Włosi mają nowego selekcjonera
Luciano Spaletti został oficjalnie nowym selekcjonerem reprezentacji Włoch. W tle toczy się spór prawny o miliony euro z SSC Napoli.
Po nagłej rezygnacji Roberto Manciniego z funkcji selekcjonera, Włosi szybko znaleźli jego następcę. Wybór padł na Luciano Spalettiego. 64-latek z Toskanii podpisał z Włoskim Związkiem Piłki Nożnej (FIGC) trzyletni kontrakt do mistrzostw świata w 2026 roku.
Spaletti oficjalnie rozpocznie pracę w roli opiekuna reprezentacji Włoch 1 września. Nieco ponad tydzień później Azzurri rozegrają pierwszy mecz pod jego wodzą. 9 września zmierzą się z Macedonią, a trzy dni później z Ukrainą w eliminacjach do Euro 2024.
Wybór następcy Manciniego nie spodobał się w… Neapolu. Spaletti w zeszłym sezonie poprowadził Napoli do pierwszego od 33 lat scudetto. Po roku pracy pod Wezuwiuszem szkoleniowiec rozwiązał swój kontrakt z mistrzami Włoch. Oficjalnym powodem jego odejścia miało być „przemęczenie i chęć zrobienia sobie przerwy od trenowania”.
Przerwa nie trwała jednak długo, bo raptem trzy miesiące. Prezydent Napoli, Aurelio Di Laurentiis, wystosował specjalne oświadczenie, powołując się na klauzulę warunkującą odejście Spalettiego. W ciągu roku od momentu rozwiązania kontraktu 64-letni szkoleniowiec miał nie podejmować się pracy w innym zespole. Karą za niewywiązanie się jest zapłata 3 milionów euro.
– „Dla Napoli trzy miliony to z pewnością niewiele, dla Aurelio De Laurentiisa to jeszcze mniej. W tym przypadku kwestia nie dotyczy pieniędzy, ale zasad. Zasad związanych nie tylko z Napoli, ale z całym włoskim systemem piłki nożnej, który musi porzucić swoje amatorskie podejście, by stawić czoła wyzwaniom, szukając zgodności z zasadami funkcjonowania przedsiębiorstw, spółek akcyjnych i rynku” – czytamy w komunikacie.
Co teraz? Napoli domaga się pieniędzy od włoskiej federacji, która argumentuje, że klauzula obejmuje tylko kluby, a nie również reprezentację, z którą przecież mistrzowie Włoch nie rywalizują na co dzień. Właściciel mistrzów Włoch jest jednak innego zdania i wskazuje na złamanie zasady konkurencji pomimo wcześniejszych ustaleń na piśmie. Sprawa będzie miała swój finał w sądzie.
jbro, PilkaNozna.pl