappe, Valverde czy Ruediger. W takiej sytuacji wzrosną szanse… Atletico.
TAKTYKA
O formie hiszpańskich gigantów nie ma co mówić. Jednak pewne uwagi dotyczące problemów, z jakimi mierzą się uczestnicy El Clasico od początku sezonu, można tu poczynić.
Real niestety obniżył jakość swojej gry w porównaniu z poprzednim sezonem. Z tego, co zespół pokazał do połowy października, można było wysnuć taki wniosek, że przybycie Kyliana Mbappe nie zrekompensowało straty, jaką było odejście Toniego Kroosa.
Dane jasno pokazują, że nikt nie potrafił przejąć jego roli. Zespół wymienia znacznie więcej podań, ale nie posuwają one akcji do przodu, za to brakuje przerzutów zmieniających sposób i miejsce nacierania na bramkę rywali. Mistrzowskim zagraniem Kroosa był kros z zatłoczonej lewej strony boiska na prawą, gdzie Rodrygo, Dani Carvajal albo Fede Valverde po otrzymaniu piłki mieli dużo miejsca na rozwinięcie skrzydeł. Opta wylicza akcje Realu z nieudanych meczów z Mallorcą (98 sekund, 32 podania, w większości na połowie rywala) czy z Valladolid (76 sekund, 20 podań, jak wyżej), które nie doprowadziły do niczego. Takich momentów całkowitej bezpłodności jest w grze dużo. Zespół wykonuje mniej podań filtrujących niż w poprzednim sezonie – ledwie 11 na mecz, mniej długich (37, w kampanii 2023-24 – 40,5), za to więcej krótkich.
Nie ma kto zastąpić Kroosa, choć Fede Valverde stara się jak może i znacznie poprawił ważne dla playmakera statystyki. 63,3 podania na mecz to o cztery więcej niż przed rokiem i o 12 niż przed dwoma. Lepszą ma też ich celność, podejmuje więcej prób zagrań progresywnych. Różnica jest w ich jakości, ale też w boiskowej „dostępności” Valverde, który nie posiada zdolności Kroosa by zawsze być pod grą. Podczas gdy Niemiec w poprzednim sezonie miał średnio 112,5 kontaktu z piłką, Urugwajczyk ledwo sięga 80. Kroos miał też 97 podań na mecz. Cóż, Fede nigdy nie będzie Tonim, bo po prostu ma inną piłkarską charakterystykę.
Innym kandydatem do zastąpienia Niemca jest Arda Guler, zawodnik o jeszcze nie do końca zdefiniowanym profilu. W audycji „La Tribu” w Radio Marca znany dziennikarz Raul Varela postawił tezę, że w sztabie Realu istnieje spór o młodego Turka: Davide Ancelotti chce, żeby grał w wyjściowym składzie, podczas gdy tata Carlo nie widzi go na razie na odpowiednim poziomie.
Jednak brakuje nie tylko podającego, ale też jasnego pomysłu na wykorzystanie tego, do którego wiele prostopadłych podań miałoby być kierowanych, czyli Mbappe. Francuz szarpie się, improwizuje, nie znalazł swojego grania w nowym klubie. Być może panowie Ancelotti wykonali w czasie przerwy reprezentacyjnej odpowiednią pracę umysłową, by lepiej poukładać zespół, bo tego ułożenia, także współpracy Mbappe z Viniciusem, brakowało.
Na tle Realu Barcelona prezentowała się w pierwszej części sezonu jako zespół bardzo progresywny. Przy 11 podaniach filtrujących Realu na mecz, 27 takich zagrań Barcelony musi imponować. I właśnie one stanowią o widocznej także na oko różnicy w atrakcyjności gry obu zespołów. Można powiedzieć, że zamieniły się one miejscami: dzisiejsza Barcelona to Real sprzed roku, a dzisiejszy Real to monotonna Barca z końcówki kadencji Xaviego. Real się zhoryzontalizował, a Barca się zwertykalizowała.
Ciekawe, że do zespołu Hansiego Flicka żaden Kroos bynajmniej nie dołączył. W jego przypadku zmiana nie zaszła z powodu tego, że lepiej, inaczej grają podający, lecz ponieważ zaktywizowali się ci, do których prostopadłe piłki są zagrywane. Mowa głównie o Raphinhii, najważniejszym dziś zawodniku Barcy, dalej o Lamine Yamalu, ale też o umiejętnie szukającym sobie przestrzeni między liniami obrony i pomocy rywali Danim Olmo.
