Mocny początek, ale im dalej w las – tym gorzej. Wisła Kraków znowu przegrała w identyczny sposób. Tym razem 2:3 z Puszczą Niepołomice w 9. kolejce Fortuna I Ligi.
Wisła, podobnie jak tydzień temu w Głogowie, nie mogła wymarzyć sobie lepszego początku. Biała Gwiazda objęła bowiem prowadzenie już w 3. minucie. Ivan Borna Jelić Balta zgrał głową do Angela Rodado, a Hiszpan oddał efektowny strzał z powietrza bez przyjęcia.
Sęk w tym, że podobnie jak tydzień temu w Głogowie, na własne życzenie wypuściła prowadzenia z rąk. Puszcza okazała się zabójcza pod względem stałych fragmentów gry. W 22. minucie Łukasz Sołowiej wykorzystał jedenastkę, a chwilę później do siatki po rzucie wolnym trafił Emile Thiakane.
Jakby tego było mało, w doliczonym czasie gry zamieszanie w polu karnym wiślaków po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wykorzystał Piotr Mroziński, a podopieczni Jerzego Brzęczka do szatni schodzili z dwubramkową stratą.
Stratą, której nie udało im się odrobić w pełni. Wprawdzie w końcówce bramkę kontaktową strzelił Vullnet Basha, ale to wszystko jeśli chodzi o strzelecką zdobycz Wisły, której z pewnością nie pomógł również sędzia, nie odgwizdując pomimo długotrwałej konsultacji z VAR oczywistego rzutu karnego po faulu Michale Żyro przez Michała Koja.
Deja vu. Na przestrzeni tygodnia Wisła rozegrała dwa łudząco podobne spotkania. Najpierw szybko objęła prowadzenia, by następnie równie szybko je zaprzepaścić i ostatecznie pozostać bez jakichkolwiek punktów. Dwie porażki z rzędu poskutkowały również utratą fotelu lidera.
jbro, PilkaNozna.pl