Przejdź do treści
Wraca ekstraklasa. Już inna ekstraklasa

Polska Ekstraklasa

Wraca ekstraklasa. Już inna ekstraklasa

Kluby chciały i kluby dostały. Rozgrywki Ekstraklasy wracają po krótkiej przerwie, nie będą jednak takie same jak w poprzednich kilku sezonach. Po rundzie zasadniczej punkty nie zostaną podzielone, niemniej sam podział na grupy A i B został utrzymany. Czy to dobry pomysł? Wątpliwe, emocje zostaną zmniejszone, kosztem wygody części klubów, które wcześniej dowiedzą się czy zostają w lidze na kolejny sezon.

Lech Poznań to jeden z faworytów do tytułu mistrzowskiego (fot. Łukasz Skwiot)



Dzielenie punktów było sztucznym nakręcaniem rywalizacji, co do tego pełna zgoda. Rzecz w tym, że aby wzbudzić większe zainteresowanie mediów, pozyskać więcej pieniędzy z tytułu sprzedaży praw mediowych, przyciągnąć na stadiony nowych kibiców, ten system zdawał egzamin. I oczywiście w Anglii, Hiszpanii czy Niemczech do takich zabiegów nikt się nie posuwa. Bo nie musi, ligi w tych krajach bronią się przede wszystkim pod względem sportowym, z polską ekstraklasą w tym względzie, delikatnie mówiąc, bywa różnie. 


To jednak nie jedyna zmiana, która nas czeka w tym sezonie. Przecież na stadionach ekstraklasy pojawi się VAR. Gdzieś przeczytałem – nie pamiętam dokładnie, w którym źródle, więc proszę darować, że nie odwołuję się bezpośrednio do niego – że wprowadzimy system powtórek wideo jako jedna z pierwszych lig w Europie. Niemalże zostaliśmy pionierami! I tego się obawiałem, PR-owego rozgrywania tematu. VAR w lidze zadebiutuje bowiem tylko na jednym meczu, poniedziałkowym Korony Kielce z Zagłębiem Lubin. Na pozostałych siedmiu stadionach z systemu skorzystać nie można, ponieważ sędziowie nie zostali jeszcze przeszkoleni. Myślę, że w Bundeslidze taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca. A zatem faktycznie, jesteśmy pionierami! Mamy VAR, ale tylko dla wybranych… Polski Związek Piłki Nożnej zakupił dwa wozy, dzięki którym w miarę upływu czasu, jak już sędziowie się przeszkolą, pokryte system powtórek wideo będzie 7 meczów. Proszę mnie źle nie zrozumieć, jestem absolutnym zwolennikiem VAR, i brawo, że związek znalazł na to pieniądze, chce iść z duchem czasu. Tyle że 7 meczów to wciąż nie osiem, więc ryzyko spektakularnej wpadki arbitra – jak to było z golem strzelonym ręką przez Rafała Siemaszkę – wciąż istnieje. No i warto zadać pytanie, jak dwa wozy uzbrojone w system wideo poradzą sobie z multiligą, zwłaszcza tą w 30. kolejce, kiedy wszystkie osiem spotkań, kluczowych dla układu tabel grup A i B, rozpocznie się o tej samej porze? 

Co do samej gry, chyba mimo wszystko najbardziej interesuje mnie, jak wyglądał będzie Lech Poznań. Szefowie klubu, trener Nenad Bjelica, w trakcie letniego okna transferowego zagrali bardzo odważnie, nie mam co do tego wątpliwości. Szkoleniowiec dobierał zawodników do Lecha wedle uznania, prezes Karol Klimczak zapewniał o pełnym poparciu, Kolejorz zdecydowanie przestawił zwrotnicę w kierunku obcokrajowców. Teraz ma być tylko lepiej. W „Skarbie Piłkarskim” tygodnika „Piłka Nożna” (wciąż w sprzedaży) również zastanawiałem się nad tym zagadnieniem – czy odważna gra na rynku transferowym równa się gra mądra? I mam nadzieję, że nie dostałem odpowiedzi we wczorajszym meczu Lecha w kwalifikacjach Ligi Europy. Pewne jest jednak jedno, jeśli ten projekt nie wypali, głowę na pieńku położy Bjelica. Ale już samotnie. 


Przemysław Pawlak

 

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024