Wiadomo, co zamierza Ten Hag. Przeniesie się do innego kraju
Erik ten Hag przyzwyczaja się do życia bez pracy. W najbliższym czasie zamierza odpocząć i wyciągnąć wnioski z ostatnich miesięcy.
W poniedziałek Holender został zwolniony z posady szkoleniowca Manchesteru United. Piastował ją przez ponad dwa lata. Zdobył dwa trofea – Puchar Ligi i Puchar Anglii. Jego podopieczni od dawna byli jednak pogrążeni w kryzysie, którego nie potrafił zażegnać. Zapłacił za to surową karę.
Niezwłocznie po utracie pracy Ten Hag wrócił do ojczyzny. Nie spędzi tam jednak dużo czasu.
Dziennikarze „Daily Mail” donoszą, że w najbliższych dniach Holender uda się do Austrii. Chce tam odpocząć i przemyśleć wydarzenia ostatnich miesięcy.
Prędzej czy później prawdopodobnie wróci jednak do pracy. Nikt nie zapomniał mu sukcesów w Ajaxie, a negatywna ocena poczynań w Manchesterze United nie przekreśla jego dalszej kariery w zawodzie. (MS)
Ligi w Europie Premier League
Liverpool już od października znajduje się w dużym kryzysie. Kogo zarząd The Reds widzi w roli kolejnego trenera?
Ligi w Europie Premier League
Mistrz Anglii zawodzi w obecnych rozgrywkach. Po remisie z Leeds United 3:3 i mocnej wypowiedzi Mohameda Salaha, władze klubu zaczynają sprawdzać opcje na wypadek zwolnienia Arne Slota.
Ligi w Europie Premier League
Relacje transferowe między dwoma europejskimi gigantami ponownie wzbudzają emocje, bo obie strony mają jasno określone priorytety.
Ligi w Europie Premier League
Ostatnie tygodnie przyniosły nie tylko słabsze wyniki, lecz także wyraźne sygnały konfliktu w zespole Arne Slota.
Ligi w Europie Premier League
Zobacz wideo przedstawiające bramkę Phila Fodena w starciu Manchesteru City z Sunderlandem. Niezwykle warta docenienia jest asysta autorstwa Rayana Cherkiego.
Najnowsze
Piłka nożna
Publicystyka
Zbigniew Mucha
Konsternacja. Które oblicze reprezentacji jest prawdziwe?
Przemysław Pawlak
Lewandowski zatańczył do muzyki Probierza [KOMENTARZ]
Leszek Orłowski
Leszek Orłowski: Z meczu na Bernabeu Atletico na pewno mogło wycisnąć więcej [KOMENTARZ]
Roman Kołtoń