Wielkim problemem Barcelony jest to, że inaczej niż Real nie jest w stanie zachować poziomu skuteczności w grze defensywnej gdy zawodnikom z przodu zabraknie sił i nie są już zdolni do agresywnego pressingu. Nie dzieje się tak regularnie po 60. minucie meczu, jak za czasów Xaviego, Flick mocno popracował nad stroną fizyczną, ale jednak czasami do tego dochodzi. Barca Flicka nie tyle nie umie bronić nisko, zepchnięta pod własną bramkę się gubi, choć to trochę też, co kiepsko spisuje się przy podaniach za plecy jej wysoko ustawionych obrońców, jeśli podający ze swojej połowy rywale nie są atakowani. Mecz z Osasuną dobitnie obnażył tę słabość zespołu Barcy. Tak wytrawne zespoły jak Bayern i Real z pewnością spróbują ją wykorzystać. Tak naprawdę zresztą dopiero te dwa mecze zweryfikują prawdziwy poziom Barcy w pierwszych miesiącach pracy Flicka. Wszystko co było dotychczas to przecież tylko zabawa w porównaniu z konfrontacjami z takimi rywalami.
PROGNOZY
W pierwszych dziewięciu meczach ligowych Barcelona strzeliła 28 goli, Real 19. Straciła wprawdzie o trzy więcej (9>6) niż wielki rywal, ale cztery z nich w jednym meczu, owym nieudanym z Osasuną. W Lidze Mistrzów po dwóch kolejkach Barca ma bilans bramkowy 6:2, a Real 3:2. Jak widać, różnica w skuteczności gry ofensywnej była bardzo istotna. Dorobek tria napastników Barcy w obu imprezach (stan na 18 października) jest imponujący. Lewandowski strzelił 12 goli i zaliczył 2 asysty, dla Raphinhii odpowiednie liczby to 6+6, a dla Lamine’a Yamala 5+5. Cała trójka znajduje się na czele klasyfikacji kanadyjskiej La Liga. Z kolei bilans napastników Realu jest następujący: Mbappe 6+1, Vinicius 4+4, Rodrygo 3+1. Czyli trio atakujących Barcelony miało łącznie 36 goli i asyst, a Realu – 19. To jasno pokazuje, który tercet jako formacja znajduje się w wyższej formie. Real ma spory problem zwłaszcza z dyspozycją Rodrygo, który odstaje od partnerów. Dlatego można spodziewać się ustawienia 1-4-4-2 z zeszłego sezonu, z wysoko umiejscowionym Bellinghamem.
Oba zespoły zaczynają ostrożnie. Real w pierwszej połowie w zasadzie śpi. Z 22 goli tylko cztery strzelił przed przerwą! W pierwszych dziewięciu meczach jednego, więc w październiku i tak nastąpił postęp. Barca z 34 bramek 14 zdobyła do 45 minuty, więc jest lepiej, ale też nie można powiedzieć, że podopieczni Flicka rzucają się na rywali od pierwszej minuty. W tej sytuacji 0:0 do przerwy jest bardzo prawdopodobnym wynikiem. Fajerwerków można spodziewać się na początku drugiej połowy: jeśli Barcelona wtedy strzeli gola albo dwa, może wygrać, gdyż końcówka raczej powinna należeć do tradycyjnie oszczędzającego na nią siły Realu.
Jak zauważył dziennikarz „Asa” Sergio Lopez prawdziwą obsesją Ancelottiego w tym sezonie jest kompaktowość. Sformułowanie: „musimy być kompaktowi” pada z jego ust na każdej konferencji prasowej! To na pewno będzie szczególnie ważne w starciu z Barcą: jeśli formacje Realu będą grały blisko siebie, jeśli Raphinha i Yamal nie będą dostawali wolnych przestrzeni, sukces będzie o wiele bliżej Los Blancos. Podobnie jeśli uda się choć kilka razy założyć wysoki pressing na obrońcach Barcy i odzyskać wysoko piłkę. W sumie więc Real będzie dążył do zwarcia, Barcelona zaś będzie starała się rozszerzyć i wydłużyć pole gry – taka paradoksalna, bo odwrotna do tradycyjnej dla obu zespołów strategia może być wyróżnikiem tego klasyku.
***
Zwycięstwo bądź porażka w meczu na szczycie na tym etapie sezonu niby oznacza niewiele. Jednak zwłaszcza dla Realu przegrana byłaby niezwykle groźna. Barca mogłaby bowiem odjechać na trudny do odrobienia dystans. A wtedy na Santiago Bernabeu mogłaby zapaść decyzja o koncentracji wszystkich sił na Lidze Mistrzów. Barcelona o niczym innym nie może zaś marzyć. Mecz ma więc jednak fundamentalne znaczenie.