Wnioski po wrześniowych meczach eliminacyjnych
Reprezentacja Polski ma za sobą wrześniowe mecze kwalifikacyjne do Mistrzostw Świata. Jakie wnioski można wyciągnąć po meczach z Albanią, San Marino oraz Anglią?
Polska drużyna kończy udane zgrupowanie. (fot.400mm.pl)
MACIEJ ŁANCZKOWSKI
SZANSE NA BARAŻE
Reprezentacja Polski w trzech meczach zdobyła siedem punktów, co można nazwać bardzo dobrym wynikiem. Sześć punktów było obowiązkiem, jakakolwiek zdobycz z Anglikami była uważana jako mile widziany bonus i tak też się stało. Aktualnie jesteśmy na trzecim miejscu i wiele wskazuje na to, że naszym bezpośrednim rywalem o drugą pozycję będzie Albania. Październikowy mecz w Tiranie klaruje się na arcyważne spotkanie dla układu górnej części tabeli. Pierwsze miejsce jest już raczej zarezerwowane Anglikom. Tylko katastrofa sprawiłaby, że Synowie Albionu nie zdobędą bezpośredniego awansu. Nam pozostaje walka o udział w barażach i jak na razie jesteśmy na dobrej pozycji do realizacji celu.
WIDAĆ EFEKTY SOUSY
Po kilku miesiącach pracy widać efekty Paulo Sousy. Szczególnie w meczu z Anglią widać było pomysł na grę zarówno w okolicach własnej bramki jak i na połowie rywala. Akcja bramkowa z Synami Albionu jest tego idealnym potwierdzeniem. Po świetnym ataku pozycyjnym rozmontowaliśmy angielską drużynę przed ich bramką i Damian Szymański świetnie wykorzystał okazję, pakując głową piłkę do siatki. Teraz najważniejsza jest stabilizacja, aby taką samą dyspozycję prezentować w pozostałych meczach eliminacyjnych i nie dopuścić do popełniania karygodnych błędów i gry bez koncepcji. W tym miejscu nasuwa się pytanie. Jak wyglądałaby polska drużyna na Euro 2020, gdyby Sousa objął reprezentację jesienią z dodatkowymi meczami, aniżeli na ostatni gwizdek zimą? Odpowiedzi nigdy nie poznamy, można co jedynie spekulować.
MIESZANA DEFENSYWA
Paulo Sousa wciąż pracuje nad defensywą, która we wrześniu pokazała swoje dwa oblicza. W starciu z Albanią ponownie z tyłu popełnialiśmy ogromną liczbę błędów i obrona była znów najgorszym punktem naszej drużyny. Starcie z San Marino nie jest odpowiednim wykładnikiem, jednak i tam również po katastrofalnym błędzie Piątkowskiego San Marińczycy zdobyli gola i dali swoim rodakom święto narodowe. Polska drużyna ciągle kontynuuje beznadziejną passę straconych goli w dziewięciu (!) meczach z rzędu. W starciu z Anglią nasza defensywa była zdecydowanie lepsza niż w poprzednich meczach. Gladiatorem i pewnym punktem okazał się Kamil Glik, który dyrygował całym blokiem defensywnym. Pozostali piłkarze również poprawnie wykonywali swoje obowiązki i zatrzymywali ataki Anglików. Swoje notowania podniósł Paweł Dawidowicz. Gracz Hellasu Verona zaprezentował się bardzo dobrze w starciu z Synami Albionu.
BUKSA WYGRANYM
Adam Buksa wszedł do kadry razem z drzwiami i bezsprzecznie jest największym wygranym wrześniowego zgrupowania reprezentacji. Wystąpił we wszystkich trzech meczach i strzelił w nich aż cztery gole. Zapracował sobie na zaufanie Paulo Sousy, który desygnował go do gry w meczu przeciwko Anglii od pierwszej minuty. We wczorajszym meczu nie trafił do siatki, jednak pracował jak mrówka na połowie przeciwnika i wykonywał czarną robotę. Buksa udowodnił, że może być bardzo mocną alternatywą w miejsce Arkadiusza Milika lub Krzysztofa Piątka. Dobrze dysponowany napastnik to bardzo dobra wiadomość dla sztabu szkoleniowego, który ostatnio ma duży problem z linią ataku. Nieoficjalnie mówi się, że dyspozycja Buksy odbiła się szerokim echem i w trakcie meczu z Anglią był obserwowany przez wysłanników europejskich klubów.
KRYCHOWIAK WCIĄŻ MA TO „COŚ”
Grzegorz Krychowiak przez ostatnie miesiące był na świeczniku. To skutek bardzo słabej dyspozycji, popełniał bardzo dużo błędów i to szczególnie po jego kiksach rywale stwarzali zagrożenie pod bramką. Mecz z Anglią miał być testem generalnym, który miał pokazać, czy pomocnik może wnieść jakąkolwiek wartość do reprezentacji. Zdał go celująco. Krychowiak był tym Krychowiakiem, jakiego chcemy oglądać w reprezentacji. Wykonał tytaniczną pracę na własnej połowie, przeszkadzał w rozegraniu Anglikom i wybijał piłkę z dala od naszej bramki. Starał się też wyprowadzić akcje po szybkich kontrach, choć często brakowało jakości w dograniach do partnerów. Zawodnik przypominał siebie sprzed kilku lat, kiedy występował w barwach Sevilli i był wówczas jednym z najlepszych piłkarzy w Europie na swojej pozycji.
LEWANDOWSKI BEZSPRZECZNY LIDER
Po ostatnich meczach jesteśmy przekonani. Tej drużyny nie ma bez Roberta Lewandowskiego. Polski kapitan zagrał fenomenalnie we wszystkich, trzech meczach i był absolutnym liderem zespołu. To po jego akcji reprezentacja Polski zdobyła gola przeciwko Anglii na wagę remisu. Cieszmy się, że w naszych barwach gra najlepszy piłkarz na świecie.
INSTYNKT SOUSY
Portugalczyk po raz kolejny zademonstrował umiejętność czytania i przewidywania meczu. We wszystkich meczach dokonał zmian, które miały wyraźny wpływ na oblicze spotkania. W każdym spotkaniu zmiennicy trafiali do siatki. Przed meczem z Anglią wielu wątpiło w Pawła Dawidowicza i pukało się w głowę po decyzji Sousy. Mimo wagi spotkania i trudnego rywala 26-latek odpłacił zaufanie selekcjonera bardzo solidną postawą w środowym meczu. Umiejętność reakcji to bez dwóch zdań główny atut Paulo Sousy.