W środowy wieczór awans do finału Superpucharu Hiszpanii wywalczył Real Madryt, a w czwartek dowiemy się, kto zmierzy się z Królewskimi w meczu o główne trofeum. W drugim półfinale zagrają ze sobą piłkarze Barcelony i Atletico.
W finale czeka Real, czy Barcelona do niego dołączy? (fot. Reuters)
O ile pierwszy półfinał miał swojego zdecydowanego faworyta, to drugie starcie w Superpucharze powinno dostarczyć znacznie większych emocji. Na papierze więcej szans daje się oczywiście Barcelonie, ale forma podopiecznych Ernesto Valverde nie rzuca na kolana. W czterech ostatnich kolejkach La Ligi Katalończycy odnieśli tylko jedno zwycięstwo i chociaż nadal zajmują fotel lidera, to ich przewaga nad grupą pościgową jest niewielka.
W niej znajduje się m.in. Atletico Madryt, które nie ma ostatnio problemów z wygrywaniem swoich ligowych spotkań, a jakby tego było mało, przeciwko Barcelonie zagra w niemal najmocniejszym zestawieniu. Niedostępni są Sime Vrsaljko oraz Diego Costa, jednak ci pauzują od dłuższego czasu i trudno ich absencje uznać za świeże osłabienie.
Jeśli zaś chodzi o drugą stronę barykady, to Valverde ma zdecydowanie większy problem. Z Atletico nie będą mogli bowiem zagrać tacy zawodnicy jak Marc-Andre ter Stegen, Arthur czy też Ousmane Dembele, co nieco ogranicza trenowi pole manewru.
Wspomniany szkoleniowiec Barcelony odniósł się do kwestii tego, że turniej o Superpuchar Hiszpanii jest rozgrywany w Arabii Saudyjskiej. Valverde nie ukrywał, że rozumie powody, dla których podjęta została taka, a nie inna decyzja, ale zdecydowanie bardziej wolałby grać w kraju. – Sporo się o tym mówi i nic dziwnego. Trzeba jednak pamiętać, że piłka nożna to nie tylko rozrywka i sport. To również biznes – powiedział.
– Federacja cały czas szuka nowych źródeł wpływów i dlatego jesteśmy właśnie w Arabii Saudyjskiej. Rok wcześniej graliśmy w Maroku i chociaż oprawa była wyjątkowa, to nigdy nie zastąpi to możliwości występu w domu. To oczywiście dość dziwne, ale tak już jest. Gdybym mógł sam wybierać, to postawiłbym na poprzedni format rozgrywek, ale to władze federacji mają tu ostatnie zdanie – dodał.
Czwartkowe starcie będzie miało zupełnie inny charakter od meczów w lidze czy Champions League. Tu przegrywający odpada z rywalizacji, a zwycięzca kwalifikuje się do finału. O wszystkim może więc zadecydować dyspozycja dnia. – To będzie szczególny mecz, który znacząco się różni od starć w lidze. Liczy się tylko zwycięstwo, ponieważ ten kto przegra może jechać do domu – przyznał Diego Simeone.
Spoglądając na statystykę ostatnich meczów, zdecydowanie więcej szans należy dać Barcelonie. Atletico po raz ostatni wygrało bowiem z Dumą Katalonii w kwietniu 2016 roku, a od tego czasu siedem spotkań kończyło się triumfem aktualnego mistrza Hiszpanii, a w zaledwie trzech przypadkach odnotowano remis.
Półfinałowe starcie będzie miało szczególny smak dla Antoine’a Griezmanna, który przecież jeszcze nie tak dawno stanowił o sile Atletico, a dziś jest jednym z trzech tenorów Barcelony.
Superpuchar Hiszpanii, półfinał
FC BARCELONA – ATLETICO MADRYT (20)
Przypuszczalne składy:
Barcelona: Neto – Alba, Umtiti, Pique, Roberto – de Jong, Busquets, Vidal – Griezmann, Suarez, Messi
Atletico: Oblak – Lodi, Gimenez, Felipe, Trippier – Koke, Partey, Niguez, Correa – Felix, Morata
gar, PiłkaNożna.pl