Widzew zwycięski w Poznaniu
Skazywany na porażkę w Poznaniu, Widzew Łódź rozegrał kapitalnie spotkania i po dramatycznym meczu, pokonał Lecha 3:1. Gole na wagę trzech punktów, podopieczni Daniela Myśliwca strzelili w doliczonym czasie gry.
Kolejorz w pierwszej połowie prezentował się fatalnie. Niby optycznie przeważał, ale z tej przewagi niewiele wynikało. W 9. minucie w polu karnym poznaniaków szarżował Fabio Nunes, którego sfaulował Elias Andersson. Jedenastki nie potrafił jednak wykorzystać Jordi Sanchez, który uderzył lekko i sygnalizowanie. Z obroną jego strzału nie miał problemu Bartosz Mrozek.
Widzew jednak nie poddawał się i dalej grał odważnie. W 16. minucie zrehabilitował się Sanchez, rozpoczynając bramkową akcję łodzian. Dograł piłkę do Dominika Kuna, który podaniem uruchomił Frana Alvareza, a ten popisał się precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku. Lech już do przerwy zdecydowanie atakował, ale bliżej zdobycia drugiej bramki był Widzew. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy, po dośrodkowaniu Arkadiusza Klimka, piłka trafiła do Ibizy, ale środkowy obrońca łódzkiego klubu z metra trafił w słupek!
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie – Lech cały czas „walił głową mur”, a Widzew wyczekiwał okazji do kontr. W 63. minucie Mrozek zbyt długo zwlekał z wybiciem piłki i omal do bramki wślizgiem nie wpakował jej Klimek. Sytuację w ostatniej chwili uratował Miha Blazić, wybijając futbolówkę niemal z samej linii bramkowej.
Kibice przy ul. Bułgarskiej wstrzymali oddech w 69. minucie. Świetnie dośrodkowywał Dino Hotić, a głową uderzał Antonio Milić. Kapitalną interwencją popisał się jednak Henrich Ravas. Chwilę później Słowak w wielkim stylu obronił również strzały z dystansu Kristoffera Velde i Mikaela Ishaka. Ravas jednak nie mógł nic zrobić przy „bombie” Jespera Karlstroma w 87. minucie zza pola karnego.
I gdy Lech rzucił się do szaleńczych ataków, aby jednak zdobyć trzy punkty, w doliczonym czasie nadział się na kontrę, po której stracił bramkę. A na listę strzelców wpisał się Klimek, dla którego było to debiutanckie trafienie w PKO BP Ekstraklasie. Przebojowy młodzieżowiec na tym nie poprzestał, bo tuż przed końcowym gwizdkiem zapoczątkował akcję, po której gospodarzy pogrążył Bartłomiej Pawłowski.
mkan, PiłkaNożna.pl