Wisła Płock zdemolowała Zagłębie Lubin
Takiego obrotu spraw a przede wszystkim wyniku nikt się nie spodziewał. Wisła Płock rozniosła na własnym terenie Zagłębie Lubin wygrywając aż 4:0.
Projekt Macieja Bartoszka zaczyna się sprawdzać w Płocku (fot. 400mm.pl)
Wisła Płock z pewnością nie była faworytem dzisiejszego meczu. Większe szanse dawano drużynie Zagłębie Lubin, która dwa ostatnie mecze kończyła zwycięstwami i przez pryzmat postawy Wisły Płock lubinianie prezentowali się znacznie lepiej.
Od początku największe figle sprawiała mocno nasączona wodą murawa. Piłka w nieoczywistych momentach zatrzymywała się, zawodnicy musieli brodzić w wodzie aby w ogóle kontynuować to spotkanie.
Już w 5. minucie Wisła Płock objęła prowadzenie, Łukasz Sekulski wykorzystał dośrodkowanie ze skraju pola karnego i uderzeniem głową skierował piłkę do sieci. Po 20 minutach gry gospodarze prowadzili już 2:0. Rafał Wolski dobił piłkę wybitą przez Hładuna. W tej akcji zły stan murawy był zdecydowanie na korzyść Wisły, piłka kilkukrotnie przyhamowała na wodzie całkowicie myląc defensywę Zagłębia.
Wisła Płock była przede wszystkim odważna i realizowała postawione cele na ten mecz. Piłkarze drużyny Zagłębia byli przeciwieństwem swoich rywali, brakowało im tego polotu który pokazywali „Nafciarze”.
W 59. minucie Sekulski zdobył swojego drugiego gola w tym meczu i podwyższył prowadzenie Wisły. Zawodnik gospodarzy dość szczęśliwie uderzył piłkę z bliskiej odległości i ta trafiła wprost do bramki.
Pewne prowadzenie wyraźnie dało Wiśle wiatru w żagle. Raptem cztery minuty później podopieczni Macieja Bartoszka wyszli z kolejną akcją bramkową, Pino Soler niefortunnie starał się wybić piłkę tuż przed bramką i zawodnik Zagłębia wpakował futbolówkę do własnej sieci. 4:0. Nokaut.
Wisła miała jeszcze okazję na piątą bramkę w tym meczu i Sekulski mógł skompletować hat-tricka, jednak Hładun dobrze wykonał swój obowiązek. W ostatnich minutach gra toczyła się w środkowej strefie boiska i wynik się nie zmienił. Wisła Płock wysoko pokonała Zagłębie Lubin i niewykluczone, że może być to punkt zwrotny dla „Nafciarzy”.