Wnioski po meczu z Chorwacją. Było coś więcej, niż tylko przebłyski
Michał Probierz otrzymał znakomity materiał do analizy po meczu z Chorwacją, który dostarczył pełnego obrazu sytuacji kadrowej. Na boisku można było zaobserwować zarówno mocne strony zespołu, jak i wyraźne problemy, które wymagają poprawy. Jakie wnioski można wyciągnąć po meczu z Chorwatami?
COŚ WIĘCEJ NIŻ PRZEBŁYSKI
To był wyższy poziom gry reprezentacji Polski niż zazwyczaj. Polacy nie ograniczali się tylko do pojedynczych przebłysków jak to zazwyczaj bywa. W meczu z Chorwacją przez dłuższy czas potrafiliśmy być przy piłce, nadawać tempo gry i pokazywaliśmy zdolność do kreowania naprawdę groźnych sytuacji. Były motory napędowe między innymi w postaci Piotra Zielińskiego, co przełożyło się na większą płynność gry i pewność w ataku. Mimo iż mecz zakończył się remisem i popełnialiśmy błędy szczególnie w pierwszej połowie meczu, to poziom zaangażowania i jakości był znacznie wyższy niż w poprzednich starciach z silnymi rywalami
SŁABOŚĆ DEFENSYWY
Już po raz kolejny formacja defensywna była bolączką Polaków. Błędy w ustawieniu oraz brak koncentracji prowadziły do groźnych sytuacji ze strony rywali, które mogły zakończyć się straconymi bramkami. Obrońcy nie byli w stanie odpowiednio reagować na dynamiczne akcje Chorwatów, a brak pewności w grze takich zawodników jak Paweł Dawidowicz obnażył luki w defensywie. Polacy mieli poważne problemy z zabezpieczeniem tyłu, dlatego Michał Probierz musi najmocniej skoncentrować się na budowie formacji defensywnej od nowa..
DAWIDOWICZ Z ODPOCZYNKIEM OD KADRY
… bez ujęcia wspomnianego Pawła Dawidowicza, który ma za sobą dwa bardzo słabe występy z rzędu, co sprawia, że w tym momencie nie wydaje się odpowiednim zawodnikiem do gry w reprezentacji. Z kolei Piątkowski zaprezentował solidne argumenty, przewyższając Dawidowicza nie tylko jakością gry, ale również wnosząc realną wartość do zespołu. Wracając do zawodnika Hellasu Verona, można stwierdzić, że jest jednym z największych przegranych październikowego zgrupowania.
BUŁKA WYKORZYSTAŁ SWOJĄ SZANSĘ
Występ Marcina Bułki można ocenić dwojako. W pierwszej połowie bramkarz zaliczył słabszy występ, a w kilku kluczowych momentach mógł zachować się lepiej, choć przy straconych golach nie miał wielkiego pola do popisu. Po przerwie jednak jego forma diametralnie się poprawiła. Golkiper Nicei stał się prawdziwą zaporą nie do sforsowania, popisując się kilkoma znakomitymi interwencjami, w tym przy groźnym strzale Luki Modricia. Obecnie wydaje się, że Łukasz Skorupski jest liderem w hierarchii bramkarzy, jednak Bułka nie ustępuje mu w rywalizacji o bluzę z jedynką na plecach.
ŚWIDERSKI NA ZMIENNIKA?
Karol Świderski zastąpił Roberta Lewandowskiego, rozpoczynając mecz na szpicy, jednak nie wykorzystał swojej szansy. Jego występ pozostawił wiele do życzenia, zwłaszcza w kontekście braku aktywności w sytuacjach strzeleckich. Miał również poważne problemy z rozegraniem piłki, często tracąc ją w kluczowych momentach z powodu braku pomysłu na akcję. Świderski wydawał się zagubiony w roli lidera ataku. Lepszym rozwiązaniem mogłoby być powrót do jego roli „jokera” wprowadzającego świeżość w drugiej połowie, kiedy już wielokrotnie udowodnił, że potrafi zmienić bieg meczu po wejściu z ławki.
TRZON KADRY SIĘ KLARUJE
Zieliński, Zalewski i Urbański to bez wątpienia trzon naszej reprezentacji, a obecnie trudno wyobrazić sobie grę drużyny bez tego trio. Ta trójka stanowi motor napędowy zespołu, co było wyjątkowo widoczne w meczu z Chorwacją.
Wyciągając wnioski po tym meczu był moment czego oczekuję po tej drużynie – był to moment kiedy reprezentacja zaczęła grać z przewagą jednego zawodnika. Taj drużynie zarzucam ( nie tylko od chwili prowadzenia jej przez Probierza, ale dużo wcześniej, brak zaangażowania) – Tu mam zarzut do trenera bo to jest jeden z dwóch największych mankamentów reprezentacji a dopiero w tym meczu zauważyłem progres ( niedopuszczalna byłą wcześniejsza postawa zawodników i brak reakcji na to ze strony trenera). Drugim mankamentem pozostałym jeszcze min. po Michniewiczu jest mentalność – wiara w swoje możliwości i w zwycięstwo. Dlaczego więc zaakcentowałem, że fajną drużynę zobaczyłem dopiero grając w przewadze… bo w tym momencie uwierzyli, że mogą pokonać przeciwnika. Jak uwierzyli, to zwiększyli intensywność, ale również dokładność i precyzję…takiej gry oczekuję. Ktoś powie ale graliśmy w przewadze… nie…nie to miało wpływ – tylko wiara, że mogą, sama przewaga nie miała wpływu na szybsze wyjście na wolną pozycją, odbiór i przyspieszenie gry z dokładnością. We wcześniejszych meczach wyglądaliśmy odwrotnie graliśmy tak jakby to nam brakowało jednego zawodnika.
Dodam tylko, że najlepsi trenerzy nie zaczynają budować drużyny od taktyki, tylko od budowy mentalności i cechach wolicjonalnych zawodników, oczywiście ważne są jeszcze techniczne umiejętności, ale na to selekcjoner ma najmniejszy wpływ. Nie ma sensu rozważać na temat ustawień, taktyki… itd. bez tych trzech filarów ( nieco poprawiła się technika, kolejne dwa leżą i jeden mecz tego nie zmieni ).
Wiem, że ukształtowałem się w innej mentalności piłkarskiej, długo i trudno było mi zrozumieć dlaczego w kraju popełniamy te same błędy i nie wyciągamy wniosków. Za granicą kształtuje się zawodników technicznie i mentalnie krojąc materiał z nich od małego pod zwycięzców… to widać po wyszkoleniu i mentalu Zalewskiego, który się w tym aspekcie wyróżnia od pozostałych