Czy Piast Gliwice utrzyma formę z poprzedniego sezonu? Takie pytanie zadaje sobie nie tylko każdy kibic wicemistrzów Polski, ale również wszyscy inni sympatycy futbolu nad Wisłą. Gliwiczanie zaczynają dzisiaj walkę w europejskich pucharach!
Na pierwszy – i mamy nadzieję, że nie ostatni – ogień pójdzie IFK Goeteborg. Szwedzki zespół, który aktualnie zajmuje trzecie miejsce w swojej lidze, jest faworytem dzisiejszego spotkania.
Na korzyść Skandynawów przemawia większe doświadczenie i ogranie w europejskich pucharach. Dla drużyny Radoslava Latala jest to dopiero drugie podejście do europucharów, więc o jakimkolwiek ograniu na poziomie międzynarodowym nawet nie może być mowy.
Poprzednia przygoda z Ligą Europy zakończyła się bardzo szybko. Trzy lata temu zespół pod wodzą Marcina Brosza pożegnał się z LE już z pierwszym rywalem – Karabachem Agdam. Teraz ekipa z Gliwic wydaje się jednak zdecydowanie mocniejsza.
– Staraliśmy się zebrać jak najwięcej informacji o naszych rywalach. Byliśmy na meczu w Goeteborgu, więc znamy ich mocne i słabe strony – mówił szkoleniowiec Piasta.
Gliwiczanie w porównaniu z ubiegłym sezonem przystąpią poważnie osłabieni. W drużynie nie ma już Kamila Vacka i Martina Nespora. – Z Kamilem mieliśmy niełatwą sytuację, ponieważ stawiał trudne warunki. Inna sytuacja była z Martinem, który był na obozie i strzelał bramki w sparingach… Mogę śmiało powiedzieć, że jesteśmy osłabieni, ale chcemy wygrać – komentował Latal.
Następcą Vacka ma być świeżo pozyskany z Legii Michał Masłowski. Pomocnik chce się odbudować w gliwickim zespole i wrócić na wysoki poziom, do którego przyzwyczaił grając w Zawiszy Bydgoszcz. – Michał ma szansę, żeby wystąpić – podkreślił trener. Wątpliwe jednak, aby rozgrywający dzisiaj wyszedł w podstawowym składzie.
Co przemawia za Piastem? Na pewno atut własnego boiska, który do bólu był wykorzystywany w poprzednim sezonie. Wicemistrzowie przegrali zaledwie dwa spotkania na 19 możliwych! Jeśli dodamy do tego fakt, że stracili zaledwie 12 goli to naprawdę jest to wielka siła.
Z drugiej strony trener Latal zmaga się z poważnymi brakami w linii defensywnej. Zawieszony za kartki jest Uros Korun – podstawowy obrońca, a sprowadzony Aleksandar Sedlar zmaga się z problemami z kolanem.
Piast niesiony na euforii po wywalczeniu wicemistrzostwa Polski wcale nie stoi na straconej pozycji. Gliwiczanie niejednokrotnie pokazywali, że potrafią grać w piłkę z silnymi rywalami, jak na przykład Legia czy Lech. IFK to zespół zdecydowanie gorszy od dwóch polskich potentatów, więc czekamy na ciekawą rywalizację i awans polskiej drużyny do kolejnej rundy!