Sobotnią część zmagań w ramach 22. kolejki PKO Ekstraklasy rozpoczniemy w Łodzi, gdzie miejscowy ŁKS zmierzy się z Wisłą Płock. Obie drużyny przegrały swoje pierwsze wiosenne mecze i tym razem będą chciały powalczyć o pełną pulę.
W Łodzi nie mogą już sobie pozwolić na potknięcia (fot. 400mm.pl)
Piłkarze ŁKS-u i Wisły faktycznie pozostali podczas minionej kolejki z niczym, jednak zaprezentowali futbol, którzy pozwala im z optymizmem spoglądać w przyszłość. Nafciarze przez kilkadziesiąt minut całkowicie kontrolowali przebieg starcia z walczącą o mistrzostwo kraju Pogonią Szczecin i na kwadrans przed końcem prowadzili 2:0. Wydawało się, że jest po meczu, a trzy punkty pozostaną w Płocku, jednak rywal nie złożył broni i w ciągu kilku minut nie tylko doprowadził do wyrównania, ale zdobył także bramkę na wagę zwycięstwa.
Nieźle zaprezentowali się również podopieczni Kazimierza Moskala, którzy długo stawiali opór Legii Warszawa. Co więcej, ŁKS wyszedł nawet przy Łazienkowskiej na prowadzenie, ale jak się finalnie okazało, strzelony gol był jedynie tym z kategorii „na otarcie łez”.
W obu przypadkach zobaczyliśmy jednak, że tak w Łodzi, jak i w Płocku solidnie przepracowano okres przygotowawczy. Wisła nadal liczy się w wyścigu o awans do grupy mistrzowskiej i ma wszelkie atuty, by na koniec sezonu się w niej znaleźć, natomiast ŁKS wciąż zamyka ligową tabelę i ma już siedem „oczek” straty do bezpiecznej strefy, ale jeśli w sobotnie popołudnie będzie w stanie zaprezentować się tak samo jak w stolicy, to niewykluczone, że urwie punkty wyżej notowanemu przeciwnikowi.
Beniaminek musi zacząć w końcu gromadzić wspomniane punkty, ponieważ po czterech kolejnych porażkach w Ekstraklasie ma ich na swoim koncie zaledwie czternaście. Co ciekawe, aż dziesięć z nich zespół Moskala wywalczył w meczach na własnym terenie i to na pewno może napawać kibiców w Łodzi lekkim optymizmem. Wisła w delegacjach gra z kolei ze zmiennym szczęściem i z czterech ostatnich wyjazdów udało się jej przywieźć zaledwie jeden punkcik za remis w Zabrzu.
Z wagi sobotniego starcia doskonale zdaje sobie sprawę wspomniany już opiekun ŁKS-u. – To dla nas kolejne spotkanie, w którym będziemy walczyć o życie, ale tak będzie już właściwie do końca sezonu – powiedział na przedmeczowej konferencji Moskal. – Wisła Płock to bardzo niewygodny rywal, ale my zagramy odważnie, bo nie mamy po prostu innego wyboru – dodał.
W Łodzi zdają sobie sprawę, że przeciwnik będzie chciał sobie powetować nagłą zapaść w starciu z Pogonią i przegranie spotkania, w którym nic złego nie powinno się już Nafciarzom zdarzyć. – Na pewno nasi rywale będą podrażnieni. Z drugiej jednak strony to co stało się ostatnio w Płocku pokazało nam, że na boisku może się zdarzyć absolutnie wszystko. Nawet w spotkaniu, w którym ma się ogromną przewagę, można pozostać z niczym – zakończył.
Wspomniany Kazimierz Moskal nie będzie mógł w nadchodzącym spotkaniu skorzystać z usług Maksymiliana Rozwandowicza i Jana Grzesika, natomiast Radosław Sobolewski ma do dyspozycji niemal wszystkich najważniejszych piłkarzy. Poza zespołem znajduje się jedynie Krzysztof Kamiński.
Spotkanie zaplanowano na godzinę 15, a bezpośrednią relację z Łodzi będzie można śledzić na antenach Canal Plus Sport 3 oraz nSport Plus.
***
Sobota, 15 lutego (Łódź)
ŁÓDZKI KLUB SPORTOWY – WISŁA PŁOCK (15:00)
Przypuszczalne składy:
ŁKS: Malarz – Bogusz, Moro Garcia, Dąbrowski, Vidmajer – Guima, Piątek, Sajdak, Pirulo, Trąbka – Corral